W Australii coś wypłynęło i bardzo dobrze. Ale na naszym podwórku też pewnie mają miejsce takie sytuacje. Sam znam jedną. Bardzo przykra sprawa. Chyba największy problem to taki, że ŚJ mają wpojone, żeby władze traktować z przymrużeniem oka. I tak to się kończy, obieca taki, że "więcej nie będzie" i wszystko wraca po czasie do normy. Druga linia obrony, że jak poniesie odpowiedzialność za swoje czyny to stanie się jeszcze gorszy. Pozostawię to bez komentarza.