jest 1 zasada - ile wnosisz do zboru - tyle otrzymujesz , przypomnij sobie czy ty interesowałeś sie drugimi , ? dzwoniłes , odwiedzałeś zapraszałes itd . chyba nie byliście zbyt towarzyscy skoro mało kto zauważył wasze znikniecie itd przyjśc na program i wyjśc po , to każdy głupi potrafi
egon olsen Myślę, że trochę się rozpędziłeś w tej swojej ocenie, takiej właśnie w tonie bardzo oskarżającym, bym powiedziała.
A nic zupełnie nie pisząc, jak Ty się czułeś, o co zapytał ślepy w treści swojego wątku.
Zainteresowanie, czyjąś trudną sytuacją, ponoć w zborach nie powinno być warunkowe.
Świadkowskie pojmowanie miłości agape, opartej na zasadach, nie polega na tym, że:
"... zainteresuję się Tobą, Kochany Bracie, Siostro, bo Ty wcześniej interesowałeś się mną ..." A takie podejście do sprawy, jak tu wyżej przedstawiłeś, to od razu przywołuje mi na myśl tylko różne kliki zborowe.
Towarzystwo wzajemnej adoracji, które się rzetelnie wspiera, tylko dlatego, że stanowi jakąś tam zamkniętą grupę dla własnych korzyści.
JEZUS NIE DAŁ TAKIEGO PRZYKŁADU!!
On, bezinteresownie okazywał miłość, życzliwość, dawał wsparcie w trudnej życiowo sytuacji, okazywał zwykłe zainteresowanie drugim człowiekiem.
I przenosząc to na podniesiony problem w wątku, założonym przez ślepego, uważam, że o to właśnie chodzi.
A niestety, w zborze jest poważny deficyt w okazywaniu zainteresowania osobami, które odsuwają się od zboru.
I tak naprawdę ani przyczyna, ani to jak ktoś się zachowywał, nie jest tu ważna, bo starsi mają obowiązek interesować się wszystkimi, życzliwie.
Jako reprezentanci Jezusa, przedstawiciele niejako tej zasady agape, powinni zadbać o swoją osłabłą owcę.
I to bez względu na to, czy wcześniej, taka osoba okazywała zainteresowanie innymi w takiej sytuacji, czy nie.
To starszy ma niejako, z urzędu jaki piastuje, taki obowiązek by okazać czułe i życzliwe zainteresowanie osobami, które z horyzontu zboru znikają.
Jeśli ktoś tylko pojawia się na program i po nim szybciutko wychodzi, to dla wytrawnego starszego, powinien to już być sygnał, żeby się tą konkretną osobą zainteresować.
Wcześniejsze życie towarzyskie w zborze, takiej osoby, czy rodziny, nie ma tu nic do rzeczy.
Trochę stanąłeś w obronie zboru i starszych, którzy tak naprawdę, również bardzo wybiórczo w zborach interesują się poszczególnymi osobami.
I życie rzeczywiste bardzo dobrze to potwierdza.