nie będę zakładać nowego tematu mimo że to co chcę napisać nie dotyczy obwodowego ale prawdopodobnie któregoś z nadarzyniaków (a napewno z kierownictwa strażnicy w Polsce)
pamiętam mówcę kongresowego który kiedyś w latach 90-tych (nad)użył kongresu do wygłoszenia bardzo nietypowego ogłoszenia matrymonialnego, na dodatek zamaskowanego jako niby wywiad
scenariusz wywiadu był taki żeby zawrzeć wszystkie swoje atuty jako teokratycznego męża: wdowiec, samotnie wychowuje 5-letnią córkę, wiernie służy Jehowie, swoje osobiste sprawy powierza Bogu Jehowie, itd.
w tym wywiadzie padło nawet zadane wprost pytanie czy gotów byłby ponownie ożenić się, a on odpowiada że "Jeśli byłoby to wolą Jehowy, to tak, jestem otwarty na taką możliwość"
byłem wtedy gorliwym bratem i słuchałem tego wszystkiego z wielkim niedowierzaniem że to dzieje sie naprawdę... Naprawdę można potraktować mównicę kongresową jako biuro matrymonialno-towarzyskie i odstawiać taką słabo maskowaną prywatę? Byłem w szoku...
Mam pytanie: czy ktoś pamieta to zdarzenie z kongresu i może podać nazwisko delikwenta który w ten bardzo osobliwy sposób szukał kandydatki na żonę?