No tak
Witajcie zatem.
Niektóre odpowiedzi mnie ubawiły, niektóre .... a nie będę komentował
. Niektóre ucieszyły.
Faktycznie przez 15 lat jakoś udało się żyć. Wcześniej w zborze prawie 20.
Problem , drodzy polega na tym, że z chwilą poznania tzw prawdy, wszystko pieknie się poukładało w głowie, wydawało mi się, że znam odpowiedzi na wszystkie pytania. Każdy klocek pasował, do każdego jeśli rozumiecie o co chodzi.
Potem jednak klocki się rozsypały. Długo by mówić dlaczego. Może za wysoko zawędrowałem w tzw przywilejach... a z góry się więcej widzi.
Dobrze, ktoś tu napisał, że sens gdzieś jest... tylko, kurcze nie mogę go znaleźć. NIe jest to takie prościutkie. Owszem mam rodzinę, podróżuję, gotuję :)i żyję normalnie. W końcu skończyłem studia (bo może wiecie jak było w latach 80. i 90.) i w końcu mam fajną pracę. A jakby mnie była połowa...
Myślę, że wielką krzywdę mi wyrządzili ŚJ.
Nie chcę z nimi walczyć, nie czuję takiej potrzeby. Podobno niektórzy exświadkowie organizują demonstracje przed zgromadzeniami. Ale jak niedawno powiedział mi znajomy, to tylko druga strona tego samego medalu. Pewnie ma racje.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Jakby ktoś chciał pogadać, to zapraszam do wpisów, lub na priv jeśli ktoś woli. A może na kawę, jeśli jesteście z południowej Wielkopolski