Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 4 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności  (Przeczytany 53648 razy)

Offline matus

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #30 dnia: 03 Styczeń, 2017, 19:26 »
Gdyby tekst wrzucić w dokumenty Google, korektę mogłoby robić jednocześnie kilka osób, które by miały odpowiednie uprawnienia do pliku. A cała reszta czytająca na bieżąco mogłaby zgłaszać uwagi.
To chyba najciekawsza opcja, gdy mówimy o wolontariacie i zaanagażowaniu w różnym wymiarze czasu większej ilości osób.
Mogę wrzucić książkę na swoje konto, wtedy chętnym udostępniał bym link do czytania/korekty.
Bogowie są gorsi od Pokemonów, bo nie da się złapać ich wszystkich, tylko jednego (albo małą grupkę), bo się obrażają.


Offline Roszada

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #31 dnia: 04 Styczeń, 2017, 19:57 »
Na stronie 83 cytowane są słowa z ang. Wykwalifikowani... s. 156:

"ale będziemy, jak czytamy w Biblii, „wszystkiemu wierzyć”, to znaczy wszystkiemu, co znajduje się w Strażnicy".

W polskiej edycji one brzmią:

"ale - jak to mówi Biblia będziemy 'wierzyć wszystkiemu', tj. wszystkiemu, co wyłuszcza Strażnica..." (Wykwalifikowani do służby kaznodziejskiej 1957 [ang. 1955] cz. II, s. 92).

Taka próbka.

Na. s. 87 można w przypisie do wykresu podać, że od roku 2013 wyłącznie CK jest niewolnikiem, a nie cała klasa ostatka.


Offline gerontas

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #32 dnia: 05 Styczeń, 2017, 10:40 »
Przeczytałem już całą książkę. Mój krótki komentarz do obu książek R. Franza skierowany do świadków Jehowy jest następujący:
Jeśli chcesz stracić wiarę w LUDZKĄ niedoskonałą organizację jaką jest WTS to przeczytaj Kryzys Sumienia.
Natomiast jeśli chcesz odzyskać wiarę w Boga, Chrystusa i prawdziwe chrześcijaństwo, przeczytaj W Poszukiwaniu Chrześcijańskiej Wolności
Dla mnie ta pozycja jest dużo ważniejsza niż Kryzys Sumienia. Kiedy ją czytałem, w wielu miejscach czułem jakby Franz czytał w moich myślach,
formował je w zdania i przelewał na papier. Niesamowite wrażenie i przekonuje mnie, że jestem na drodze ku chrześcijańskiej wolności. Z tą świadomością
czuje się naprawdę dobrze.


Offline gorolik

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #33 dnia: 05 Styczeń, 2017, 11:08 »
I to jest najlepsze podsumowanie, bo zgadzam sie z nim w zupełności.
Wyjątkowo zwięźle i trafnie to ująłeś.


Offline Roszada

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #34 dnia: 05 Styczeń, 2017, 18:02 »
A ja po przeczytaniu 90 stron nie wpadam taki zachwyt jak Wy. ;)
Zresztą słyszałem od innych, że ten początek jest najnudniejszy. :-\
Jak do tej pory, to Kryzys bardziej mi się podobał, choć początek też nie był zachwycający. :)


Offline Roszada

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #35 dnia: 06 Styczeń, 2017, 12:20 »
W przedziale stron 91-100 spodobał mi się rozdział o chrzcie w Towarzystwie, jak zmieniało się jego znaczenie i jak organizację wprowadzano do pytań przed chrztem, a wcześniej odrzucano związek organizacji z chrztem. :-\


Offline Roszada

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #36 dnia: 06 Styczeń, 2017, 17:54 »
Mniej więcej od strony 100 przez kilka stron ciągle jest pisane "Russel" zamiast "Russell". :-\
« Ostatnia zmiana: 06 Styczeń, 2017, 18:02 wysłana przez Roszada »


Offline Roszada

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #37 dnia: 10 Styczeń, 2017, 20:03 »
Jestem w okolicy s. 129.
Ray Franz krytykuje kłamstwo, że cały niewolnik (wtedy 8800 osób) rozdaje pokarm.
Pisał np. o tym w tytule podrozdziału:
Cytuj
UKRYWANIE RZECZYWISTOŚCI – PO CO?
Co zatem osiąga to fikcyjne nauczanie o ,,klasie” niewolnika zarządzającego
całym światem i dostarczającej duchowy pokarm?
(...) Wielokrotne stwierdzenia Strażnicy tyczące ,,klasy niewolnika” utworzonej z
kolektywnego ciała ,,namaszczonych” okazuje się być nie do utrzymania, a nawet fikcyjne. (s. 129).

Wydaje mi się, że CK czytało tę książkę, gdy w roku 2013 zmieniło naukę i stwierdziło, że tylko ono jest tym niewolnikiem. :)
Posłuchali jego krytykę. ;)
On im to wyprorokował, jak widać. :)


Offline gorolik

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #38 dnia: 11 Styczeń, 2017, 11:54 »
Też jestem o tym przekonany, i to był ostatni gwóźdź do trumny Wts w moim życiu.
Dlatego że znałem już tą książkę w chwili wydania tego nowego światła.
Tylko że w ten sposób rozwiązując jeden problem dogmatyczny stworzyli nowy, jeszcze większy. Powiedziałbym, że strzelili sobie samobuja.


Offline Roszada

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #39 dnia: 13 Styczeń, 2017, 19:09 »
Ciekawe słowa ze s. 151 ;):

"Rutherford zanim został „Badaczem Biblii” (Strażnica) interesował się
działalnością polityczną
. Wpływ tej przeszłości można dostrzec w terminologii jaka się rozwinęła. Już widzieliśmy, że położył silny nacisk na „organizację,” tak, że to słowo zastąpiło biblijne wyrażenie „zbór,” kiedy mówi się o światowej społeczności Świadków, natomiast w odniesieniu do pojedynczych zborów używał słowa „grupy.” Jeszcze bardziej można dostrzec wpływ politycznej działalności Rutherforda na takie wyrażenia jak „kampanie” – w odniesieniu do specjalnej działalności „świadczenia” w pewnych wyznaczonych okresach w których „kampanie” (w niektórych przypadkach zwane „kampaniami dywizyjnymi”) w wielkiej liczbie uczestniczyły w bardzo imponujący sposób w rozgłaszaniu orędzia. Miesięczne zestawienie instrukcji tyczących „służby polowej” nazywało się „Biuletynem.” Ci, którzy uczestniczyli w tej działalności byli nazywani „klasowymi robotnikami” (później „głosicielami”) i „pionierzy,” którym były przydzielone „tereny.” Grupy „głosicieli” pracowały pod kierunkiem „kierownika” służby polowej".


Offline Roszada

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #40 dnia: 15 Styczeń, 2017, 14:51 »
Spodobały mi się słowa ze s. 160:

"Nie ma miejsca w „Sprawozdaniu ze Służby Polowej” na wpisanie czasu spędzonego na wizytach by pokrzepiać biblijnie, odwiedzając chorych i potrzebujących, w każdym razie nie jeśli są oni ochrzczonymi Świadkami. Na ironię, starszy chętniej odwiedziłby taką osobę gdyby nie była ochrzczoną, niż ochrzczoną, ponieważ mógłby policzyć czas z nią spędzony. Mówi się starszym, że jeśli czas spędzony na udzielaniu rad i budowaniu kogoś mógłby kłócić się z kontynuowaniem „służby polowej,” powinni poprosić taką osobę, aby im towarzyszyła w „służbie polowej,” a wówczas mogą z nią porozmawiać idąc od drzwi do drzwi. Zdrowy rozsądek mówi, że jest to niepraktyczne, a jednocześnie
widać dominującą ważność „służby polowej” i sposób w jaki nagina się wszystko
inne do tej pracy."


Offline PoProstuJa

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #41 dnia: 15 Styczeń, 2017, 15:07 »
Spodobały mi się słowa ze s. 160:

"Nie ma miejsca w „Sprawozdaniu ze Służby Polowej” na wpisanie czasu spędzonego na wizytach by pokrzepiać biblijnie, odwiedzając chorych i potrzebujących, w każdym razie nie jeśli są oni ochrzczonymi Świadkami. Na ironię, starszy chętniej odwiedziłby taką osobę gdyby nie była ochrzczoną, niż ochrzczoną, ponieważ mógłby policzyć czas z nią spędzony. Mówi się starszym, że jeśli czas spędzony na udzielaniu rad i budowaniu kogoś mógłby kłócić się z kontynuowaniem „służby polowej,” powinni poprosić taką osobę, aby im towarzyszyła w „służbie polowej,” a wówczas mogą z nią porozmawiać idąc od drzwi do drzwi. Zdrowy rozsądek mówi, że jest to niepraktyczne, a jednocześnie
widać dominującą ważność „służby polowej” i sposób w jaki nagina się wszystko
inne do tej pracy."

Mi ten fragment również się spodobał, ponieważ odkryłam, że ktoś myśli dokładnie tak samo jak ja. Przez wiele lat nie mogłam zrozumieć tego bezsensu, że głoszenie obcym ludziom jest ważniejsze od pomocy swojemu bratu.
Gdyby w sprawozdaniu była rubryczka z godzinami na odwiedziny u braci, to przypuszczam, że miałabym odwiedziny u siebie "zatroskanych o mnie braci" od rana do wieczora  ;D


Offline Roszada

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #42 dnia: 17 Styczeń, 2017, 13:20 »
Spodobał mi się fragment o pionierowaniu, s. 161:

"Po wysłuchaniu kilku mocnych stwierdzeń na temat popychania do służby pionierskiej, włączając „letnie pionierowanie” jako właściwy obowiązek, kiedy każdy może to robić, znowu podniosłem moją rękę i powiedziałem, iż sądzę, że gdyby tak było to my członkowie Ciała Kierowniczego powinniśmy pierwsi dać przykład. Zapytałem, „Ilu z nas w czasie wakacji 'pionierowało'? Mogliśmy, ale czy to robiliśmy? I nie zasłaniajmy się wiekiem, bo w naszych publikacjach regularnie przedstawiamy piękne przykłady starszych ludzi którzy uczestniczą w służbie pionierskiej. Jeśli sami nie uczestniczymy w tej służbie, to dlaczego mamy nakłaniać innych by w niej uczestniczyli?” To co powiedziałem wywołało pewne zdumienie, ale nie było komentarzy i dyskusja toczyła się dalej."


Offline Roszada

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #43 dnia: 18 Styczeń, 2017, 20:08 »
Fajny fragment o skuteczności głoszenia od domu do domu:

"W rzeczywistości istnieją silne dowody na to, że tylko mniejszość Świadków została nimi wskutek wizyty w drzwiach ich domów. Pytałem różne grupy ludzi, jak zostali Świadkami, i w każdym przypadku spośród około tuzina osób tylko jedną lub dwie zainteresowano w ten sposób. Większość została zainteresowana przez członków rodziny, współpracowników, znajomych i tym podobne kontakty. Potwierdzają to również raporty nadzorców podróżujących. Jeden ze starszych, cytowany już w rozdziale 6, w swej odpowiedzi do Towarzystwa stwierdził: „Na coraz większej liczbie terenów można godzinami chodzić od drzwi do drzwi i nie porozmawiać z nikim (...) Jest coraz bardziej oczywiste, że wzrost bierze się głównie ze świadczenia nieoficjalnego, a nie z głoszenia od drzwi do drzwi” (list od Wortha Thorntona" (W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności s. 174).

A tu się uśmiałem jak cholera. ;D

"Lloyd Barry ponownie zabrał głos i przytoczył wypowiedź księdza katolickiego o
dobrym przykładzie, jaki Świadkowie Jehowy dają chodząc od drzwi do drzwi.
Zacytował również członka Komitetu Oddziału z Panamy, który miał powiedzieć, iż praca od domu do domu jest „samym kręgosłupem naszego wielbienia”. Ponownie odezwał się Leo Greenlees, mówiąc, że większość naszych braci to ludzie „wewnętrznie niepoukładani” i że nie wykonają oni tej pracy, jeśli organizacja tak nie zarządzi." (W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności s. 176) :)
« Ostatnia zmiana: 11 Sierpień, 2018, 18:55 wysłana przez Roszada »


Offline PoProstuJa

Odp: W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności
« Odpowiedź #44 dnia: 18 Styczeń, 2017, 21:56 »
Fajny fragment o skuteczności głoszenia od domu do domu:

"W rzeczywistości istnieją silne dowody na to, że tylko mniejszość Świadków została nimi wskutek wizyty w drzwiach ich domów. Pytałem różne grupy ludzi, jak zostali Świadkami, i w każdym przypadku spośród około tuzina osób tylko jedną lub dwie zainteresowano w ten sposób. Większość została zainteresowana przez członków rodziny, współpracowników, znajomych i tym podobne kontakty. Potwierdzają to również raporty nadzorców podróżujących. Jeden ze starszych, cytowany już w rozdziale 6, w swej odpowiedzi do Towarzystwa stwierdził: „Na coraz większej liczbie terenów można godzinami chodzić od drzwi do drzwi i nie porozmawiać z nikim (...) Jest coraz bardziej oczywiste, że wzrost bierze się głównie ze świadczenia nieoficjalnego, a nie z głoszenia od drzwi do drzwi” (list od Wortha Thorntona" (s. 174).

A tu się uśmiałem jak cholera. ;D

"Lloyd Barry ponownie zabrał głos i przytoczył wypowiedź księdza katolickiego o
dobrym przykładzie, jaki Świadkowie Jehowy dają chodząc od drzwi do drzwi.
Zacytował również członka Komitetu Oddziału z Panamy, który miał powiedzieć, iż
praca od domu do domu jest „samym kręgosłupem naszego wielbienia”. Ponownie odezwał się Leo Greenlees, mówiąc, że większość naszych braci to ludzie „wewnętrznie niepoukładani” i że nie wykonają oni tej pracy, jeśli organizacja tak nie zarządzi." :)

Ponieważ głosząc na terenach miałam te same spostrzeżenia, że takie chodzenie po domach nie jest efektywne, to często zastanawiałam się nad sensem takiej "służby". Ale na zebraniach zawsze mówili, że tak samo głosili apostołowie, więc nie byłoby wskazane aby rezygnować z tej "gałęzi" służby. Wyobrażałam sobie wiele razy, że pewnie takie chodzenie ma sens w Afryce, gdzie ludzie mieszkają w lepiankach i czyjeś odwiedziny są dla nich rozrywką. Niestety w dużych miastach jedyne co można zastać, to zamknięte drzwi lub emeryta, który boi się otworzyć domofon. Nie dziwię się, że większość osób poznała "prawdę" dzięki rodzinie lub znajomym - marketing szeptany zawsze był skuteczny :)