moja opinia jest taka że wierzący stworzą błędną alternatywę aby wciskać nam wiarę w swoich idoli.
Aby zrozumieć na czym polega nadużycie ludzi wierzących zadajmy takie pytanie: "czy Lech Kaczyński nigdy nie istniał czy był najwspanialszym polskim przywódcą ostatnich 1050 lat?"
czy widzicie na czym polega nadużycie? Tak, eliminowane są inne możliwości, np. "Lech Kaczyński był przeciętnym prezydentem" albo "Lech Kaczyński był złym prezydentem" albo "Lech Kaczyński był zdrajcą" albo "Lech Kaczyński był dobrym prezydentem ale nie był najlepszy" itd.
Pytanie jest zadane w taki sposób, aby zasugerować czytelnikowi że jeśli Lech istniał to po prostu musiał być najlepszy i nie ma innej możliwości.
Podobnie jest z Jezusem z Nazaretu... Jezus jest (wg mnie) "zmitologizowaną postacią historyczną". Czyli istniał taki koleś, chodził tu i tam, nauczał tego i tamtego, ale nie wzbudzał ludzi z martwych, nie uzdrawiał cudownie chorych, a tym bardziej nie wstał z martwych.
Niezależnie od tego, jakie mamy poglądy polityczne, obserwując harce wokół katastrofy smoleńskiej możemy własnymi oczami i uszami zaobserwować dziejący się na naszych oczach proces mitologizacji postaci historycznej. Taki sobie, przeciętny, zwyczajny Lech - po odpowiedniej kampanii medialnej staje się super hiper najwspanialszym prezydentem wszechczasów. Dzięki temu łatwiej jest zrozumieć, że podobnej obróbce propagandowej została 2000 lat temu poddana postać historyczna Jezusa z Nazaretu.