Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?  (Przeczytany 5774 razy)

Offline Safari

O, tak mnie natchnęło, że kiedyś mówiłam koledze w pracy na temat zgromadzenia anglojęzycznego. Chyba on mnie zapytał co będę robić w weekend. I jak mu powiedziałam o tym zgromadzeniu to odpowiedział, że sam by się wybrał tylko po to by poćwiczyć język, bo sam jest ateistą. Ja pomyślałam, że powinnam wykorzystać okazję i go zaprosić, ale nie zrobiłam tego. Dlaczego? Bo pomyślałam, że zapadłabym się pod ziemię podczas punktów o Szatanie, odstępach lub podczas punktu o innych religiach - dyskredytowanie innych religii jest przecież tam na porządku dziennym.

Potem czułam się trochę nieswojo z powodu tego, że się wstydziłam za prawdę, ale czułam ulgę, że go nie zaprosiłam.

Czy wstydziliście się kiedyś nauk organizacji, pytanie dotyczy okresu, gdy jeszcze wierzyliście. W moim przypadku to był okres gdy zaczynałam wątpić. Myślę, że to już się wtedy zaczęło, ale jeszcze bym nie wzięła krwi w tym czasie i myślę że podczas prześladowań poszłaby cierpieć z Warwick.
"Faith, if it is ever right about anything, is right by accident" S.Harris


Offline Opatowianin

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #1 dnia: 11 Marzec, 2018, 07:26 »
W ciągu ostatnich 4 lat bytności w org. (poważne myślenie o odejściu stamtąd, zmiana pracy) JAWNIE SIĘ TEGO WYPIERAŁEM. Jednak (teraz mi wstyd) do końca rozpowszechniałem makulaturę - raz na miesiąc: w ciągu godziny do 2 skrzynek pocztowych.


Offline Trinity

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #2 dnia: 11 Marzec, 2018, 08:15 »

bardzo wstydziłam się na pogrzebie osoby która nie przyjeła krwi
przed jej ,świecką' rodziną nie mogłam im spojrzeć w oczy
oni uważali że to świadkowie ją zabili ( i niestety mieli racje)
jakie to irracjonalne było jak brat wygłaszał peany
że dochowała wierności a obok stały jej dzieci
nie mogłam dojść do siebie długo
do dziś nie mogę pogodzic się z tym


Offline Opatowianin

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #3 dnia: 11 Marzec, 2018, 09:30 »
W moim wstydzeniu się w nowej pracy był też pragmatyzm - nie chciałem "powtórki z rozrywki" - zgodnie z nakazami org.dajesz świadectwo, pracodawca wywala, a org. "zapomina" o oferowanej pomocy w razie trudności i umywa ręce.


Offline Sebastian

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #4 dnia: 11 Marzec, 2018, 09:47 »
ja przez cały okres liceum (a więc gdy byłem najpierw nieochrzczonym głosicielem a potem już ochrzczonym i przeżywającym okres pierwszej neofickiej gorliwości) przeżywałem taką specyficzną mieszankę wielkiej dumy że jestem świadkiem Jehowy z wstydem, że należę do tej organizacji.

pamiętam jak w pierwszej klasie liceum na godzinie wychowawczej próbowano zorganizować zrzutkę na paczki mikołajkowe a mi to było bardzo nie na rękę bo musiałbym zadeklarować się że nie biorę w tym udziału "bo jestem ŚJ-em" i weź tu ludziom tłumacz że paczka mikołajkowa oddala Ciebie do Boga - nie dość że kosmiczna abstrakcja to jeszcze kosmicznie kompromitująca.

zagrałem na emocjach i na "chęci bycia dorosłym" (wiadomo: kompleks każdego 16-latka). Gdy udzielono mi głosu publicznie zapytałem całą klasę retorycznie: "ludzie a wy chodzicie do liceum czy do przedszkola?! w świętego Mikołaja wierzycie?! Poważnie?!" Nikt mi nic nie odpowiedział, ale projekt robienia paczek mikołajkowych upadł raz na zawsze. Ani w tym ani w kolejnych latach nikt już tego tematu nie podnosił. Dawałem sobie 1% szansy że tak to zadziała (byłem na 99% pewny że padnie argument "że to taki piękny zwyczaj", ale ten argument nie został przez nikogo wypowiedziany, a wychowawczyni nie naciskała).

gdy wracałem ze szkoły do domu miałem bardzo mieszane uczucia - byłem niesamowicie dumny sam przed sobą jakim jestem geniuszem i jakie znalazłem genialne w swojej prostocie wyjście z kłopotliwej sytuacji. Mój Sebastianowy intelekt plus szczypta bezczelności i problem znika. A jednocześnie wstyd było mi przed Bogiem Jehową że... no właśnie "że co"?! Zaprzeć go się nie zaparłem ale jednak wykazałem się tchórzostwem i zamiast "dać świadectwo" unikałem tematu który był dla mnie wtedy kłopotliwy. Czułem że Jehowa zapewne nie jest zadowolony ze mnie.
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)


Offline Safari

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #5 dnia: 11 Marzec, 2018, 19:28 »
Wow! To bardzo ciekawe, ja pamiętam jak się zawstydziła w pracy (byłam na stażu wtedy), pani zapytała mnie czy idę do wyborów a ja odpowiedziałam że nie.  Ona zapytała dlaczego a ja na to, że świadkowie Jehowy nie głosują, bo my już raz zagłosowali na Jezusa i jego Królestwo. Pani spojrzała na mnie tak dziwnie, uniosła brwi i nic nie powiedziała. Miałam czas żeby pomyśleć jak to, co powiedziałam musi głupio brzmieć dla kogoś z zewnątrz.
I czułam się strasznie źle i było mi głupio i się wstydziłam za swoje przekonania.
Taka mieszanka uczuć. Jest ci wstyd a jednocześnie pamiętasz co mówili na zebraniach "kto się mnie zawstydzi tego ja też się zawstydzeni gdy będę z Ojcem..." (bla bla, nie pamiętam dokładnie cytatu).
"Faith, if it is ever right about anything, is right by accident" S.Harris


Offline Bugareszt

  • Pionier
  • Wiadomości: 757
  • Polubień: 848
  • Dzięki bogu jestem ateistą. Nigdy nie byłem w org.
Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #6 dnia: 11 Marzec, 2018, 20:18 »
U mnie dwóch świadków w pracy ukrywają że w tygodniu muszą iść na zebranie do organizacji i cały czas twierdzą że mają co tydzień szkolenia z pracy ale oczywiście każdy wie gdzie idą ale twardo kłamią od roku
Nie mamy prawa naszej nieznajomości praw rządzących światem uważać za przejaw boskości. To tylko nasza niewiedza.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #7 dnia: 11 Marzec, 2018, 20:44 »
  Miałam siedemnaście lat,  w mojej miejscowości śJ zorganizowali sobie taką integrację przy ognisku.
Moja koleżanka ''nakryła'' mnie na tych imprezowych przygotowaniach i siłą się wprosiła. Obiecałam, że jak się zacznie to po nią przyjdę. Choć byłam na nie, moja matka piała z zachwytu, niech  światuska zobaczy jak się bracia bawią.
Poszłam bo obiecałam, ale było mi strasznie wstyd. Patrzyła na całą imprezę jak wrona w gnat i śmiała się ukradkiem.
Po..miała niezłą polewkę i szczerze mi współczuła, a ja jeszcze bardziej się wstydziłam.

Żeby było śmieszniej, ona dziś jest świadkiem. Doznała olśnienia gdy jej chore od urodzenia dziecko, rehabilitowała osoba będąca śJ. A co jej naobiecywała, tłumaczyć nikomu nie muszę.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Villa Ella

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #8 dnia: 11 Marzec, 2018, 20:53 »
Ja jako dziecko wstydziłam się, że nie chodzę na religię, jak inne dzieci. Próbowałam oszukiwać, że chodzę do salki w innym mieście. Wydało się, gdy nie poszłam do komunii. Co przeżyłam, to moje. Potem wstydziłam się tych długich kiecek, w których kazano mi chodzić, gdy je wolałam jeans i koszulę w kratę. Na szczęście po pewnym czasie maxi było w modzie. Wtedy z kawałka materiału uszyłam sobie lejbiastą spódnicę do samej ziemii.
Obojętnie czy postąpisz według czyjejś rady, czy według własnego uznania, konsekwencje zawsze poniesiesz  ty sam.


Offline Helleboris

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #9 dnia: 12 Marzec, 2018, 02:41 »
Zdecydowanie głoszenie na terenie mojej gminy. Wszyscy kojarzyli się ze szkoły. Unikałam jak mogłam. W ogóle nie lubiłam głosić. Nawet będąc ŚJ było mi wstyd, że napraszam się i truję ludziom dupę. Gdyby do mnie ktoś tak zapukał w sobotę o 10 rano to bym pogoniła.
"To repeat the same action and expect different results is madness."


Offline spychszymon4454

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #10 dnia: 12 Marzec, 2018, 08:49 »
W zasadzie w żadnej pracy nie potrafiłem się przyznawać do religii. Zawsze jak była składka na urodziny ulatniałem się albo mówiłem, że nie mam, a jak przyszło na zbiorowe składanie życzeń, mówiłem przez zęby wszystkiego najlepszego, bo nie wyobrażam sobie jakby to było się wyłamać. Potem czułem ogromne wyrzuty sumienia, że zawiodłem Jehowę, ale po prostu nie mogłem sobie wyobrazić tego wstydu i zażenowania. Raz koleżanka musiała mnie wypatrzeć w służbie i następnego dnia zapytała dlaczego ŚJ nie obchodzą dnia dziadka, babci itd. A ja nie umiałem jej odpowiedzieć, bo i mi wydawało się to głupie. No bo jakie tu jest wytłumaczenie. Jedynie pamiątkę można obchodzić świadkom. Ale dlaczego? Do dziś nie rozumiem.


Offline Opatowianin

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #11 dnia: 12 Marzec, 2018, 11:15 »
Jedynie pamiątkę można obchodzić świadkom. Ale dlaczego? Do dziś nie rozumiem.

Można jeszcze obchodzić rocznicę ślubu (jeśli oboje są Ś.J.). Zakaz obchodzenia świąt, urodzin, imienin, Dnia Matki itp. ma na celu jedno - odciąć (w najlepszym razie oddalić) zainteresowanego (a później Ś.J.) od rodziny, przyjaciół, znajomych. Opowiadanka o "pogańskich korzeniach" to w rzeczywistości zwykła ściema - jakoś to trzeba przecież "biblijnie" uzasadnić...
« Ostatnia zmiana: 12 Marzec, 2018, 11:22 wysłana przez Opatowianin »


Offline coma

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #12 dnia: 12 Marzec, 2018, 11:50 »
No jasne. Dlla mnie pewne nauki zawsze byly powodem do wstydu przez swoją bezsensowność. Wierzylem w nie, ale czulem się źle, gdy musialem o takiej "perrlce" opowiedzieć.


Offline Inka

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #13 dnia: 12 Marzec, 2018, 14:46 »
Wstydziłam się bycia np.śj na pewnym spędzie-pogrzebie. Pojechaliśmy pod nasze miasto /duża część zboru/ na pogrzeb męża naszej tzw. siostry -katolika. Zmarłego w ogóle nie znaliśmy, była rodzina katolicka tego Pana i my-banda nieznajomych, aby pokazać się katolikom. Obserwowałam zachowanie niektórych śj. Przy grobie samym stanęły dwie takie i zwyczajnie gadały o czymś wesołym, podśmiechiwały się.  Reszta też rozmawiała o swoich pierdołach. Było mi wstyd za nie i zastanowiłam się :co ja tu robię?
Drugi raz na pogrzebie teściowej, to był skandal. Była ona byłym śj wykluczoną. Ja już wtedy byłam wybudzoną, ale nieczynną. Pojechaliśmy na pogrzeb. Była też siostra męża -ex śj i bYł też brat męża śj. Było sporo katolików, bo teściowa udzielała się w Kościele i sporo jej znajomych katolików. Więc męża brat bez porozumienia z nikim załatwił matce pogrzeb świadkowski. Przemawiający z wykładem śj, nie znał osobiście zmarłej, mylił się w kwestii imienia, ilości dzieci i innych kwestii dot zmarłej, jąkał się. Zaczęły się krzyki nad grobem, kłóciła się głośno siostra męża z bratem śj, jakim prawem ten zrobił matce świadkowski pogrzeb. Inni też swoje krzyczeli. Wycofałam się z moim mężem do tyłu i miałam ochotę ucieć. Brali nas za świadków a mnie było wstyd. Już wtedy byłam wybudzona, zobaczyłam co robi z rodziną ta sekta.


Offline Sebastian

Odp: Czy jeszcze wierząc wstydziliście się kiedyś organizacji?
« Odpowiedź #14 dnia: 12 Marzec, 2018, 22:47 »
wstydziłem sie głosić z niektórymi głosicielami. Kiedyś w służbie spotykamy człowieka który otwarcie deklaruje ateizm, a ja zachęcam go aby zapoznał się z argumentacją, dot. stwarzania, wskazuję na "zaprojektowanie" ludzkiego ciała i na "zaprojektowanie" planety ziemii aby nadawała się do życia (standardowe argumenty kreacjonistyczne). Towarzysząca mi głosicielka ciągle mi i mojemu rozmówcy przerywa bo ona koniecznie musi akurat teraz przeczytać werset biblijny. Mój rozmówca próbuje grzecznie wyjaśnić, że werset biblijny nic do sprawy nie wnosi bo on jako ateista po prostu nie wierzy w natchnienie Biblii. Na nic argumenty, na nic prośby ona musi i koniec. W końcu pokazałem mojemu rozmówcy na migi żeby jej pozwolił, niech sie babcia cieszy. No dobra, otwiera Biblię i czyta Rodzaju 1:26 że Bóg stworzył człowieka. Czyta ten werset dwie minuty przeraźliwie sie jąkając. Myślałem że zapadnę sie pod ziemie ze wstydu. Mój rozmówca skomentował werset krótko: "ja nie zaprzeczam że w Biblii jest tak napisane, ale mnie to nie przekonuje, bo dla mnie Biblia nie jest autorytetem". A moja współgłosicielka "ale to prawda, bo w Biblii jest tak napisane!" Uśmiechnąłem się i pokazałem rozmówcy na migi że nie ma sensu z tym polemizować. Wtedy strasznie było mi wstyd że należę do organizacji w której są ludzie tak ciężko kapujący że w ogóle nie rozumieją jaki jest temat rozmowy ale i tak muszą "coś" powiedzieć.
Cytat: dziewiatka
Sprawa świadków też się rozwiąże po ogłoszeniu pokoju i bezpieczeństwa przyjdzie nagła zagłada i świadka nie będzie spojrzysz na jego miejsce a tu normalny człowiek
:)