Przychodzi mi do głowy taki werset z którym WTS nie wie co zrobić, bo chcieliby "mieć ciastko i zjeść ciastko", a tu Biblia strzela do nich tak:
Przysłów 22:1 "Cenniejsze jest dobre imię niż wielkie bogactwa, a przychylność lepsza niż srebro i złoto."
Dlatego zastraszamy, żeby nic nie wypłynęło, później kopiemy, aż ofiara ledwo co dycha, jeszcze dokręcamy mówiąc , że chcemy pomóc ofierze , że Bóg tak chce, o modlitwie, o głoszeniu i usuwamy gdyby zadawała dalej pytania lub nie zgadzała się z JWORGIEM. A jak została usunięta, to zostaje nam jeszcze rodzina ofiary. Bo może rodzina ofiary będzie się miała czelność kontaktować z wykluczonym. Też można ją skopać do ostatniego pokolenia jak się da. W końcu wszystko nam się wybaczy, bo przecież wszystko robimy w imię św. JWORGA. Później mamy poklask w zborze zaszczyty, klepanie po plecach w stylu "Well done". Zostaliśmy bohaterami bo stanęliśmy w obronie wiary.
Tylko jakiej wiary? W co? W imię kogo?
Mam jednak wrażenie, że chyba jednak Donald John Trump jest ich idolem, a nie św. Franciszek z Asyżu.