O, tak mnie natchnęło, że kiedyś mówiłam koledze w pracy na temat zgromadzenia anglojęzycznego. Chyba on mnie zapytał co będę robić w weekend. I jak mu powiedziałam o tym zgromadzeniu to odpowiedział, że sam by się wybrał tylko po to by poćwiczyć język, bo sam jest ateistą. Ja pomyślałam, że powinnam wykorzystać okazję i go zaprosić, ale nie zrobiłam tego. Dlaczego? Bo pomyślałam, że zapadłabym się pod ziemię podczas punktów o Szatanie, odstępach lub podczas punktu o innych religiach - dyskredytowanie innych religii jest przecież tam na porządku dziennym.
Potem czułam się trochę nieswojo z powodu tego, że się wstydziłam za prawdę, ale czułam ulgę, że go nie zaprosiłam.
Czy wstydziliście się kiedyś nauk organizacji, pytanie dotyczy okresu, gdy jeszcze wierzyliście. W moim przypadku to był okres gdy zaczynałam wątpić. Myślę, że to już się wtedy zaczęło, ale jeszcze bym nie wzięła krwi w tym czasie i myślę że podczas prześladowań poszłaby cierpieć z Warwick.