często ŚJ posuwają się do tzw. redukcji do absurdu i twierdzą że nikt nikogo do niczego nie zmusza gdyż nie przystawia mu pistoletu do skroni;
owszem, nie słyszałem o zastrzeleniu kogokolwiek z powodu że nie chciał ochrzcić się jako świadek Jehowy - ale istnieje wiele innych "subtelniejszych" metod nacisku, np. odseparowanie męża od łóżka, brak akceptacji dziecka "nie interesującego się prawdą" przez jego rodziców, itd. itp.
[/b][/size]
To wszystko jest zrozumiałe. Lecz nie rozumiem wypowiedzi małpy jednej. Niech przybliży swą wypowiedz.