Przypomina mi się scena z "Seksmisji" gdy Max i Albert wychodzą na powierzchnię ziemi i odkrywają, że można tam bezpiecznie i szczęśliwie żyć, a ci , którzy to obserwują są przerażeni, bo przecież ich uczono , że na zewnątrz czeka ich niechybna śmierć. A tu taki "zonk"
Brawo i taka postawa, o jakiej piszecie jest jak najbardziej prawdziwa i najlepsza.
Lechito, Mistrzowskie porównanie
i jakie oryginalne i uniwersalne przesłanie.
Co za różnica, czy społeczność siedzi pod ziemią czy w piwnicy
nadmiar światła w obu przypadkach jest szkodliwy
Macie rację, że oni chcieliby widzieć nas( mam na myśli wszystkich słodkich odstępczuchów), jak się staczamy, jak życie daje nam w kość i jak nie dajemy sobie z tym rady, jak upadamy i nikt nam nie pomaga. Wtedy mogliby stać nad nami z poczuciem wyższości, że oto oni mają lepiej, bo wybrali lepszą drogę.
Na ich twarzach nie ma prawdziwych uczuć, są sztuczne uśmiechy i wystudiowane miny, z wyrazem pogardy dla nas na czele.
Tu naprawdę nie chodzi o to, czy przyjechaliśmy na cmentarz autem, czy dwoma , czy przyszliśmy na piechotę. Chodzi o to, że dla nich najważniejsze było ocenić. Nie wesprzeć , podnieść na duchu tylko ocenić.
I oczekiwali, że ta ocena będzie dla nas niekorzystna, bo przecież TAKIE RZECZY SĄ NIEMOŻLIWE, albo że "szatan swoim błogosławi".
Nie warto się tym przejmować, choć nie ukrywam, poczułam się bardzo dobrze, gdybym tam tkwiła , pewnie też byłabym tak zgorzkniała jak oni. To uczucie jest cudowne. Nie chodzi też o to, żeby teraz udowadniać, że to my mamy lepiej. My po prostu mamy inną skalę wartości - jak pisał Exodus : zdrowie, rodzina, szczęście. Bo dla nas życie ma tyle kolorów, ile potrafimy w nim dostrzec.
Ale wiecie co, jest jeszcze coś, czego im brakuje : są ubożsi o miejsca takie, jak to forum. Bo, powiedzmy szczerze, ilu z nich może powiedzieć, że w zborze z każdym może porozmawiać SZCZERZE i wyjawić, co mu leży na sercu, nawet jeśli są to wątpliwości?
? Ilu z nich cierpi w ciszy , bo nie mogą otworzyć przed nikim serca, wiedząc, jakie to niesie konsekwencje?
Ilu z nich tkwi w org i w życiu nie ma żadnej pasji ,hobby,sfery prywatnej , w której się realizuje i czuje spełniony??? Bo trzeba pamiętać, że wśród jednostek niereformowalnych są też tam osoby szczere, z różnych przyczyn tkwiące w tych pętach.
Czyż życie nie jest piękne?