Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Najwyższa pora napisać coś o sobie... sporo osób mnie już zna ale zaczynam od...  (Przeczytany 5922 razy)

Offline mati89

Zbierałem się do tego już dłuższy czas, by opisać wam moje życie w WTS. Urodziłem się w 1989 roku co pewnie większość już zgadła :) Urodziłem ? hmm jakby to głębiej rozpisać
- zostałem spłodzony w religii mieszanej, tak bym to nazwał. Ojciec wychowywany w religii SJ a Mama katoliczka od urodzenia. Aczkolwiek tata pomimo odbieranych pouczeń wybierał inną drogę. Do dziś wspominam jak mówił o największej karze, jaka była w zborze SJ - Mianowicie ogolenie dzieciom głowy na tzw zapałkę. :) Myślę nawet po tym całym czasie, że taka rzadko używał szamponu :P.
Tata miał dość bujne dzieciństwo, tak uważam. Picie wina z gwinta na czas, kto to zrobi bez przełknięcia czyli po prostu wlewając w siebie, albo kto wybije szybę w sklepie by coś ogarnąć na przysłowiowy wieczór. Myślę że dużo problemów przysparzał moim dziadkom. Więc pomimo dorastania nie został SJ. Poznawał kobiety, zażywał życia. Do momentu gdy pojawiła się mama. Piękna blondynka o zmysłowych oczach i jeśli ktoś to skomentuje to chętnie zawale w ryj, ale była kimś wyjątkowym. Nie chciała taty, bo był zwykłym osiedlowym chłopaczkiem bez żadnych perspektyw na przyszłość. Ale podstępem udało mu się zdobyć Mamę. Nie będę opisywał jakim bo to bez sensu. Urodziła im się córka, mniej więcej w tym samym momencie doszło do ich ślubu. Czyli mówię o mojej siostrze. Starszej o parę lat. Moja mama była jeszcze wtedy w szkole, przez co nawet jej nie ukończyła ( ps. zawsze czułem presje że jestem nikim jak nie dotrwam do chociaż matury). Ja wtedy nie byłem nawet w planach. Ale kilka lat później w okresie zimowym, jak często słyszałem to najlepszy moment, bo dni krótkie, noce długie doszło do tego że ja miałem się pojawić za dokładnie 9 miesięcy o wadze ponad 3,7 kg.  I tak pojawił się od to odstępca na dzisiejszy moment. Nie wiem czy na ten moment byłem przebłyskiem w oczach rodziców czy nie, ale zaczęli dość intensywnie studiować, co spowodowało ich chrzest w latach 93-94, czyli jak miałem około 5 lat.
I tak zostałem wychowywany później w prawdzie... znaczy w religii SJ, co ja mówię jaka prawda. Chodziliśmy na zebrania, głosiliśmy, wręczałem jako taki mały gówniarz traktaty które wyglądały dość ohydnie w moim mniemaniu, ludziom napotkanym w drzwiach czy na ulicy.
Ale dorastałem powoli, pierwsze punkty, gdzie zdejmowało się mównicę, pierwsze pochwały wzbudzały we mnie zachwyt. Ale wolałem i tak komiksy Kaczora Donalda niż kolejne czasopisma WTS czy Biblię.
To krótki opis samego dzieciństwa. Boje się że moje posty mogą być wręcz potraktowane jako spam bo będzie ich bardzo dużo. Bo mam sporo do opowiedzenia, wraz z szczegółami.
Powiem co dziś mi się śniło by uświadomić jaka trauma została w mojej głowie:
- Studium z rodzicami, albo bicie godzin przez nich do raportu miesięcznego. He e e ile omawialiście akapitów na takim studium ?? Ja około 2-3, nienawidziłem studiować z ojcem ! To była dla mnie najgorsza trauma dzieciństwa, studium przypominało katowanie mnie wszystkim co im nie pasowało ! Każdy akapit był powodem by wytknąć mi błędy. Zawsze płakałem. Ktoś powie patologia ? TAK MA RACJĘ. Zawsze opierdziel, czemu robisz tak a tak, czemu jeździsz motorynką po ulicy ? jesteś beznadziejny, jesteś zerem, jesteś gównem, i czym się to kończyło ? Wiecznymi karami ! Ojciec znęcał się nade mną po 3 godziny by wyperswadować mi swoje racje. Człowiek po zawodówce (nie ubliżając nikomu) traktował mnie jak życiowego nieudacznika i każdą radę biblijną traktował tak że na bank mi się przyda bo popełnię takie błędy. Miał ambicje nie wiem skąd ?
dupy ?
chyba tak.
Dlatego po kilku latach przestałem studiować w gronie rodziny, robiłem to tylko z Mamą która naprawdę robiła to z serca i chciała bym w jakiś sposób wyszedł na ludzi.
Postawa ojca wynikała z pewnych dość niechlubnych dla rodziny sytuacji. To było tak mocarne, że trudno będzie mi to opisać. Ale spróbuje.
Tymczasem pozdrawiam was i mam nadzieję że wniosę coś pozytywnego do umysłów ludzi którzy chcą myśleć a nie zamknąć się w tym co większość wyznawców każdej religii: tak sie wychowałem , tak będę żyć, tak umrę.

hej.
Byłem, nie jestem i już nie będę...


KaiserSoze

  • Gość
Niezły początek. Dajesz dalej!


Offline Kamira

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 38
  • Polubień: 277
  • Kiedyś będzie nas więcej
    • Wyzwolona ona
Mati, czekam na wątek z żoną :P
Religia to wytwór ludzki, wiara pochodzi od Boga.


Offline Lechita

mati89 , ja tam lubię czytać więc pisz co uważasz za właściwe i tyle ile chcesz.
Od tej chwili zyskałeś "stałego czytelnika" ;D
"Czytaj wszystko, słuchaj każdego. Nie dawaj wiary niczemu, dopóki nie potwierdzisz tego własną wnikliwą analizą"  William "Bill" Cooper


Offline Trinity

daesz Mati daesz

kochany! a jak ja nie nienawidziłam studium z ojcem!!! ja i mój brat
2 godziny wałkowania żydowskich historii, synów Abrahama, lista ksiąg ble
dokładnie miałam to samo! poniżanie i deptanie poczucia godności!!!! wszystko było źle a jak nie mogłam dogadać się z młodszym rodzeństwem to mi mówił że grzeszę przeciwko Duchowi Św  :o tłumaczył że skoro wiem że tak nie wolno a robię tak, to znaczy że grzeszę z premedytacją!!! czaicie ja miałam 10 -11 lat! gnojenie dzieci było wprost proporcjonalne do bycia skurczybykiem

gdy sama założyłam rodzinę również nie lubiłam studium - trauma została. owszem czytałam dziecku ,mój zbiór' rzadko, chciałam przeczytać książkę o Jezusie ale poległam na tej pokrętnej logice. czasem mama z wyrzutem zasugeruje że nie studiuje z dzieckiem, to jej mówię że mam dość po swoim


Offline mati89

Trinity bo większość rodziców w przekazywaniu wiedzy WTS czuła władzę taką jak Starsi na zebraniach !! Ale przeplatali informację z książki i Biblii z swoimi metodami wychowawczymi. Jak słyszałem że dzisiaj będzie studium, to dostawałem gorączki, a ojciec wręcz zacierał ręce że zgnoi syna do poziomu poniżej mułu.
Nie wiem czemu to zawdzięczałem, takie pastwienie. Teraz studium widać że ma sprawiać przyjemność dzieciom, jakieś scenki filmy itd ( oczywiście jeszcze lepszy sposób manipulowania ale chociaż w przyjemny dla oka i słuchu sposób dla dziecka). Miałem ciągłe kary.... ciągłe. Nawet na czytanie książek. Stanie w kącie w uniesionymi rękami do góry. Jakaś paranoja patologiczna.
Zebrania ? hmm czym były ?
nie chce się rozpisywać bo byłby post znowu na stronę a wolę stopniować napięcie a zbyt dużo tego jest by w w jednym poście zamknąć temat.
Ale wypunktuje coś ciekawego
-Wykluczenie siostry
-Martwa rodzina w strukturze SJ
-Zero zainteresowania
-Praca u SJ Na przywileju
-Przekręty u SJ
-Finansowanie samochódów i mieszkań NO
-Pijaństwo
-Rodziny braci na przywilejach
-Zdrady
A i w ...... ciul więcej.
Kryzys sumienia by napisał pomimo że mam koło 30 ....
Byłem, nie jestem i już nie będę...


Offline Dietrich

Mati i Trinity, takie 'studium' to coś podobnego do tego, co przechodziła kiedyś moja żona będąc jeszcze nastolatką. O przygotowaniach do wyjścia na zebranie podczas których sypały się wiąchy, jakich nie powstydziłby się niejeden kryminalista nie wspominam, bo nawet nie ma tego za bardzo jak opisać.
Żona tak to dziś wspomina: rzucanie ch...mi ku Jehowy chwale... :(  (Taki mały off-top.)
 
Pisz Mati, pisz. Fajnie się ciebie czyta.
« Ostatnia zmiana: 28 Luty, 2017, 12:30 wysłana przez Dietrich »


Offline HARNAŚ

W każdym zborze jest jakiś agresor z przeszłością . Niektórzy mają do tego tatuaże pt. LOVE JOLKE i serce przebite strzałą  ;D albo  przekrzywionego kowboja zrobionego pod celą. :) Ty masz tego pecha , że despota nie tylko w zborze ale i w domu. Współczuję.


Offline mati89

Harnaś. Miałem ...
Byłem, nie jestem i już nie będę...


Offline Dietrich

W każdym zborze jest jakiś agresor z przeszłością . Niektórzy mają do tego tatuaże pt. LOVE JOLKE i serce przebite strzałą  ;D albo  przekrzywionego kowboja zrobionego pod celą. :) Ty masz tego pecha , że despota nie tylko w zborze ale i w domu. Współczuję.

W zborze mieć takiego palanta to pół biedy. Gorzej, kiedy masz lat naście, później wchodzisz w dorosłość, jednak pod własnym dachem dalej jesteś mieszany z błotem przez własną rodzicielkę. 
Byliśmy już zaręczeni, wyznaczona była data ślubu.  Wystarczyło, żebym Ewkę odprowadził do domu z 10-minutowym spóźnieniem i już była awantura najeżona epitetami i to bynajmniej w stylu "ach ty łobuzico".  "Kryzys" mógłbym wówczas chyba napisać nieco wcześniej niż Mati, w wieku lat 23. Niestety, wówczas patrzyłem na wszystko zupełnie inaczej niż dzisiaj. Bezradnie, nie mogąc nic zrobić. Byle do ślubu i wyprowadzki do mnie. Wariatka zniszczyła moją żonę psychicznie, co odbija się czkawką do dzisiaj. 


Offline mati89

zaskoczę Cie, miałem niecałe 19 lat przy ślubie ..... a wątpliwości ? jak nie miałem jeszcze 15 lat.
Byłem, nie jestem i już nie będę...


Offline Dietrich

zaskoczę Cie, miałem niecałe 19 lat przy ślubie ..... a wątpliwości ? jak nie miałem jeszcze 15 lat.

Jeśli o mnie chodzi, to dopiero w wieku lat 20-tu przyjąłem chrzest. Dzięki krewnym z Górnego Śląska.


Offline on-on

Cytuj
W każdym zborze jest jakiś agresor z przeszłością

Słyszałem o przypadku, gdy były nadzorca okręgu w stanie spoczynku, nie wytrzymał studium ze swoim synem. Chłopak dostał takie lanie, że w szpitalu wylądował. Gdy przepytywali go co się stało powiedział, że tata go pobił, bo nie chciał biblii czytać.

Tydzień lub dwa tygodnie później sam odczytał stojąc za mównicą, że rezygnuje z przywileju usługiwania. Cała sprawa rozeszła się po kościach i nie wyciągnięto według mojej wiedzy żadnych konsekwencji wobec niego.

Dzisiaj jego syn nie jest ŚJ.


Offline M

Dzisiaj jego syn nie jest ŚJ.

Tyle dobrze, chociaż nie zazdroszczę tego co musiał przechodzić w dzieciństwie, to przynajmniej nie wyprano mu przy okazji mózgu.


Offline mati89

Mi wyprano, i na dodatek w kiepskim proszku ....
Byłem, nie jestem i już nie będę...