Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 3 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Alicja_W  (Przeczytany 56296 razy)

Offline TomBombadil

Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #15 dnia: 04 Maj, 2017, 22:48 »
To była moja ulubiona książka.Ilustracje pomagały mi w zajęciach,np budowa komórki.Witaj.


Offline Alicja_W

Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #16 dnia: 05 Maj, 2017, 10:40 »
To była moja ulubiona książka.Ilustracje pomagały mi w zajęciach,np budowa komórki.Witaj.

Witaj.


Offline Alicja_W

Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #17 dnia: 05 Maj, 2017, 15:17 »
Studiowanie przebiegało dość sprawnie, regularnie i z zaangażowaniem obu stron. Kilka spraw budziło moje wątpliwości, np zakaz transfuzji krwi, ale w końcu po wielu dyskusjach, temat zaczął się we mnie układać po myśli prowadzących. W tym czasie, gdy moja rodzina zorientowała się, że mam kontakt ze SJ zaniepokojeni, zwłaszcza Mama, próbowali mnie odwieść od tych spotkań, różnymi sposobami, prośbą, groźbą ale ja już byłam po temacie prześladowań na studium więc tylko upewniało mnie to, że to prawda. Równolegle zaczęłam chodzić na zebrania i po niecałym roku, tak mi się wydaje, stwierdziłam, że mogę zobaczyć jak się głosi. Krępowałam się w swej okolicy, prowadzący chyba się zorientowali i pojechaliśmy na piękną, dolnośląską wioskę pod miastem, w którym wszyscy mieszkaliśmy. Z tego pierwszego głoszenia pamiętam, że sporo było rozmów, rozpowszechnionych publikacji i, że trochę chowałam się za plecami prowadzącego studium ;). I tak to trwało około półtora roku, studium, zebrania, głoszenie. Decyzja o chrzcie w końcu nadeszła, nieco pod presją - teraz to widzę. Nie chciałam utracić akceptacji, wywołać niezadowolenia Boga, jak mi się wydawało. Chrzest w wieku 18 lat,  jeszcze prawie dziecko byłam. Po chrzcie zachęty do slużby pionierskiej, więc złozyłam wniosek. Spróbuję - pomyślałam. Kończyłam liceum więc był to raczej czas na naukę ale chciałam dać radę, podobać się Jehowie. Już wtedy były zachęty do niekształcenia się i nawet na chęć zdawania matury bracia patrzyli krzywo. Na szczęście tu się nie dałam, poszłam i zdałam.
Później jakaś byle jaka praca w niepełnym wymiarze czasu i stała służba pionierska. Tak minęło kilka lat. Po początkowych protestach Rodzina skapitulowała, swoim zachowaniem chciałam im pokazać, że jestem lepszym człowiekiem, chciałam ich pozyskać bez słów, bo słuchać doktryn swiadków nikt nie zamierzał. Mama po którejś próbie wyjaśnienia jej zbliżającego się spełnienie proroctw z Objawienia, patrzyła na mnie wielkimi oczami i stwierdziła, że wyprali mi mózg. O jak ja Ją teraz rozumiem :).
Kilka lat służby pełnoczasowej, był to dość radosny i w jakimś sensie beztroski czas, trochę jak w bańce mydlanej. Głoszenie, studia z zainteresowanymi, wycieczki zborowe w gronie pionierów, ośrodki pionierskie, budowa,"oprotestowanej" podczas marcowej manifestacji;), sali królestwa, aktywny udział w każdym zebraniu.
Później rzeczywistość upomniała się o mnie, Mama zachorowała i zaczęły się poważne problemy.
W tym czasie "zeszłam z terenu", znalazałam pracę na pełny etat oraz dodatkowe zlecenia bo potrzebne były pieniądze. Głosiłam mało, ale starałam się być na wszystkich zebraniach, obowiązki rodzinne pochłaniamy mnie ale  przecież należy dbać o najbliższych, to też bycie chrześcijaninem, . Niestety bracia przychodzący na wizyty pasterskie myśleli inaczej. Nie mogli pogodzić się ze spadkiem mojej aktywności i chcieli ten stan przywrócić. I nieważnie, że padałam na nos i potrzebowałam bardziej wsparcia życiowego niż suchych formułek. Wtedy po raz pierwszy zapaliła mi się czerwona lampka. Zrozumiałam, że mogę liczyć w sumie tylko na siebie. Przez parę lat moje życie to była praca, szpitale, zebrania i służba resztkami sił. I to ciągle poczucie niedopisania, że źle, że za mało, że nie tak. Na tej fali odczuwania niespełniania oczekiwań, co było potwornie męczące, dziś myślę, że to rodzaj przemocy psychicznej, bo gdybym mogła to robiłabym,
poznałam człowieka, nie SJ. Rozmawiałam z nim o prawdzie, rozpoczął studium, jednak bez zbytniego zaangażowania, bardzo mi pomagał w codziennych sprawach, zawsze był jeśli czegoś potrzebowałam, po dwóch latach pobraliśmy się.
« Ostatnia zmiana: 05 Maj, 2017, 15:19 wysłana przez Alicja_W »


Offline Baran

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 500
  • Polubień: 8090
  • "Być wolnym, to móc nie kłamać" A. Camus
Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #18 dnia: 05 Maj, 2017, 16:53 »
Witaj. "Aż łza się kręci" :)
"Dla triumfu zła potrzeba tylko, żeby dobrzy ludzie nic nie robili" E.B
..ŻADEN STARSZY na 1006 przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci nie zgłosił tego władzom R Commission


Offline Alicja_W

Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #19 dnia: 05 Maj, 2017, 17:46 »
Witaj. "Aż łza się kręci" :)

Czemu? ???

Witaj

otwarcie się i podzielenie się choć częścią historii oczyszcza. Czekamy więc..:)
Witaj, z opóźneniem ale szczerze :)

:) Witaj  :)

Ciebie też witam, lepiej późno niż wcale :)


Już chyba nikogo nie pominęłam:)


Offline HARNAŚ

Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #20 dnia: 05 Maj, 2017, 18:47 »
Dla świadków liczą się godziny spędzone w służbie a nie co ktoś przeżywa. Na  wszystko jedna rada. Źle ci? musisz więcej głosić , chodzić na zebrania i modlić się to wtedy minie. Miernikiem wartości człowieka jest  tam czas poświęcony na służbę a nie co sobą reprezentujesz ,ale żeby to dostrzec musi się najpierw w życiu wydarzyć  to coś.


Offline Alicja_W

Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #21 dnia: 05 Maj, 2017, 20:57 »
Dopiero niedawno zrozumiałam, dzięki, o ironio, świeckiej-zakazanej-samo-zło wiedzy, jak to działa. Durkheimowska teoria o anomii społecznej - pomimo działania zgodnego z przyjętymi normami społecznymi lub religijnymi człowiek nie może osiągnąć tych wartości. Bo kierujemy się wartościami Biblii a tu się okazuje, że trzeba osiągać wartości organizacji  ;).


Offline ZłoteDziecko

  • Głosiciel
  • Wiadomości: 158
  • Polubień: 640
  • "Jestem wierzący, wierzę w siebie"
Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #22 dnia: 05 Maj, 2017, 22:20 »
Witaj Alicjo!

Dziękuję, za opisanie swojej historii i czekam na kolejny odcinek :)

Cytuj
Przez parę lat moje życie to była praca, szpitale, zebrania i służba resztkami sił. I to ciągle poczucie niedopisania, że źle, że za mało, że nie tak. Na tej fali odczuwania niespełniania oczekiwań, co było potwornie męczące, dziś myślę, że to rodzaj przemocy psychicznej, bo gdybym mogła to robiłabym,

Smutne, ale prawdziwe i niestety dotyczące wielu ŚJ.
Panie Boże daj mi nowy software..


Offline Alicja_W

Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #23 dnia: 06 Maj, 2017, 09:25 »
Witaj ZłoteDziecko,
tak to prawda, chyba każdy w mniejszym lub większym stopniu boryka się z tym.
Bo jak można się czuć po usłyszeniu podczas tzw obsługi przykładu, że około 90-letnia częściowo sparaliżowana siostra głosi X ilość czasu w miesiącu, a "MY CO, CZY MAMY TAKIE OGRANICZENIA?" Takich przykładów sam pewnie znasz mnóstwo.
Cieszę się, ze moja historia Cię ciekawi. :)


Offline Alicja_W

Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #24 dnia: 07 Maj, 2017, 09:43 »
Ślub poprzedzały niezliczone ilości rozmów, które miały mnie od tego pomysłu odwieść, zarówno starsi jak i 'ciocie' i 'wujki', no kto mógł to udzielał mi rad. Jednak ślub był. Przez dwa lata wszystko układało się pozytywnie we wspólnym życiu, później stan Mamy był coraz cięższy. W jednym czasie był pogrzeb Mamy i mojego ukochanego Wujka, brata Taty. Na pogrzebie Mamy były cztery osoby ze zboru. Takie wsparcie :). Wtedy uderzyła mnie myśl, że "braterstwo" to jakiś sztuczny twór, tylko słowa. Był to trudny dla mnie czas.
Niedługo potem przeprowadziliśmy się i zmieniłam zbór. Byłam pełna nadziei, że będzie lepiej, nowi bracia, ale było tak samo, dodatkowo bracia starsi tworzyli towarzystwo wzajemnej adoracji, czego nie widziałam wcześniej w żadnym zborze.
W małżeństwie zaczęło się źle dziać, mąż przerwał studium, nie chciał słuchać, zwrot o 180stopni, nagle. Z męża stał się właścicielem, bo wiedział, że rozwód to dla mnie coś niedopuszczalnego gdyż Jehowa nienawidzi rozwodów. Tutaj muszę ominąć szereg szczegółów, wiele z nich zresztą i tak nie jest podatna na opis. Po prostu było coraz gorzej, trwało tak kilka lat. W końcu zaczełam dojrzewać do rozwodu, wtedy mąż wznowił studium, powiedziałam sobie, ok, ostatnia szansa. Jednak niewykorzystana, bo studium niczego nie zmieniło na lepsze a wręcz na gorsze. Czas rozwodu pokazał mi, że kobieta w zborze nic nie znaczy, jest jedynie dodatkiem do mężczyzny. I nie liczy się człowiek, ale wizerunek organizacji, nieupublicznianie pewnych spraw.
Oczywiście zmagałam się z potwornym poczuciem winy, że znów zawiodłam Jehowę, próbowałam bardziej zaangażować się w służbę bo naprawdę wierzyłam, że to mi pomoże. Nie pomagało. Ciągle gdzieś pod skórą czułam, ze coś jest nie w porządku, skoro organizacja jest święta i jedyna prawdziwa to pewnie ze mną jest coś nie tak. Takie nastawienie, że coś ze mną ne tak skutecznie podtrzymywali bracia starsi, na wizytach pasterskich słyszałam,z ę skoro moja sytuacja się rozwiązała to dlaczego nie angażuję się w służbę, tylko wykazuję brak doceniania i wdzięczności :). Uznałam to za nieudolne zachęty.
W tym czasie pewne małżeństwo, które bardzo lubiłam przestało chodzić na zebrania. Nagle i zupełnie. Spotkałam się z nimi, jak się okazało byli zbulwersowani sprawą pedofilii w Australii. Gdy mi o tym opowiadali odnosiłam wrażenie, że mówią w innym języku. Wrociłam do domu i zaczęłam przeszukiwać internet. No i znalazłam artykuł z Gazety Wyborczej, później inne artykuły, filmy na yt. Przeżyłam wstrząs. Później napływały sensacyjne informacje, że różne osoby spożywają chleb i wino podczas pamiątki, tu też dociekałam dlaczego tak się dzieje. Do tego przesłuchanie Jacksona w Australii, lawirowanie i kłamstwa Leta, w żywe oczy. A wystąpienie Splane'a w Portugalii, gdzie powiedział, ze bracia przy drzwiach będą tłumaczyć się z pedofiili w organizacji doprowadziło mnie do białej gorączki.
I wszystko zaczęło się układać w całość.
Kobiety w ORG nic nie znaczą, dzieci nic nie znaczą to co się liczy? Odpowiedź banalnie prosta - liczą się interesy :). Do tego kolejne tłumaczenie pokolenia 1914 na tvorgu to po prostu żenada, mają braci za stado baranów (nie uwłaczając tutejszemu Baranowi), czy ktos sobie wyobraża Jezusa, który rysuje tabelki i wykresy aby wyjaśnić ewangelię? Do kolejnej aktualizacji 1914 potrzebny będzie exel ;).
Nie chodzę na zebrania, nie mogę na to wszystko patrzeć.
« Ostatnia zmiana: 07 Maj, 2017, 10:38 wysłana przez Alicja_W »


Offline salvat

Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #25 dnia: 07 Maj, 2017, 11:02 »
Alicjo twoja opowieść jest jedną z wielu, która potwierdza, że okręt tonie. Ci, co wierzą w jego niezatapialność w większości są ślepi na dowody na własne życzenie. Wolą kłamliwą prawdę od niewygodnych faktów. My też nie chodzimy na zebrania, ale u nas informacje o aferze i oszukiwanie braci tylko potwierdziło słuszność wyboru.

Żal tylko szczerych ludzi w org którzy poświecają życie i wypruwaja z siebie flaki, by zasłużyć na niezasłużoną życzliwość Boga. Taki obraz w umyśle owiec bowiem tworzy CK. Dlatego uważam, że 100% izolacja od świata to strzał w oba kolana, bo po szokujących informacjach przebudzających można dostać prawdziwej depresji - w zborze w nikim nie masz przyjaciela, a w świecie tym bardziej.

W zborze nie tylko kobiety i dzieci nic nie znaczą. Albo inaczej - jeśli nie masz pleców to nawet całe rodziny są traktowane jak am-ha-a-rec. Starsi potrafią byc skur...ami i  niejednemu z nich sprawia to niesłychaną przyjemność.
Jak nazwać człowieka, który mając trochę władzy mówi jedno, a robi coś co tym słowom zaprzecza?

https://www.youtube.com/watch?v=cZMCsCO9hYw


Offline Trinity

Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #26 dnia: 07 Maj, 2017, 11:31 »
Witaj Alicjo_W
mam bardzo podobnie
tylko tego Splina w Portugali nie widziałam mogłabyś podlinkować?
to ten co sie wykręcił od przynależności do WTS?

a jak teraz układa się z mężem?


Offline Alicja_W

Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #27 dnia: 07 Maj, 2017, 12:02 »

Żal tylko szczerych ludzi w org którzy poświecają życie i wypruwaja z siebie flaki, by zasłużyć na niezasłużoną życzliwość Boga. Taki obraz w umyśle owiec bowiem tworzy CK. Dlatego uważam, że 100% izolacja od świata to strzał w oba kolana, bo po szokujących informacjach przebudzających można dostać prawdziwej depresji - w zborze w nikim nie masz przyjaciela, a w świecie tym bardziej.

W zborze nie tylko kobiety i dzieci nic nie znaczą. Albo inaczej - jeśli nie masz pleców to nawet całe rodziny są traktowane jak am-ha-a-rec. Starsi potrafią byc skur...ami i  niejednemu z nich sprawia to niesłychaną przyjemność.

To właśnie jest smutne. Ciekawe jak to się wszystko skończy i kiedy.

Witaj Alicjo_W
mam bardzo podobnie
tylko tego Splina w Portugali nie widziałam mogłabyś podlinkować?
to ten co sie wykręcił od przynależności do WTS?

a jak teraz układa się z mężem?
Witaj Trinity :)
Z mężem jesteśmy po rozwodzie, już 3 lata.
Splane to ten od mistrzowsiego tłumaczenia roku 1914 ;) a tu link do reportażu z Portugalii https://www.youtube.com/watch?v=7QJBgVlHM7U


Offline Zagubina

Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #28 dnia: 07 Maj, 2017, 12:36 »
Poruszyłaś dla mnie bardzo ważny temat : kobiety w organizacji. Mój osobisty obraz kobiety jest taki pracuje na 1/2 etatu albo i nie, ale na pewno jest pionierka stałą i gotuje obiady i czeka na męża i czasami ma dzieci. Oczywiście nie ma w tym nic złego jeśli ONA tego chce. Niestety często robi to bo mąż starszy więc ona musi być grzeczna bo mąż może stracić przywilej, wielu rzeczy nie może bo mąż straci przywilej.
Kiedyś jak byłam nastolatką usłyszałam z mównicy, że kobieta należy do ojca a później do męża miałam ochotę wstać i wyjść. Nigdy nie byłam dobra chrześcijańską żoną bo nigdy do końca nie umiałam się tak podporządkować i uzależniać się od mężczyzny. Obraz posłusznej żony która trwa przy mężu nawet jak ten  jest katem miałam w domu, nie może odejść bo może  pozyska męża. Nie ważne że ma depresje, że krzywdzi dzieci obraz organizacji najważniejszy.
« Ostatnia zmiana: 07 Maj, 2017, 12:39 wysłana przez Zagubina »


Offline Trinity

Odp: Alicja_W
« Odpowiedź #29 dnia: 07 Maj, 2017, 13:24 »
dziękuje Alicjo za ten link
kobieta w organizacji ma mniej więcej jak kobieta w arabii
a jeszcze jak trafi na jakiegoś biedaka z kompleksami władzy to efekty są opłakane
miałam tak w domu rodzinnym
jak mama zaprosiła kogoś w gości bez pozwolenia ojca to ten potrafił wyjść z domu na czas wizyty ( później suszył jej głowę jaką to jest chrześcijanką że nie słucha swojej głowy) no masakra i przedszkole
i te punkty na kongresach o głowie rodziny ble
zawsze z nich wynikało: jemu się szacunek należy za funkcje ( czyt. nie musi się starać) a ty żono się staraj żeby było mu łatwiej sprawować funkcje daną przez Boga!
zresztą co by się nie działo starsi ZAWSZE biorą strone faceta!!!
zbór prowadzony jest na modłę Izraela a tam kobiety były tylko po to żeby facetowi było wygodnie w życiu