Kiedyś były grupy książki. Swobodna, kameralna atmosfera grupowy mógł mieć dobry kontakt z trzodą, interesować się każdym osobiście. Zlikwidowane.
W kolejnych latach regularnie organizowaliśmy przygotowania do strażnicy, podobnie do studium książki. Przy kawie, ciastku, najpierw 'pokarm duchowy', a później graliśmy w jakieś planszówki. Relacje z braćmi wyglądały jakoś inaczej, łatwiej było mieć przyjaciół w zborze. Miło wspominam te czasy ale wszystko się skończyło. W następnych latach było tylko dalsze podkręcanie śrubki. Coraz to kolejne wskazówki co do imprez, absurdalne wymagania ich organizacji - a widocznym skutkiem brak legalnych spotkań. Oczywiście nie powiedzą, że nie można, po prostu nie da się zrobić tak żeby aparat kontrolny nie mógł się przyczepić do czegoś.
To taka polityka wymuszania absolutnego podporządkowania poprzez strach i uzależnienie od siebie, jakby dobre czasy się skończyły - teraz zbliża się armagedon, róbcie co każemy, nie ma czasu na zastanawianie się. Ciągłe powtarzanie o niewolniku jako jedynym kanale łączności. Wymaganie ślepego podporządkowania wskazówkom, nazywanie tego prawdziwą pokorą. Gdzie tu miejsce na swobodną dyskusję? Bezwarunkową miłość do ludzi? Wypoczynek, hobby? Nie widzę tego miejsca. Może nieczynni czy nieregularni mają na to czas i siły. Idealny głosiciel ma się wyspać, najeść i iść do służby. I jeszcze ma nakaz, żeby być w tym szczęśliwy.
Źle mi się zrobiło, kiedy usłyszałem dziś na zebraniu te zdania ze strażnicy do studium:
"Niektórzy uważają, że mogą sami interpretować treść Biblii. Jednak w 1919 roku wyniesiony do chwały Jezus ustanowił wiernego niewolnika, żeby przekazywać pokarm duchowy wyłącznie za jego pośrednictwem. (...) Każdy z nas powinien się zastanowić: "Czy okazuję lojalność niewolnikowi, którym posługuje się Jezus?"".Jak to się ma do słów że CK nie jest natchnione i może się mylić? Skoro biorą się za wyjaśnianie Biblii, jak można mieć pełne zaufanie jeżeli mogą się mylić? Sami sobie zaprzeczają.
Zastanawiam się do czego to prowadzi, jakiś głębszy plan? Może WTS ma odegrać jakaś rolę w światowej rewolucji? A może odbędzie się jakaś tragedia jak tutaj?:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jim_Jones_(przyw%C3%B3dca_sekty)(swoją drogą wiele podobieństw do metod WTS)
Szkoda mi braci, którzy tego nie wytrzymują. Choroby psychiczne, samobójstwa, depresje. To jest wyniszczające dla wielu.
Ja wysiadam z tego rydwanu, woźnica ślepy, a konie kulawe.