Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Najwyższa pora napisać coś o sobie... sporo osób mnie już zna ale zaczynam od...  (Przeczytany 5923 razy)

Offline Litwin

Jak to? Ten proszek jest z nieba, prosto od Jehowy, więc doskonały. Dlatego tak dobrze wyprał.
A tak na poważnie, przedstawiłeś tyle ciekawych tematów,  które chcesz opisać. Czekam z niecierpliwością, pozdrawiam




Offline sajmon


Powiem co dziś mi się śniło by uświadomić jaka trauma została w mojej głowie:
- Studium z rodzicami, albo bicie godzin przez nich do raportu miesięcznego. He e e ile omawialiście akapitów na takim studium ?? Ja około 2-3, nienawidziłem studiować z ojcem ! To była dla mnie najgorsza trauma dzieciństwa, studium przypominało katowanie mnie wszystkim co im nie pasowało ! Każdy akapit był powodem by wytknąć mi błędy. Zawsze płakałem. Ktoś powie patologia ? TAK MA RACJĘ. Zawsze opierdziel, czemu robisz tak a tak, czemu jeździsz motorynką po ulicy ? jesteś beznadziejny, jesteś zerem, jesteś gównem, i czym się to kończyło ? Wiecznymi karami ! Ojciec znęcał się nade mną po 3 godziny by wyperswadować mi swoje racje. Człowiek po zawodówce (nie ubliżając nikomu) traktował mnie jak życiowego nieudacznika i każdą radę biblijną traktował tak że na bank mi się przyda bo popełnię takie błędy. 

hej.

To przykre  i szokujące dla mnie, że Twój ojciec tak pogardzał Tobą, a przecież studiował Słowo Boga, który jest Miłością - tego się nauczył? Dotychczas myślałem, że jak rodzice studiują Pismo Święte ( w tym Nowy Testament), również z dziećmi, to po to, aby dawać świadectwo, że ich życie zmieniło się na lepsze i są coraz bardziej uczniami Pana, który wzywa do miłości, czyli m.in. szacunku do człowieka. 
Twoja mama była katoliczką - jak to się stało, że zmieniła religię, na radykalnie przeciwną nauczaniu KK, zwłaszcza w sprawach doktrynalnych np. Bóstwo Pana Jezusa?

pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego  :)


Offline Kamira

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 38
  • Polubień: 277
  • Kiedyś będzie nas więcej
    • Wyzwolona ona


Powiem co dziś mi się śniło by uświadomić jaka trauma została w mojej głowie:
- Studium z rodzicami, albo bicie godzin przez nich do raportu miesięcznego. He e e ile omawialiście akapitów na takim studium ?? Ja około 2-3, nienawidziłem studiować z ojcem ! To była dla mnie najgorsza trauma dzieciństwa, studium przypominało katowanie mnie wszystkim co im nie pasowało ! Każdy akapit był powodem by wytknąć mi błędy. Zawsze płakałem. Ktoś powie patologia ? TAK MA RACJĘ. Zawsze opierdziel, czemu robisz tak a tak, czemu jeździsz motorynką po ulicy ? jesteś beznadziejny, jesteś zerem, jesteś gównem, i czym się to kończyło ? Wiecznymi karami ! Ojciec znęcał się nade mną po 3 godziny by wyperswadować mi swoje racje. Człowiek po zawodówce (nie ubliżając nikomu) traktował mnie jak życiowego nieudacznika i każdą radę biblijną traktował tak że na bank mi się przyda bo popełnię takie błędy.

Mati, pamiętam, gdy moja mama tak nagle wprowadziła  studium Biblii. Z dnia na dzień. A potem zdziwiona byla, ze wszyscy się buntowalismy przeciw temu. To byla meczarnia. A ojciec? Ojciec zawsze stal po stronie mamy, mimo ze Świadkiem nie był... przeważnie dzieciństwo wyglądało tak, ze "bądź cicho, bo dorośli rozmawiają", a gdy się wnerwiał, to nie tylko słowa leciały ale i rękoczyny. Wyobraź siebie, że gdy powiedziałam mojemu ojcu co ja o nim myślę, mianowicie to, że jest złodziejem, on wziął klawiaturę komputera i zostrzaskał ją na mnie. Pamiętam też jak ojciec pastwił się na moim bracie, przez kilka lat, aż dziw że mój brat wyrósł na fajnego faceta...to dopiero patologia. Najgorsze jest to, że moja matka uważa że nie ma nic sobie do zarzucenia. A przecież ona to wszystko widziała....tak nie powinno się dziać, gdy choć jedno z małżonków jest wierzące. Gdy mój mąż ma jakieś wonty do mojego syna, to potrafię stanąć między nimi, bo nie pozwolę, by ktokolwiek wyrządzał moim dzieciom krzywdę, jakąkolwiek, psychiczną czy fizyczną.
Religia to wytwór ludzki, wiara pochodzi od Boga.


Offline sajmon

@Kamira Współczuję Ci, że doświadczałaś przemocy fizycznej i psychicznej ze strony swoich rodziców  :'(
Dla mnie to straszne, jak można zmuszać dzieci do czytania Słowa Bożego. To ma być spontaniczne, dobrowolne, z łaski, a nie obowiązku czy przymusu. Inaczej dzieci zniechęcimy do lektury Słowa Bożego. Gdzie Biblia mówi, że należy dzieci zmuszać do czytania/studiowania Słowa Bożego? Co ta organizacja zrobiła ze Słowem Bożym - zamiast pozwalać spotykać w Nim ukochanego Ojca, to daje indoktrynację i terror psychiczny.  :o
Moje zmienione życie, które coraz bardziej ma być podobne do Pana Jezusa, ma zachęcić każdego, w tym dziecko, do spotkania z Nim. Zmuszać dzieci do kochania Boga - to patologia! Moje dzieci mam kochać, nawet jak nie będą nigdy studiować Pisma Świętego, nawet, jak nie będą chciały być chrześcijanami, bo tak naucza mój Pan i Jego prawo ma być coraz bardziej obecne w mym sercu, a nie tylko umyśle:
Z Ewangelii św. Jana: „Jezus powiedział do swoich uczniów: Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”.
To miłość ( Jego Miłość!) ma świadczyć, że jestem uczniem Pana, a nie to, że studiuję Pismo Święte czy uczestniczę w rytuałach, czyli jestem sprawiedliwy w swoim mniemaniu.
Twoi rodzice to, moim zdaniem, przemocowcy, którzy kwalifikują się na terapię, jeśli chcą mieć wgląd w siebie i świadomość, że krzywdzą innych.
Wiara jest darem, łaską, a nie jakiś przykrym obowiązkiem. To Bóg mnie zmienia i ja spontanicznie, w wolności z radością i uwielbieniem mam czytać Słowo Boga i np. modlić się czy uczestniczyć w Eucharystii; inaczej zamieniam się w hipokrytę i przemocowca - co jeszcze, niestety, zdarza mi się dostrzec w swym życiu.

pozdrawiam Cię Kamiro i życzę Ci, abyś w lekturze Słowa Bożego, jak w całym Twym życiu spotykała Boga, który jest Miłością.  :) Miłością nieskończenie większą od naszej ludzkiej ograniczonej, uwarunkowanej, egoistycznej  "miłości". Mojej ludzkiej miłości, która chce mówić innym ludziom jak mają zyć, a nie Jego Miłości, która jest służbą w wymiarze krzyża:

Przed świętem Paschy, Jezus, wiedząc, iż nadeszła godzina jego odejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, umiłował ich aż do końca. A podczas wieczerzy, gdy diabeł wzbudził w sercu Judasza, syna Szymona Iskarioty, zamysł wydania go, wiedząc, iż Ojciec wszystko dał mu w ręce i że od Boga wyszedł i do Boga odchodzi, wstał od wieczerzy, złożył szaty, a wziąwszy prześcieradło, przepasał się. Potem nalał wody do misy i począł umywać nogi uczniów i wycierać prześcieradłem, którym był przepasany. Podszedł też do Szymona Piotra, który mu rzekł: Panie, Ty miałbyś umywać moje nogi? Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Co Ja czynię, ty nie wiesz teraz, ale się potem dowiesz. Rzecze mu Piotr: Przenigdy nie będziesz umywał nóg moich! Odpowiedział mu Jezus: Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał działu ze mną. Rzecze mu Szymon Piotr: Panie, nie tylko nogi moje, lecz i ręce, i głowę. Rzecze mu Jezus: Kto jest umyty, nie ma potrzeby myć się, chyba tylko nogi, bo czysty jest cały. I wy czyści jesteście, lecz nie wszyscy. Wiedział bowiem, kto go ma wydać; dlatego rzekł: Nie wszyscy jesteście czyści. Gdy więc umył nogi ich i przywdział szaty swoje, i znów usiadł, rzekł do nich: Czy wiecie, co wam uczyniłem? Wy nazywacie mnie Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie, bo jestem nim. Jeśli tedy Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem nogi wasze, i wy winniście sobie nawzajem umywać nogi. Albowiem dałem wam przykład, byście i wy czynili, jak Ja wam uczyniłem.
Ewangelia Jana 13,1-15 (Biblia warszawska)

Życzę Ci, abyś kiedyś poczuła, że Pan Jezus umył Ci stopy i odkryła głębie tego kosmicznego czynu! Mnie było dane to poczuć i płakałem, jak dziecko. Ja pier .... jak ON mnie kocha, jak Swego Syna!!! Czujesz to!


Offline Kamira

  • Nieochrzczony głosiciel
  • Wiadomości: 38
  • Polubień: 277
  • Kiedyś będzie nas więcej
    • Wyzwolona ona
@Kamira Współczuję Ci, że doświadczałaś przemocy fizycznej i psychicznej ze strony swoich rodziców  :'(
Dla mnie to straszne, jak można zmuszać dzieci do czytania Słowa Bożego. To ma być spontaniczne, dobrowolne, z łaski, a nie obowiązku czy przymusu. Inaczej dzieci zniechęcimy do lektury Słowa Bożego. Gdzie Biblia mówi, że należy dzieci zmuszać do czytania/studiowania Słowa Bożego? Co ta organizacja zrobiła ze Słowem Bożym - zamiast pozwalać spotykać w Nim ukochanego Ojca, to daje indoktrynację i terror psychiczny.  :o
Moje zmienione życie, które coraz bardziej ma być podobne do Pana Jezusa, ma zachęcić każdego, w tym dziecko, do spotkania z Nim. Zmuszać dzieci do kochania Boga - to patologia! Moje dzieci mam kochać, nawet jak nie będą nigdy studiować Pisma Świętego, nawet, jak nie będą chciały być chrześcijanami, bo tak naucza mój Pan i Jego prawo ma być coraz bardziej obecne w mym sercu, a nie tylko umyśle:
Z Ewangelii św. Jana: „Jezus powiedział do swoich uczniów: Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”.
To miłość ( Jego Miłość!) ma świadczyć, że jestem uczniem Pana, a nie to, że studiuję Pismo Święte czy uczestniczę w rytuałach, czyli jestem sprawiedliwy w swoim mniemaniu.
Twoi rodzice to, moim zdaniem, przemocowcy, którzy kwalifikują się na terapię, jeśli chcą mieć wgląd w siebie i świadomość, że krzywdzą innych.
Wiara jest darem, łaską, a nie jakiś przykrym obowiązkiem. To Bóg mnie zmienia i ja spontanicznie, w wolności z radością i uwielbieniem mam czytać Słowo Boga i np. modlić się czy uczestniczyć w Eucharystii; inaczej zamieniam się w hipokrytę i przemocowca - co jeszcze, niestety, zdarza mi się dostrzec w swym życiu.

pozdrawiam Cię Kamiro i życzę Ci, abyś w lekturze Słowa Bożego, jak w całym Twym życiu spotykała Boga, który jest Miłością.  :) Miłością nieskończenie większą od naszej ludzkiej ograniczonej, uwarunkowanej, egoistycznej  "miłości". Mojej ludzkiej miłości, która chce mówić innym ludziom jak mają zyć, a nie Jego Miłości, która jest służbą w wymiarze krzyża:

Przed świętem Paschy, Jezus, wiedząc, iż nadeszła godzina jego odejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, umiłował ich aż do końca. A podczas wieczerzy, gdy diabeł wzbudził w sercu Judasza, syna Szymona Iskarioty, zamysł wydania go, wiedząc, iż Ojciec wszystko dał mu w ręce i że od Boga wyszedł i do Boga odchodzi, wstał od wieczerzy, złożył szaty, a wziąwszy prześcieradło, przepasał się. Potem nalał wody do misy i począł umywać nogi uczniów i wycierać prześcieradłem, którym był przepasany. Podszedł też do Szymona Piotra, który mu rzekł: Panie, Ty miałbyś umywać moje nogi? Odpowiedział Jezus i rzekł mu: Co Ja czynię, ty nie wiesz teraz, ale się potem dowiesz. Rzecze mu Piotr: Przenigdy nie będziesz umywał nóg moich! Odpowiedział mu Jezus: Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał działu ze mną. Rzecze mu Szymon Piotr: Panie, nie tylko nogi moje, lecz i ręce, i głowę. Rzecze mu Jezus: Kto jest umyty, nie ma potrzeby myć się, chyba tylko nogi, bo czysty jest cały. I wy czyści jesteście, lecz nie wszyscy. Wiedział bowiem, kto go ma wydać; dlatego rzekł: Nie wszyscy jesteście czyści. Gdy więc umył nogi ich i przywdział szaty swoje, i znów usiadł, rzekł do nich: Czy wiecie, co wam uczyniłem? Wy nazywacie mnie Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie, bo jestem nim. Jeśli tedy Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem nogi wasze, i wy winniście sobie nawzajem umywać nogi. Albowiem dałem wam przykład, byście i wy czynili, jak Ja wam uczyniłem.
Ewangelia Jana 13,1-15 (Biblia warszawska)

Życzę Ci, abyś kiedyś poczuła, że Pan Jezus umył Ci stopy i odkryła głębie tego kosmicznego czynu! Mnie było dane to poczuć i płakałem, jak dziecko. Ja pier .... jak ON mnie kocha, jak Swego Syna!!! Czujesz to!

Witaj, Sajmon :)
Obecnie studium biblii zupełnie nie sprawia mi problemu, ale robię to po swojemu, wg własnych potrzeb, swoim tempem :) czy spotkałam Boga, to ciężko powiedzieć, ale napewno wciąż go szukam :)


@Mati89

Czekam z niecierpliwością na dalszą historię :)
Religia to wytwór ludzki, wiara pochodzi od Boga.


Offline piekadlo

Bo ludzie w ŚJ są otępieni i robią wszystko, aby ich otoczenie było takie jak wszystkich członków. Zawsze mnie zastanawia ile im płacą za stanie pod centrami handlowymi z książeczkami? Czy oni to robią z miłości do Jehowy? :D


Offline mati89

cd.
O czym to ja ostatnio pisałem ? A już wiem, dzieciństwo, studium. Padło też pytanie co do wiary mojej mamy. Myślę że mama nie była dość mocno praktykująca, studiowała razem z ojcem z małżeństwem wieloletnich SJ. Musiało jakoś to na nią wpłynąć że razem podjęli taką a nie inną decyzje. Na początku nie było łatwo chyba nam wszystkim. Na zebrania musieliśmy kawałek dojechać, byliśmy więc uzależnieni od samochodu, bo autobus zazwyczaj był tylko w jedną stronę. Ktoś zapyta o innych braci, czemu nie zadbali o nas gdy nie mieliśmy jak dotrzeć, ale nie zaznałem od nich takiego zainteresowania. W okolicy żaden SJ nie mieszkał z mojego zboru.
Dlaczego o tym piszę? Rodzice może nie często ale przynajmniej kilka razy w roku się kłócili na tyle że nie rozmawiali ze sobą po kilka dni. Wtedy z tym dotarciem był problem. Tata był dość porywczy i często wybuchowy ... A w zborze niestety przez postępowanie mojej siostry byliśmy na tzw. Tapecie . (ale wątek siostry poruszę w innym poście, bo sam muszę przemyśleć jak to zacząć).  Z racji miejsca zamieszkania chodziłem do szkoły bez jakiegokolwiek towarzystwa SJ. Ale nie uczęszczając na lekcje religii oczywiście szybko wyszło kim jestem. I tak stałem się obiektem zaczepek, drwin, opluwano mnie i przy każdej nadarzającej się okazji wyśmiewano. Ale miałem to w dupie.
Czasem brałem udział w zawodach międzyszkolnych gdzie spotkałem innych braci ze zboru. Wtedy ku mojemu zaskoczeniu, czasem widziałem jak popalali po kryjomu czy też po prostu przeklinali. Wtedy jakoś mnie to wmurowało. Ale sam do końca też zawsze nie byłem aniołem. Biłem się, wygłupiałem. denerwowałem nauczycieli a rodzice byli wzywani do szkoły. Cieszę się że nigdy tata nie chodził :) bo pewnie bym częściej dostawał. A pro po bicia - Tak, dostawałem regularnie jak czegoś nie zrobiłem, albo zrobiłem to czego mi wolno nie było.
W sumie wolałem lanie niż kary, ale najczęściej było jedno i drugie. Terror. Kłóciło się to z tym o czym mówiona na zabraniach, kongresach czy literaturze.
Rodzice dużo pracowali, często razem - i zostawałem wtedy z siostrą w domu. Sprzątaliśmy i opiekowaliśmy się tym co trzeba.
Pojawił się kryzys finansowy w domu, dość spory, brakowało dosłownie na wszystko. Rodzice podłamali się psychicznie i tata próbował dosłownie wszystkiego by jakoś z tego wyjść. Dlaczego to pojawia się w moim opisie ? Bo nie przypominam sobie by wtedy bracia odwiedzali nas i starali się wesprzeć duchowo. A na zebraniach nie pojawialiśmy się wtedy około roku.
I tak przeszliśmy do momentu gdy tata zaczął handlować, opałem. Ale oczywiście nie mieliśmy żadnych ramp, wózków czy bóg wie tam czego a ojciec miał chory kręgosłup. Więc wtedy jego dorastający syn przerzucał kilkanaście ton tygodniowo z tira do magazynu, z magazynu do aut i tyrał tak że na dzień dzisiejszy ma plecy w stanie. Ja rozumiem że inne dzieci pracowały na polach, nie wiem zbierały ziemniaki na wykopkach, czy wynosiły odchody spod zwierząt - i to zapewne wiele uczy szacunku do pieniędzy i ich wydawaniu.

Nie lubiłem nigdy głosić. Dla mnie to również było nieprzyjemne. Spotykałem znajomych i wtedy myślałem że zapadnę się pod ziemię. Ale przynajmniej miałem towarzystwo, bo był moment że rodzice nie chcieli bym zadawał się z rówieśnikami z podwórka bo to przecież zło wcielone. I najśmieszniejsze, było kilku wariatów w zborze. Jeden do służby zabierał ulotki i przy okazji roznosił po domach :) drugi zbierał świerszczyki i oglądał później je w lesie (jakie to było zabawne jak kiedyś otworzył torbę by sięgnąć po Biblię a tam wysuwa się ogromny biust Pameli A.) trzeci palił papierosy a teraz aktualnie po ogromnych przejściach w tym również wypisywanie do młodych dziewczyn i mam tu na myśli po 13-15 lat o zboczonych jego myślach, jest starszym na obczyźnie jak ja to nazywam. Czyli za bardzo spalił się tu i trzeba było zmienić dość mocno otoczenie.
kolejny mój osobisty wniosek : bez względu gdzie, w jakiej religii, czy sekcie czy czymś innym, ludzie mają grzeszne skłonności, albo chęć spróbowania tego co zakazane. I zdarzają się takie cnotki że są oh i ah i co z tego jak później najczęściej wylądowali poza zborem. Był moment że w jednym roku około 10 wykluczeń padło. A rekordzista 3 razy był wykluczony i 3 razy przyłączony i wszystko za ten sam czyn.

Później zacząłem udzielać się więcej w zborze. Dostałem jakieś przywileje jak mikrofon, czy tam inne pierdu pierdu. Pojechałem na kilka ośrodków w tym również takie zimowe (fajny klimat, mała grupa, sporo czasu też dla siebie) ale głoszenie w okresie świąt było bez sensu. Nie dziwiłem się reakcją ludzi gdy im po prostu nietaktownie przeszkadzaliśmy.
W zborze panowała napięta atmosfera, ten nie podawał temu ręki, tamta ostentacyjnie pokazywała gdzie innej miejsce, a starsi byli tak potwornie nudni że słuchanie ich przyprawiało o chęć odpłynięcia w głęboki sen.
Dorastając w WTS również dowiedziałem się że jest pewna ciemna strona nawet wśród tych których spotykałem na zebraniu. Również jeden z braci że tak to nazwę, molestował 2 swoje córki jak i kilka młodych dziewczyn, koleżanek jego córek. Sprawa była zamieciona pod dywan. jedyny plus że został usunięty, ale co z tego jak dalej mógł gdzie indziej dokonywać tych strasznych rzeczy.

cdn.
Byłem, nie jestem i już nie będę...


Offline salvat

Nie płacą.
Za to Swiadek przy stojaku ma możliwość reprezentowania Boga wszem i wobec, a z uwagi na fakt, iż nie każdy może przy nim stać to ów chwalca może sobie poczytać to sobie za dodatkowy przywilej. W znoju i trudzie, w pogodzie i niepogodzie.
Jak nazwać człowieka, który mając trochę władzy mówi jedno, a robi coś co tym słowom zaprzecza?

https://www.youtube.com/watch?v=cZMCsCO9hYw


Offline Roszada

Bo ludzie w ŚJ są otępieni i robią wszystko, aby ich otoczenie było takie jak wszystkich członków. Zawsze mnie zastanawia ile im płacą za stanie pod centrami handlowymi z książeczkami? Czy oni to robią z miłości do Jehowy? :D
Dziwne zwroty stosujesz. :-\
Jesteś wśród wczorajszych Świadków Jehowy i jak nie wiesz to pytaj, a nie bajki opowiadasz. :)
Tu większość była ŚJ i powiedzą Ci co Cie interesuje.


Offline Dietrich

Czyżby malarek w nowej odsłonie?