PoProstuJa Muszę powiedzieć, że odkrycie prawdy o tej religii podziałało na mnie podobnie.
I podobnie, jak Ty, na początku, byłam bardzo dumna, że wśród tysięcy wyznań trafiło mi się na te najprawdziwszą.
Odkrycia, spowodowały, że nie byłam w stanie mówić o tej religii, jako jedynej, zbawiennej, prawdziwej.
Przestałam głosić i w ogóle ujawniać się, że jestem śj.
A nawet, zaufanym znajomym, już zaczęłam mówić, to co jest prawdą.
U mnie, śj., robią dość dobrą robotę swoją postawą.
Ludzie nie myślą o nich źle.
Mogli na własne oczy obserwować różne metamorfozy ludzi.
Z pijaków, łajdaków, rozpustników, tkwiących na samym dnie, takich nagle uczciwych, wygolonych, zadbanych, w czystych ubraniach.
To robi wrażenie.
Mnie, na dziś, nie jest przyjemnie, że tyle lat tkwiłam w czymś, co raz, że nie jest prawdziwą religią.
A dwa, wstydzę się, że tyle lat reprezentowałam taki kłamliwy twór.
I trzeba to będzie odkręcać.