Spotkałam sie z niechęcią do sj tylko przez pryzmat ich głoszenia, gdyż wiele osób nie lubi jak im sie we własnym domu spokoj zakłóca,
Tu pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Nie chodzi o zakłócanie spokoju (odwiedziny 2-3 razy w roku to pikuś, dużo częsciej akwizytorzy i inni domokrążcy chodzą, nie wspominając telemarketerów z ofertą garnków i nnych super zaje... cie niezbędnych rzeczy).
Jesli chodzi o chodzenie ŚJ "po domach", ludzie nie lubią jak im ktoś bzdury chce wciskać. Do tego dochodzą wyuczone teksty z "Prowadzenie rozmów..." czy inne irytujące wstępy opracowane przez strażnicowych ekspertów od marketingu.
- "Jak pan myśli, dlaczego Bóg dopuszcza cierpienie?", "Jaka przyszłość nas czeka?", "To ciekawe czasopismo..." Nosz kuźwa. KOSMICI.
Przy bliższym poznaniu
- "Dlaczego pan wierzy (w to czy w to) skoro w Biblii tego nie ma" "Proszę zobaczyć, zacytuję panu werset" (oczywiście werset pasujący jak pięść do nosa)
To naprawdę może irytować jeśli ktoś komuś wmawia z Biblią w ręku, że niebo jest zielone. To zapędzanie z premedytacją przeciętnego człowieka w kozi róg przez WYSZKOLONYCH propagandystów, (tu się zaczyna walka diabła o duszę człowieka).
Prosze sobie wyobrazić, że w każdej miejscowości jest grupa katolików z misją ewangelizacji, muzłumanów czy buddystów i łażą po domach. Który ŚJ by ich chętnie przyjmował? Który ŚJ weźmie od nich gazetkę?
A kwintesencją są te tandetne czasopisma. Z ilustracjami, które rażą i raziły sztucznością jeszcze wiekszą niż tv-shop, nie pasującymi do naszych, polskich wrażliwości na piękno.
Proszę, nie dziwcie się śJ, że tak byliście i jesteście odbierani.