Na pewno "nacisk"na głoszenie,ogłaszanie itp. jest istotny.
To znaczy jest przez nas "nakręcany".
Nie uważam jednak,że wszyscy "pracują " tylko nad "opracowaniem terenu" kosztem "wartości duchowych".
Nie jeden raz analizowaliśmy,i pewnie jeszcze nie jeden raz przeanalizujemy "owoce ducha".
Wszystko po to,żeby "wzrastać duchowo".
Wiem, też,że nie wszyscy "idą do służby",żeby "uczyć" itp.
Zaliczyć godziny.
Wiadomo,że oczekuje się od nas "aktywności".
Niemniej wielu z nas kładzie nacisk w swoim studium na "rozwój duchowy",i wcale nie przez pryzmat "głoszenia",nawet jeżeli nie uznamy za uduchowionego tego,który nie jest "zaangażowany".
Wykluczenie jest "przykrym zjawiskiem",tak dla wykluczonego,jak i jego najbliższych [nie tylko rodzina].
W pewnym sensie "ofiary znajdują się po obu stronach".
Niestety.