To może w drugą stronę.
Kiedyś szukając miejsca na parkingu, zauważyłam panie przy stojaku. Zrobiłam kółeczko, aby zaparkować bliżej nich. Zamykając samochód zapytałam..
- A co panie dobrego sprzedają?
-Nic nie sprzedajemy
-Jak nic, a ten stragan? Zapytałam zdziwiona, na ich twarzach pojawił się wyrazisty grymas. Jednak mi nie pojechały, ale spróbowały zwabić.
- My dajemy za darmo ciekawą literaturę do poczytania
- Nie drogie panie, dziś nic nie ma za darmo.
- Ale na prawdę, proszę się przekonać. Podeszła do mnie starsza z kobiet i chwyciła mnie za łokieć, jakby próbowała bliżej podprowadzić. A że nie lubię dotykania przez obce osoby, lekko mnie to zirytowało i dałam kobiecie do zrozumienia..precz z łapami.
-Proszę pań, albo tu jest jakiś hak, albo coś drobnym drukiem, albo macie w tym swój interes o którym głośno nie mówicie.
- Nie! Zaczęły protestować. My to robimy dobrowolnie i z czystych pobudek.
-I nie mają panie w tym żadnego interesu?
- Niech nam pani wierzy.
- A czy to prawda, że składacie sprawozdania z tego ile głosicie, ile rozpowszechniacie i czym więcej to lepiej? Zamilkły. Dobrymi chęciami to tylko piekło wybrukowano, reszta to zysk albo ukryty cel. Gdy już odchodziłam, młodsza zapytała.
- Kim pani jest, jakie jest pani wyznanie?
- Jestem demonem z Nadarzyna. Uśmiechnęłam się tak szeroko, jak tylko się da.
Gdy wracałam do samochodu, na mój widok odwróciły się do mnie tyłem. Nawet na mnie nie chciały patrzeć, a przecież tak ładnie się do nich uśmiechałam.