Prawda. Miałem to szczęście że szybko poczułem że coś jest na rzeczy. Do chrztu było super-życzliwość wyrozumiałość względem własnych poglądów. Dopiero po chrzcie zaczynały zapalac się lampki w głowie że coś jest na rzeczy.
Jaka lampka pierwsza była.?
U mnie zaraz po chrzcie to ta że w głoszeniu od drzwi do drzwi nie miałem radości ze służby o której tak się bombardowało głosicieli,no i czułem że jestem intruzem a nie oczekiwanym głosicielem DN o Królestwie.
Musiało minąć 25 lat bym odkrył że to nie metoda Jezusa a Rutherforda takie głoszenie.