Kazdy będzie potrzebował i oczekiwał czegoś innego.Poza tym wybudzanie i odchodzenie z Organizacji jest bardzo skomplikowanym i długim procesem, podczas którego przechodzi się przeróżne etapy.
Dokładnie tak. Ilu ludzi tyle przeróżnych przepraw z odejściem, mniejszych i większych ludzkich dramatów.
I jeśli ktoś pluje jadem ( ja tu nie krytykuję, ludzie mają różne fazy), to jak przejrzy forum, znajdzie dla siebie odpowiedniego rozmówcę. Jeśli ktoś ma inną mentalność i spojrzenie, też znajdzie. Są osoby którym nie trzeba nic tłumaczyć, głaskać, wyjaśniać, wystarczy słuchać i zadawać pytania. Oni zaś odpowiadając nam, odpowiadają sami sobie i tak zmuszają się do wyciągania wniosków.
Gdy pewien Pan zapytał ex....co ma zrobić z żoną, bo jak wraca z zebrań i mu opowiada te dyrdymały aż się w nim gotuje. Jaka na to rada?
Ktoś mu doradził, aby postawił sprawę na ostrzu noża...albo ja, albo świadkowie.
Czy to była dobra rada? Moim zdaniem nie. Zapytałam Pana, kto żonę zwerbował do organizacji i czy długo to trwało? Okazało się, że sam mąż i robił to przez dwa lata. A więc teraz zrób to samo, ale w drugą stronę i cierpliwości, żadnych warunków, bo to przynosi odwrotny efekt.
Czy pomogło? Tak, po 1,5 roku żona przestała chodzić na zebrania.
Kto chce niech pomaga na ile mu na to pozwala czas i ( jak wspomniane) nie kosztem rodziny.
Byle nie popaść z jednego uzależnienia ( śJ) w drugie.