Po odkryciu tych pedofilskich informacji w aferze australijskiej, dzieliłam się nimi, z kim mogłam.
I tak, reakcje były różne, od ... do ... skrajności. Tu niektóre z nich.
Jedna z moich przyjaciółek, którą odesłałam do obejrzenia tego zeznania z G.Jacksonem, niedługo potem napisała list o odłączenie.
Na dziś jest zborowym odstępcą.
Druga, obejrzała i tłumaczyła najpierw, że "to nie możliwe", a potem, że "to spreparowane".
Po moich logicznych argumentach, "że to daleko, że w Australii, w Polsce napewno tak nie jest".
Jak powołałam się na argumenty, że wskazówki CK, w kwestii tych procedur są wszędzie takie same ...
To stwierdziła, że nasze drogi się rozchodzą. No i trochę się rozeszły, bo ja nie chciałam ich tłumaczyć z tego szamba.
Przyjęłam fakty, jakie są, a ona? No cóż? Tkwi w iluzji.
I prosiła, żeby z nią o tym nie rozmawiać, bo burzę jej spokój psychiczny.
Najlepiej i najprościej, te sensacyjne rewelacje przyjęły moje dzieci.
Tu dyskusji zbytniej nie było, ani usprawiedliwiania, ani jakiegokolwiek tłumaczenia.
Jeden z synów po obejrzeniu procesu i filmu "Świadkowie Jehowy, raj dla pedofili"
Odpowiednio to podsumował, nie nadaje się to do zacytowania tu.
Drugi podobnie.
I są po mojej stronie i też się cieszą moimi odkryciami nt. tej sekty.