Jeżeli zmartwychwstanie miało by polegać wyłącznie na ulepieniu nowego ciała i zaprogramowaniu go według wzoru osobowości człowieka, który jest w pamięci u Boga oraz tchnięciu w to ciało siły życiowej to takie zmartwychwstanie nie miałoby sensu bo nie byłoby zmartwychwstaniem. W takim układzie zostałby stworzony człowiek od nowa tylko ze to byłby klon, nie ten sam człowiek tylko taki sam.
Taki bzdurny pogląd o klonach przedstawia Strażnica i wg nich wszystko jest ok. Musi istnieć coś więcej jeśli mamy zmartwychwstać. Osobiście wierze w zmartwychwstanie nie w ciele fizycznym. Pan Jezus wyraźnie o tym mówił, a jw.org wymyśla że słowa "nie żenią się, są też podobni aniołom" dotyczy tylko 144000
Wg Biblii zmartwychwstanie duchowe polega na przyobleczeniu sie w ciało duchowe, wiec dusza to coś więcej niż tylko siła życiowa, którą Bóg tchnął w Adama, która jest bezosobowa.
Jeżeli wziąć pod uwagę, ze materia - czyli my tez - jesteśmy "energią", która drga (nasze myśli też są energią) to nie widzę problemu żeby nas żyjących lub kogoś kto umiera Bóg w każdej chwili mógłby przenieść w inny wymiar. Czy to nazwiemy niebem czy Szeolem, gdzie wg Biblii ci co zmarli czekają na zmartwychwstanie.
Takie mam przemyślenia o 5 nad ranem.
Pytanie mnie osobiście nurtuje inne. Czy Dusza człowieka jak umiera jest w jakiś sposób świadoma czy raczej jest jak w śnie?
Dziwna jest sprawa, której nie rozumiem, z osobami które potrafią wyjść z ciała i przemieszczać sie. Nie wiem jak to ugryźć. Kiedyś myślałem ze to jakaś wybujała ściema. Jak byłem Świadkiem Jehowy myślałem że pewna osoba która twierdziła że to potrafi jest opętana. Do czasu kiedy poznałem następna taka osobę. Potem przeczytałem ze CIA od dawna posługuje sie takimi ludżźmi do swoich celów. Czy to jest ta dusza?