Fajny fragment o skuteczności głoszenia od domu do domu:
"
W rzeczywistości istnieją silne dowody na to, że tylko mniejszość Świadków została nimi wskutek wizyty w drzwiach ich domów. Pytałem różne grupy ludzi, jak zostali Świadkami, i w każdym przypadku spośród około tuzina osób tylko jedną lub dwie zainteresowano w ten sposób.
Większość została zainteresowana przez członków rodziny, współpracowników, znajomych i tym podobne kontakty. Potwierdzają to również raporty nadzorców podróżujących. Jeden ze starszych, cytowany już w rozdziale 6, w swej odpowiedzi do Towarzystwa stwierdził: „Na coraz większej liczbie terenów można godzinami chodzić od drzwi do drzwi i nie porozmawiać z nikim (...) Jest coraz bardziej oczywiste, że wzrost bierze się głównie ze świadczenia nieoficjalnego, a nie z głoszenia od drzwi do drzwi” (list od Wortha Thorntona" (W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności s. 174).
A tu się uśmiałem jak cholera.
"Lloyd Barry ponownie zabrał głos i przytoczył wypowiedź księdza katolickiego o
dobrym przykładzie, jaki Świadkowie Jehowy dają chodząc od drzwi do drzwi.
Zacytował również członka Komitetu Oddziału z Panamy, który miał powiedzieć, iż
praca od domu do domu jest „samym kręgosłupem naszego wielbienia”. Ponownie odezwał się Leo Greenlees, mówiąc, że
większość naszych braci to ludzie „wewnętrznie niepoukładani” i że nie wykonają oni tej pracy, jeśli organizacja tak nie zarządzi." (W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności s. 176)