Ja rozumiem,że "prawda jest niezmienna".
Zmienne jest nasze o niej wyobrażenie.
Tylko,że za każdym razem wierzymy,że to ostatnie to już ostatnie,to "prawda".
Za każdym razem.
Czyli mamy pierwszy punkt porozumienia
Teraz;
Rozumiem, że nie wszystko da się sprawdzić. I tu nigdy nie można mieć pewności czy to na pewno jest Prawda.
Wiec zamiast stanowczych stwierdzeń "To jest Prawda", takie zdanie powinno brzmieć; "Sądzimy, ze to jest Prawda".
Ale co ważniejsze, samodzielne dochodzenie do poznania Prawdy powinno być dozwolone dla wszystkich. I powinna być umożliwiona dyskusja między zainteresowanymi.
A z tego co słyszę, dyskusje na takie tematy w zborach są traktowane jako atak na "niewolnika", choć jak wiadomo nie jest on nieomylny w sprawach doktryny.
Niektóre rzeczy można sprawdzić i zmienić od razu, np Patriarchowie w Niebie Mt 8:11. Ale wydaje mi się, że chodzi o utrzymanie "autorytetu" niewolnika.
Z tego samego powodu, dawnych nauk nie nazywa się fałszywymi.
Mogę mieć błędne zrozumienie, ale jeśli zaczynam ich nauczać i od wiary w nie uzależniam przynależność do organizacji, to w takim przypadku fałszywe zrozumienie zmienia sie w fałszywą naukę.
Zobacz, że
fałszywe nauki, w literaturze WTS dotyczą wyłącznie innych wyznań, NIGDY Świadków Jehowy. Nie wydaje ci się to dziwne? Tak samo KŁAMSTWO.
U ŚJ wszyscy muszą się zgadzać z niewolnikiem. Ale czy tak było zawsze? W Biblii Paweł daje reprymendę Piotrowi, potem kłoci się z Barnabą. W liście do Koryntian pisze, że spory muszą być żeby okazało się, którzy są wypróbowani.
Wg mnie jednomyślność polega na tym, żeby wszyscy mieli jeden cel - zbawienie.
PS. Rozumiem przykład z ewolucją, ale wg mnie to nie nauka tylko "religia"
Ale lepiej nie zaczynać tego tematu, bo sporo potomków "człekokształtnych" się uaktywni