Dlaczego? Bo tak właśnie nakazuje Towarzystwo Strażnica.
Niestety takich sytuacji są setki, jeśli nie tysiące. Rodzice odwracają się od dzieci i wnuków, chociaż bywają również sytuacje odwrotne.
Również znam uczucie odepchnięcia przez najbliższych z autopsji.
Faryzeusze z CK siedzą sobie w wygodnym fotelu i cieszą się swoją rodzinką, a ktoś tysiące mil od Warwick cierpi, bo nie może pójść ze swoimi dziećmi na spacer, nie może zjeść z nimi obiadu, nie może wyjechać na rodzinny weekend....
Czemu? Ano dlatego, że ktoś gdzieś daleko za oceanem ma taką wizję.....
A jeśli wykluczone dziecko nie wróci do organizacji, to tak już będzie dożywotnio.
Do czego to podobne, żeby szpiegować i nękać telefonami i wizytami matkę za to, że pod domem rodzinnym stoi auto wykluczonej córki?
Jak takie historie słyszą ludzie "w świecie", to się za głowę łapią.
Wtedy naprawdę odczuwa się wstyd, straszny wstyd, że się tyle lat tkwiło w tej organizacji i nie widziało się tego szaleństwa.