Mogę po swojemu pisać? Dziękuję.
Pogrzeb świadkowy. Opiszę dużo szczegółów, które w sumie pokazują ludzi; różnych ludzi.
Rodzina sobie zażyczyła wykładowce. Pojechałem do faceta by go namówić na wykład. To taki wujaszek, który za wykładami pogrzebowymi nie przepadał. Owszem, napiermandziellać do 50k publiki na kongresie to spokojnie. Poza tym zasłania się wiekiem. Bo on jeszcze z tych co robili kongresy w lesie i chrzty bez listów z centrali. Dodatkowo emocjonalnie związany z osobą zmarłą - zwyczajnie znali się.
Zapobiegawczo pojechałem z Małpką. W końcu nic tak nie rozczuli serca faceta jak uśmiechnięta dziewczyna.
Firma pogrzebowa dała statyw z mikrofonem i mównice. To wyglądało jak na zebraniu, tyle że pod chmurką. Na koniec puścili muzykę, i sobie tam pośpiewali. Pełny luksus.
Dlatego, że nie lubię płaczących i znam co ksiądz świadkowy powie, to znalazłem ławeczkę na alejce cmentarnej. Za sekundę, tup tup, idzie kolejny hydraulik ze zboru zmarłej. To akurat mój kolega, więc mu mówię, ze jak się cyrk skończy to robimy doświadczenie. On już wie jakie. Publiczność składa się prawie z samych ŚJ. Może jest 5 osób z religii neutralnych bezbożników. Ale jest jeden wykluczony, i o niego nam się rozchodzi.
Zatem po uroczystości podajemy witki wykluczonemu, robimy miśki-miśki. Rozmawiamy dalej o życiu. Nawet zapraszałem go na wódkę. Dalej jej nie wypiliśmy. Podeszło jeszcze dwóch hydraulików i złożyli kondolencje. Oni faceta znali jeszcze jak był ŚJ.
Teraz jak się dzielą ludzie. Podeszło trochę osób z tymi kondolencjami. Niektórzy go znali, inni się domyślali. Bez zadawanie szczegółowych pytań nie umiem powiedzieć, czy był to zwyczajny gest ludzki, czy trochę byli zachęceni postawą hydraulików.
Jeszcze dobrze jego matki nie przysypali, a tam się zawiązała grupka kółka plotkarskiego. Oni nie podeszli, bo wykluczony, czyli trędowaty. Później ciąg dalszy plotek parafialnych. Byli też tacy, którzy koledze (pewnie przy okazji też mi) chcieli zabrać uprawnienia hydrauliczne. Szukali paragrafu, czy starszy zboru może taaak zażyle rozmawiać z wykluczonym? Może jakieś zgorszenie chociaż?
Potem poczłapaliśmy na stypę. Piliśmy wódkę. Tak, ze świadkami i rodziną zmarłej. Wykluczonego nie było - jakoś nie dał się przekonać. A mógł być.
Jak ktoś coś jeszcze napisze, to ja napiszę o innych pogrzebach, ale nie świadkowych. Takich bardziej związany z emocjami.