W sumie, to że przerzucasz odpowiedzialność na Lilę, to też jest dziwne.
Dlaczego ktoś, kto mówi prawdę o WTS, ma mieć odpowiedzialność za to,
że WTS okłamał ludzi nie biorąc odpowiedzialności za ich wybudzenia?
Pozwólcie, że się włączę do tej arcy ciekawej dyskusji...
Rzecz w tym, że tak naprawdę każdy osobiście musi jakby zdecydować c o d a l e j
Po odkryciu kłamliwej twarzy WTS
To tak, jak ze zranioną przyjaźnią, jeśli okazuje się ona jednostronna.
Podejmujemy decyzję c o d a l e j
i ponosimy konsekwencje, jeśli się nie da jej kontynuować, zrywamy i szukamy innych przyjaciół, ale faktu, że np., nasz przyjaciel okazał się nielojalny, no co możemy z tym zrobić? Chyba tylko przyjąć do wiadomości, że tak w y g l ą d a prawda w tej naszej przyjaźni.
Ale..... czy to już koniec naszych w s z e l k i c h przyjaźni?
Zdarza się i tak. Ale są i inne rozwiązania, jak nie chcemy stać w miejscu
Bywa, że raczej szukamy nowych. Albo obieramy inne taktyki, co do przyjaźni i stajemy się np. ostrożniejsi.
Myślę, że podobne mechanizmy mogą działać w związku z WTS.
Nam, zranionym przez tę korporację, napewno zostaje przyjąć do wiadomości, że to nie jest droga do Boga.
Czasami jest to bolesne, nawet bardzo, o czym wspomniał "Baran", ale trzeba z tym bólem jakoś sobie poradzić, jak ze "śmiercią" naszej przyjaźni, czy jak ze śmiercią kogoś bliskiego w rodzinie.
I jak to się mówi "głową muru nie przebijesz".
I w przypadku wychodzących, każdy robi co może, najgorsza to chyba jest opcja b i e r n a bo to jest postawa, która bardzo podoba się WTS, bo ludzie nie słyszą prawdy o tym, co tam się dzieje.
A ludzie, którzy to odkryli, niech mają swoje metody na działanie i niech działają.
Nie można obarczać nikogo odpowiedzialnością, za swoje przebudzenie i jego konsekwencje.
To przecież my decydujemy, c o d a l e j z naszym życiem.
Ktoś może wpaść np., w głęboką depresję, ale czy za to winić tych, co mówią o kłamstwach WTS?
Oni, jakoś nie zastanawiają się, co z tymi ludźmi dalej, jak prawda o nich wyjdzie na jaw.
A z tym niemówieniem, to mogłoby tak być, jak z lekarzem chirurgiem, który nie podejmuje się zrobienia
operacji, tylko dlatego, że pacjent mógłby umrzeć. Chyba lepiej, że lekarz tak nie myśli, bo nie przeprowadziłby
żadnej operacji, a przecież nie ma tak, że 100% operowanych umiera.
Jestem za tym żeby jednak coś robić, niż tylko obserwować, jak ludzie wchodzą w to indoktrynalne kłamstwo religijne.
I na każdym osobiście spoczywa decyzja, c o d a l e j ze swoim życiem zrobię.
Nie szukajmy winnych, za to że dowiedzieliśmy się prawdy o tym towarzystwie krporacyjnym.
I tak jak powiedział mój przedmówca… P r a w d a n a s w y z w a l a! ...a nie matrix!!!