słyszałem ostatnio nietypową historię dot. czterech osób z organizacji.
W pewnym zborze były dwie pary nastolatków i obie miały ten sam problem że rodziny nie akceptowały tychże związków uczuciowych.
Jesteście za młodzi, tratatata, on nawet nie jest sługą pomocniczym tratatata, rozejrzałbyś się lepiej za jakąś mocną duchowo pionierką tratatata, itd. Każdy chyba wie o czym mówię.
Młodzi postanowili jednak postawić na swoim. Pikanterii sprawie dodaje okoliczność że cała czwórka to dzieci miejscowych starszych. Jeden starszy miał syna i córkę, drugi córkę trzeci syna. I oni swoim trzem rodzinom wycięli taki numer.
Młodzi absolutnie nikomu nic nie powiedzieli, a w sąsiednim mieście umówili w urzędzie USC na ten sam dzień dwa śluby cywilne. Małżonkowie pierwszej pary byli świadkami drugiej pary a małżonkowie drugiej pary świadkami pierwszej pary. Nie zaprosili na ten ślub absolutnie nikogo ani nie zorganizowali żadnego wesela. Aby sprawę zakonspirować, cała czwórka wyszła z domów ubrana w dresy, przebrali się dopiero w samochodzie (jadąc do urzędu skręcili w boczną drogę i tam się przebrali). Po uroczystości znowu przebrali się w dresy i nic nie mówiąc nikomu wrócili do domów.
Tego samego dnia wieczorem obydwa nowo zawarte małżeństwa pierwszy raz spędziły noc razem we wspólnych łóżkach, po czym rano grzecznie poszły na zebranie strażnicy.
Po strażnicy zebraniu zostali zawołani przez starszyznę do "pokoju zwierzeń" gdzie postawiono im pytania dotyczące "popełnionej przez nich niemoralności płciowej".
Młodzi zgodnie z prawdą odpowiedzieli że o żadnej niemoralności nie ma mowy gdyż oni są od wczoraj małżeństwami. Starszyzna w szoku, zbiera szczękę z podłogi. Starsi zboru dostali przed oczy obydwa akty zawarcia małżeństwa i z wściekłości obydwa podarli. Młodzi w śmiech "to nic nie da, dokumenty można podrzeć, wyrobimy sobie duplikat, a od wczoraj jesteśmy małżeństwami i nic na to nie poradzicie".
starszy płacze jak bóbr i pyta z wyrzutem: "Synu jak mogłeś nam to zrobić?!" a syn z ironią w głosie odpowiada "No cóż, proszę pana, mój ojciec nauczył mnie że trzeba przestrzegać prawa Jehowy; jeśli to pana interesuje to odpowiadam że zrobiłem to co zrobiłem kierując się miłością do mojej żony a przede wszystkim kierując się miłością do Jehowy."
Starszego bardzo zabolało to "proszę pana".
Na koniec zagadka - zgadnijcie co wykombinowała miejscowa starszyzna aby postawić młodym zarzuty i aby ich jednak upokorzyć.