Dzisiaj "spotkałem" a klatce schodowej sąsiadów będących "gorliwymi i przykładnymi" Świadkami Jehowy i stąd ten post.
Otóż moi sąsiedzi odkąd jestem odłączony od zboru skutecznie zlewają moje witanie się z nimi, a ja skutecznie zlewam to, że oni to pewnie traktują jako "próby wiary".
Dzisiaj gdy wychodziłem z mieszkania z moim dzieckiem to właśnie natknąłem się na tych "wspaniałych" sąsiadów. Doszło do komicznej sytuacji bo ja standardowo mówię im "cześć" a oni standardowo nie odpowiadają. Jednak podeszli do mojego dziecka i zaczęli się z nim witać wręcz żarliwie i dawali se z nim tzw. piątki. Dodam, że dziecko ma trzy lata. Chciało mi się śmiać z tej całej sytuacji. Na koniec jednak powiedziałem do dziecka dość glośno, żeby ci sąsiedzi słyszeli: widzisz synku z tobą się witają bo ty nie jesteś wykluczony
Niestety nie widziałem min tych ludzi ale wyobrażam sobie, że były co najmniej kwaśne
I tak się właśnie zastanawiam, czy są jakieś wskazówki ciała kierowniczego dla świadków na sytuację, gdy mieszkają w jednym bloku z wykluczonymi, którzy mają niewykluczone / nie ochrzczone dzieci?
Przecież tutaj aż się prosi, aby ciało kierownicze dało kolejny spis procedur jak postępować w takich sytuacjach
Najlepsze jest to, że sami naśmiewają się z faryzeuszy, którzy w czasach Chrystusa tworzyli masę przepisów, a teraz sami tworzą taką masę idiotycznych przepisów, że doszli w tym do perfekcji i mogą śmiało powiedzieć, że faryzeusze to tylko wierzchołek góry lodowej przy ich poziomie imbecylizmu i proceduralizmu.
Mam nadzieję, że ten post czyta ktoś z Nadarzyna i moje przemyślenia o zwiększeniu poziomu idiotycznych procedur zostaną przesłane do ciała kierowniczego w USA.