Odsłuchałem...
O poziomie rozmowy pisać nie będę, bo nie ma o czym. Przyszła mi taka głębsza refleksja, ze chociaz w pierwszym odruchu potępillbym starszego, to po odchlonieciu jednak mu współczuje. Nie znam bohaterów rozmowy, nie wiem jakim sa ludźmi, co przeszli, co przezyli. Ogromnie współczuje ludziom, którzy wykonują takie telefony, bo uważam ich za ofiarę oddziaływania sekty.
Znam wielu starszych, oddanych idei, którzy przez wiele, wiele lat ze szczerości serca i z wiara wytęzali sie w organizacji. Niestety, WTS nie zapewnia odpowiedniego szkolenia w zakresie takich rozmów, a taka brudna robotę zrzuca na barki jednostek. Przykro mi sie robi, gdy pomyśle o ludziach tkwiących w systemie, którzy maja swoj rozum i czuja co sie dzieje, jednak sytuacja wymusza w nich zachowywanie pozorów. Tacy ludzie niejekrotnie wywodzą sie z teokratycznych rodzin, sa dziadkami, ojcami, mężami, opokami zborów, a sprawy teokratyczne traktowali jako wartosc nadrzędna. Często jest tak, ze ci ludzie uzbrojeni w szabelkę maja ruszyć na czołgi.
Chciałbym rownież podziękować Autorom kanału za prace i za umożliwianie innym zapoznania sie z faktami. Kto mądry ten wyciąga wnioski. Szacun
To prawda, niemniej jednak cel takich rozmów był jeden. Doprowadzić jegomościa na szafot. I nie ma znaczenia treść, argumenty, prawda, szczerość, pokora, czy koleżeństwo albo przyjaźń. W sytuacji tzw odstępstwa jest tylko jeden możliwy wynik. Wykluczenie. To gorszy „grzech" dla organizacji niż pedofilia.
Niestety, ci którzy donoszą oraz ci którzy później wykluczają ponoszą odpowiedzialność za to co robią. Skutkiem tego jak wszyscy wiemy są różnego rodzaju tragedie życiowe nie wyłączając samobójstw, rozpadu rodzin, czy małżeństw.
Prawie nigdy nikt ze starszych nie wstawia sie w sytuacje przyszłych wykluczonych i nie zastanawia się co się z nimi stanie. Byle wykonać wyrok, bo np. zbliża się obsługa? Ico powiemy „obwodowemu", że nie załatwiliśmy sprawę?
A początkowe pytania o zdrowie, jak to miało miejsce u Jarka, o samopoczucie, pracę to zwykła ściema pytającego. Ich to w ogóle nie obchodzi.
Istnieją przypadki, które znam osobiście gdzie wezwany na komitet brat z donosu za odstępstwo, tak inteligentnie zamydlał, zaciemniał rzeczywistość, tłumacząc, że nie to miał na myśli i że źle go zrozumiano, że wierzy w niewolnika jako kanał i nadal chce utożsamiać się z SJ, że go nie wykluczyli. Na końcu powiedział, że nie będzie już z nikim rozmawiał na burzące wiarę w zborze tematy i zostawili go w spokoju. Robi to dla rodziny, boi się ostracyzmu i utraty pracy. Rozumiem to, choć wiem że jest to obłudne ale i ciężkie dla tej osoby z punktu widzenia życia w rozdwojeniu jaźni.
Przykład może brutalny, skrajny ale prawdziwy:
Czy można winić matkę, która zakłada pas Szahida swojemu dziecku i wysyła go w imię boże, na egzekucje na niewiernych, niewinnych ludzi?
Czy taka matka jest winna śmierci swojego dziecka, czy jest zindoktrynowana przez swoją religię i nie jest w pełni świadoma tego co robi?
Czy można ją jakoś wytłumaczyć?
Czy Świadek Jehowy wydający starszym swojego współbrata, albo ten starszy chroniący pedofila lub skazujący na potępienie „grzesznika” jest winny? Czy należy mu wybaczyć bo był pod wpływem kroplówki WTS-u? Nawet jeżeli taki grzesznik pod wpływem późniejszego ostracyzmu i nauk WTSU z tym związanych, popełni samobójstwo lub popadnie w nieodwracalną depresję? Jeżeli rodzice wyrzucą go z domu? Zabiorą ojca, matkę, brata czy siostrę? Zabiorą dziecko, przyjaciela, żonę albo męża?
Czy można ich jakoś wytłumaczyć?
Wiem, to ofiary ofiar, efekt domina, biedni ludzie, którym należy współczuć, bo są pod wpływem odurzenia, działają jak w amoku, jak w zakładzie psychiatrycznym gdzie ciągle podawane są im piguły na otępienie. Mają swój zamknięty świat i matkę organizację. Ale trzeba być też człowiekiem!
Trzeba im wybaczyć, ale to boli dopiero, jak cholera, kiedy dotknie to twoich najbliższych. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że oni-WTS wiedzą jak uderzyć!!! W rodzinę!!! Uczyli się tego przez 100 lat i wiedzą jak jak zrobić żeby bolało, żeby ludzie cierpieli i się bali.
Ewangelia Mt 18, 21 – 19, 1
"Piotr zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?”
Jezus mu odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy."
Tak się zastanawiam, czy ten limit Jezusowy na WTS-ie już się wyczerpał, czy jeszcze coś im zostało?