cieszą mnie te wieści o stojakowiczach, bo wskazują na coraz większe oderwanie od rzeczywistości.
To już nawet nie jest wyrabianie planów korporacyjnych, to coraz bardziej przypomina planowanie socjalistyczne z końcówki realnego socjalizmu: nie ważne czy to ma sens, ważne żeby "coś robić".
Przypomina mi to oglądany ok. 30 lat temu reportaż w TVP o tym jak przedsiębiorstwo PKS w 1988 roku dostało nakaz z góry żeby autobusy miały więcej przejechanych km.
Zamiast analizować potrzeby, tworzyć nowe kursy dla przykładowo młodzieży wracającej ze szkół czy dla pracowników dojeżdżających do pracy po prostu wypuszczało "puste kursy" czyli państwowy autobus jeździł z miasta do miasta bez pasażerów, ważne aby nabić przejechanych km i zaraportować wykonanie planu. Kierowcy unikali patrzenia do kamery ale tłumaczyli coś że "centrala tak kazała a oni wykonują polecenia służbowe". A czy to ma sens? "zapytajcie dyrekcję ja jestem tylko kierowcą" itd. itp.
I pomyśleć że trzy dekady później tą samą ścieżką podążą amerykańska(!) korporacja...
Parafrazując Aleksandra Kwaśniewskiego, mam ochotę zawołać "Antony Morissie i jego wesoła drużyno, IDŹCIE DALEJ tą drogą"
Idźcie dalej tą drogą, a będzie mniej zwiedzionych, będzie mniej ludzkich tragedii na tej planecie.