Wychodzenie z tej WTS ..., to tak naprawdę, to jest cały proces, tak to przynajmniej u mnie wyglądało.
Aż sprawa dojrzała i doszła do pkt. kulminacyjnego, takiego mojego myślenia, które, bez względu na to co mówiło
WTS, pozwoliło mi na zajrzenie do materiałów z internetu.... Siebie, jako św.jeh. postawiłam z boku, a na oglądane
pozycje, chciałam spojrzeć obiektywnie, z rozsądkiem...bez uprzedzenia i dlatego moja odpowiedź na pytanie:
"co wspólnego WTS ma z pedofilią?" .....
Po zbadaniu, musiałam sobie uczciwie odpowiedzieć, że jednak nie jest tak, jak myślałam wcześniej.
I że to nie są bzdury, że to są fakty, a z faktami zazwyczaj się nie dyskutuje. I na dziś, to dziękuję Bogu,
że wtedy nie zabrakło mi rozsądku, żeby wyciągnąć właściwe wnioski. To raz, a dwa, że nie potraktowałam informacji
zawartych w internecie, jako czegoś, co złośliwie szkaluje dobre imię Jehowy.
I dlatego dziś, jestem gdzie jestem. Czuję się wolna o machinacji WTS-u, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że to jest
dopiero początek drogi, do porządkowania swojego życia, ale cieszę się, że on w ogóle nastąpił, bo przecież nadal
mogłabym tkwić w pozycji tzw. "rasowego św.jeh. WTS-u", a już tak nie jest, chociaż oficjalnie jestem jeszcze św.jeh.
tzw. w zborze "osłabłą duchowo owieczką", którą nawet żaden starszy się nie zainteresuje. No taka jest ta org.
Jak miłość...., to tylko w a r u n k o w a jak jesteś zaangażowana, to Cię kochają, a jak nie, to kopniaczek.
No, tak to niestety wygląda. Panuje ogromny lód emocjonalny, problemy indywidualnych głosicieli, nie są ważne, nikt się
nimi nie interesuje, owszem, czasami odwalą jakąś pokazówkę, "jaka to jest miłość między nami" ale to wszystko, to
tylko pozory i ma swój cel.