Przeczytałem cały ten wątek
Kilka nazwisk przewinęło się, które znałem. Troche jak podróż w czasie.
I nasunęło mi się kilka kwestii.
Wspominaliście o Paliwodzie. To był Jurek Paliwoda? Wydawało mi się , że poszedł na Okręgowego, a nie Obwodowego. Ale Może się mylę.
Bartoszczuk, to faktycznie był showman
Czasem aż do przesady. Więcej było formy niż treści.
Z Lisowskim i jego stylem jedzenia, pamiętam takie zdarzenie:
Pewna starsza ciotka zaprosiła go na obiadek. Bardzo się starała! Wszystko przygotowała na tip top! Na pierwsze danie był rosół. Hiper-zdrowa zupa
Lisowski wziął talerz z rosołem. Podszedł do zlewu i wylał cały rosół. Widelcem przytrzymał tylko makaron. Wylewając zupe powiedział:rosół to śmierć!!!! Potem zjadł sam makaron...
Potraficie sobie wyobrazić minę ciotki??
Był jeszcze Strupiechowski, ale zszedł z terenu. Był jakiś Janusz z Bydgoszczy.
No i barwny "Kunkretny" tu wspomniany. Z jednej strony nie potrafię o nim za wiele dobrych rzeczy powiedzieć (o zmarłych nie należy mówić źle) a z drugiej strony chyba powinienem być mu wdzięczny. Bo to on głównie przyczynił się, że otworzyły mi się oczy i odszedłem. Gdzies przy innym wątku pisałem, jak Wiesiu handlował przywilejami. Mnie chciał dać punkt na zgromadzeniu... w zamian za wycieczkę do Francji. Symonia przez duże S
Pamiętam jeszcze kilku starszych sympatycznych panów jak Kalisz, czy J.Piątek (ale ten to już był okręgowy). Podczas służby w Supraślu , gdy odwiedził nas Piątek , byliśmy razem u pewnego starszego pana. Okazało się, że są w równym wieku. A przepaść intelektualna była ogromna!
Aaaaa i jeszcze piszecie o Torżewiku.
Nie wiedziałem, że został obwodowym. Przynajmniej tego nie pamiętałem. Za to pamiętam... jak przyjmował chrzest
:)Chyba to było rok przed moim. Potem byliśmy kolegami:) Spędziliśmy wiele godzin razem w służbie.
Więcej grzechów nie pamiętam