Witaj Estera,
To takie przebudzenia a jednocześnie zmartwienie co dalej...
To prawda, są dylematy do rozwiązania i to czasami, naprawdę niełatwe.
Ale stwierdzam, że życie bez tej korporacyjnej organizacji, jest przeciekawe i fantastyczne.
Czuję się tak, jakbym Mount Everest spuściła z siebie na dno Atlantyku.
Uczucie świetne, choć prawda o tej sekcie boli.
Szczególnie wtedy, gdy się jej poświęciło całą młodość.