moje trzy grosze:
Na twoje pytanie Gandalf Szary-Ale czy twoim zdaniem demony istnieją ? znalazłem taką wypowiedź
dr Stephenem A. Diamondem – psycholog kliniczny i sądowy, publicysta naukowy i autor książki "Złość, szaleństwo i daimon", w której skupia się on na mrocznej stronie ludzkiej natury.
Czym jest według pana zjawisko opętania
Opętanie demoniczne lub to, co nazywam "syndromem opętania" to zjawisko archetypiczne, które towarzyszy człowiekowi od tysięcy, a może nawet setek tysięcy lat. Według mnie to rodzaj psychologicznego i duchowego kryzysu, kiedy osoba cierpiąca czuje, że znajduje się pod wpływem lub kontrolą kogoś z zewnątrz - bytu bardziej potężnego i obcego, przejmującego władanie nad jej umysłem i ciałem. Tradycyjnie to subiektywne doznanie interpretuje się jako atak i przejęcie kontroli nad człowiekiem przez nadprzyrodzoną istotę - demona czy Diabła.
Ale syndrom opętania nie ma w sobie nic paranormalnego. Występuje on w różnym stopniu nasilenia i zawsze jest oznaką wewnętrznego konfliktu psychologicznego u pacjenta. Zwykle związany jest z ukrywaną i tłumioną częścią naszej osobowości, co dobrze ilustruje historia doktora Jekylla, którego opętał zły pan Hyde - jego "ciemna strona".
Kolejnym przykładem może być przypadłość nazywana zaburzeniem dysocjacyjnym tożsamości (dawniej określana rozdwojeniem jaźni), w której kontrolę nad człowiekiem przejmuje tymczasowo inna osobowość lub osobowości.
Ten metaforyczny "demon" może też składać się z dawno skrywanych uczuć lub emocji, takich jak popęd seksualny czy powszechne w dzisiejszych czasach złość i gniew, które dla doświadczającego ich człowieka przybierają formę obcego i nieakceptowanego zła. Takie nieświadome, tłumione uczucia lub "kompleksy" mogą sprawić, że pacjent zacznie myśleć, czuć i zachowywać się w sposób kompletnie dla siebie obcy, często naganny z punktu widzenia społecznego, duchowego czy religijnego.
Osoby rzekomo opętane zwracają się najczęściej o pomoc do Kościoła Rzymskokatolickiego, który wprowadził restrykcyjną procedurę rozróżniania między "pseudo-opętaniem" a tzw. opętaniem prawdziwym. Część tego procesu ma charakter diagnostyczny i obejmuje konsultacje z lekarzami i psychologami, których zadaniem jest wykluczenie u pacjenta choroby umysłowej. Choć cieszy mnie, że Kościół stał się bardziej konserwatywny sprawie egzorcyzmów, nie zgadzam się na rozróżnianie między opętaniem demonicznym, a chorobą psychiczną.
W terminologii psychologicznej ludzi nie opętują demony czy Diabeł, ale to, co Freud nazywa "nieświadomością", Jung "cieniem" lub "zbiorową nieświadomością", a mój mentor - Rollo May - określa mianem "daimona". Dr May definiuje go jako "każdą naturalną funkcję, która może zawładnąć całą osobą". W przeciwieństwie do demona, daimon może mieć zarówno niszczycielski, jak i kreatywno-konstruktywny charakter. To, co nazywam syndromem opętania wywodzi się właśnie od niego. Nie chodzi tu wcale o istotę nadnaturalną - nie jest to żaden obcy byt, choć czasami opętani mogą odnosić takie wrażenie. Daimon to część ludzkiej natury, która może obudzić się w każdym. To także źródło niezwykle potężnej energii.
Podczas 35 lat pracy jako psycholog kliniczny i sądowy wiele razy widziałem pacjentów, którzy wierzyli, że są opętani, albo zachowywali się w taki sposób. Takie dziwaczne i nietypowe stany umysłowe spotyka się regularnie wśród pacjentów przychodni i szpitali psychiatrycznych. Przez wieki osoby takie uważano za ofiary nękania przez demony, a nie za ludzi z zaburzeniami psychicznymi. Ich objawy są jednak identyczne.
Pacjenci z paranoją są zwykle przekonani, że coś ich opętało i znajdują się pod kontrolą demonów, a nawet samego Szatana. Z punktu widzenia psychiatrii te i inne związane z duchowością aspekty psychozy noszą nazwę "religijnej absorpcji". Innym symptomem spotykanym u tego typu pacjentów są tzw. halucynacje imperatywne - stany, w których człowiek słyszy pochodzące z wnętrza lub z zewnątrz głosy nakazujące czynić zło i przemoc. Ludzie chorzy często uważają, że to głosy demonów lub Diabła.