Do starszych dotarło wreszcie, że jawnie zakpiłem z komitetu i całej tej farsy sądowniczej , bo to właśnie w trakcie wykluczenia , czułem się wewnętrznie prawdziwym zagorzałym świadkiem. Nawet gdy ogłosili z podium , że nim nie jestem , mówiłem znajomym i rodzicom :
- nie oni mnie chrzcili, nie oni będą decydować , że nie jestem. Dla sąsiadów nadal jestem świadkiem i najważniejsze , że ja nadal się nim czuję.
Gdy mnie natomiast przyłączali szczerze gardziłem organizacją , siedmioma wspaniałymi zza Oceanu oraz ich naukami i radami na życie. Osiągnąłem cel , miałem przynależność i możliwość legalnych spotkań rodzinnych , nikt ze świadków nie musiał mnie traktować na ulicy jak niewidzialnego.
Ponieważ mijały miesiące a ja , jak wyszedłem z sali po ogłoszeniu mojego przyjęcia , tak się nadal na zebraniach nie pojawiałem starsi zaczęli wykonywać względem mnie nerwowe ruchy. Pilnie próbowali się umówić na wizytę, na którą ja w żaden sposób nie miałem ochoty. Dochodziło do tego , że dzwonili do mnie na głośnomówiącym aby mnie złapać na jakimś słowie , czy zwrocie, który słyszałoby co najmniej dwóch starszych i mieć powód do wykluczenia. Sytuacja była dla nich nie komfortowa , bo zbór ich dopytywał co się stało , że Harnaś nie chodzi, chyba z tym przyłączeniem coś nie tak. Jak był wykluczony chodził na wszystkie a teraz wcale.
Miałem ochotę wygarnąć starszym cały bajzel organizacyjny, że to ludzki twór , w którym wszyscy byliśmy umoczeni ale nie mogłem się otworzyć. Bawiłem się grą słów , tak żeby czuć się w porządku przed sobą samym , a zarazem nie dać im powodu do komitetu.
Potem zmienili taktykę i zaczęli wjeżdżać mi na uczucia , niejako prosząc abym przyszedł na zebranie , że Jehowa i Jezus tyle dobrego dla mnie zrobili a ja nie doceniam tego daru że bracia tęsknią a niektórzy się nawet niepokoją , nie wiedzą co się dzieje , my też nie wiemy co im odpowiedzieć
Też mi pasterze. Odpowiedziałem :
- Bardzo chętnie przyjdę i będę to robił regularnie jeśli mnie przeprosicie za ostatni rok i za to , że nazwaliście mnie Akanem , zrzucając wszelkie niepowodzenia zborowe na mnie. Akan ukrył grzech i przez niego zginęło dziesiątki tysięcy Izraelitów mi powiedzieliście , że przeze mnie też mogą zginąć niewinni bracia , bo mają odebrane błogosławieństwa z powodu mojego ukrywanego grzechu. Jeśli nie zdobędziecie się na przeprosiny, nie muszą być publiczne , mogę je przyjąć tu i teraz , to macie mnie z powrotem.
- Wiesz , że nie mieliśmy wyboru , musieliśmy cię wykluczyć.
-Nie pytam co musieliście a czego nie musieliście tylko czy przeprosicie za nieludzkie traktowanie. Ja waszą decyzją byłem wystarczająco zbity a wy wrzuciliście jeszcze mi na barki grzechy i brak błogosławieństwa całego zboru. było mi ciężko ze samym sobą a wy włożyliście mi ciężar , który tylko dzięki pomocy bliskich udźwignąłem. Nie rozumiem was ja napisałem do was kilka listów , w których przepraszałem , macie to na piśmie , nie rozumiem dlaczego was nie stać na zwykłe przepraszam.
Nie doczekałem się zatem oznajmiłem , że nie ma atmosfery abyśmy razem przebywali w jednym pomieszczeniu i patrzyli na siebie.
Postanowili ponowić próbę kontaktu z racji zgromadzenia które po raz pierwszy miało odbyć się w Gorzowie. Padło na stadion żużlowy. Wszelkimi sposobami zachęcali abym się na nim pojawił . Powiedziałem:
-Jak zapewne wiecie lubię sport a już piłkę nożną to uwielbiam. Obawiałem się , że żużel z racji wysokiego poziomu tej dyscypliny w naszym mieście pochłonie mnie równo mocno jak piłeczka . Obiecałem Bogu , że nie dam się wciągnąć w nowe hobby i dlatego nigdy ale to nigdy nie pójdę na stadion żużlowy w Gorzowie . Gdybym teraz poszedł zgwałciłbym samego siebie na dodatek złamałbym obietnicę daną Bogu a na to pozwolić nie mogę. Jefte dotrzymał obietnicy danej Bogu , choć konsekwencje były dla niego dużo bardziej przykre . Zatem choćbym chciał to nie mogę cofnąć słowa danego Jehowie , niestety mnie tam nie zobaczycie.