Problemem Klocka i Geremczaka jest to, że wydaje im się, że stosując dzisiejsze kryteria definicyjne ośmieszą autorów, posługujących się nieco inną nomenklaturą. Wymyślili sobie, że objawienie Boże ma spełniać kryteria, które oni ustanowili. Polecam im zatem lekturę Kazimierza Przerwy-Tetmajera:
Nie wierzę w nic, nie pragnę niczego na świecie,
Wstręt mam do wszystkich czynów, drwię z wszelkich zapałów:
Posągi moich marzeń strącam z piedestałów
I zdruzgotane rzucam w niepamięci śmiecie…
A wprzód je depcę z żalu tak dzikim szaleństwem,
Jak rzeźbiarz, co chciał zakląć w marmur Afrodytę,
Widząc trud swój daremnym, marmury rozbite
Depce, plącząc krzyk bólu z śmiechem i przekleństwem.
I jedna mi już tylko wiara pozostała:
Że konieczność jest wszystkim, wola ludzka niczym —
I jedno mi już tylko zostało pragnienie
Nirwany, w której istność pogrąża się cała
W bezwładności, w omdleniu sennym, tajemniczym
I, nie czując, przechodzi z wolna w nieistnienie.