a co z hermafrodytą?Przecież jest stworzeniem Bożym.Czy dla takich osób nie ma miejsca w organizacji Bożej?Jak się do takiej osoby zwracać?Siostro czy bracie? http://www.se.pl/styl-zycia/zdrowie-i-psychologia/hermafrodyta-co-jest-hermafrodytyzm-czyli-obojnactwo_204279.html http://www.se.pl/rozrywka/rozrywka-w-tv/top-model-2-michalina-manios-kim-jest-hermafrodyta-z-top-model_204275.html
Dla mnie nie ma problemu z osobami,które mają inna płeć mózgu.Wykluczanie takich to dyskryminacja.To nie jest ich osobisty wybór,tacy się już urodzili.
Jednak WTS-u to nie interesuje. Dla nich jest wszystko bardzo proste. Często powołują się choćby na przykład Pawła i jego "cierń w ciele"
Strażnica z 15.12.2009:
"(...) Podobne nastawienie w obliczu przeciwności przejawiał apostoł Paweł. Cierpiał on na jakieś schorzenie, które było dla niego źródłem udręk. Nazwał je ‛cierniem w ciele’ (2 Kor. 12:7). Paweł zrobił wszystko, co mógł, by się pozbyć tej dolegliwości — żarliwie modlił się do Boga o pomoc. Ile razy zanosił modlitwy w tej sprawie? Trzykrotnie. Po trzeciej modlitwie Bóg wyjawił mu, że ów ‛cierń w ciele’ nie zostanie cudownie usunięty. Paweł zaakceptował ten fakt i skupił się na tym, by w pełni służyć Jehowie (...)"
Podobnie zabieg sterylizacji na który decyduje się jeden z małżonków, gdy w grę mogą wchodzić istotne powody jest "fachowo" skomentowany:
Strażnica z 15.06.1999 (pogrubienie moje)
"(...)Jak wiemy, chrześcijanie nie podlegają już Prawu Mojżeszowemu, więc nie obowiązuje ich przepis z Księgi Powtórzonego Prawa 25:11, 12. Jezus nie nakazywał ani nie sugerował, że jego uczniowie muszą zawierać związki małżeńskie i mieć jak najwięcej dzieci (Mateusza 19:10-12). Wiele par bierze to pod uwagę, gdy zastanawia się, czy stosować jakąś metodę regulacji urodzeń. Natomiast apostoł Paweł zachęcał, żeby ogarnięte namiętnością „młodsze wdowy wychodziły za mąż, rodziły dzieci” (1 Tymoteusza 5:11-14). Nic nie wspominał o
trwałej sterylizacji chrześcijan, czyli dobrowolnej rezygnacji ze zdolności wydawania na świat potomstwa.
Postąpimy mądrze, jeżeli weźmiemy pod uwagę te informacje, które wskazują, że Bóg ma w poszanowaniu siły rozrodcze ludzi. Każda para musi sama zadecydować, kiedy i czy w ogóle zastosuje stosowne metody planowania rodziny. Oczywiście taka decyzja ma szczególne znaczenie w sytuacji, gdy istnieją medycznie uzasadnione obawy, że ewentualna ciąża mogłaby poważnie zagrażać zdrowiu, a nawet życiu, matki albo dziecka. W takich okolicznościach niektórzy zgodzili się, choć niechętnie, poddać zabiegowi sterylizacji, by nie stwarzać zagrożenia dla życia matki (która być może ma już inne dzieci) i nie ryzykować narodzin dziecka z wadami zagrażającymi życiu.
Chrześcijanie, którzy nie znaleźli się w tak szczególnym położeniu, zapewne zechcą się kierować ‛trzeźwością umysłu’ i uwzględnią w swoich planach i czynach Boży szacunek dla zdolności rozrodczych (1 Tymoteusza 3:2; Tytusa 1:8; 2:2, 5-8). Będzie to oznaką dojrzałego i wrażliwego stosunku do wskazówek biblijnych. A co zrobić, gdyby wyszło na jaw, że jakiś chrześcijanin bezmyślnie zlekceważył zdanie Boga w tej sprawie? Czy dalej dawałby dobry przykład i mógłby się cieszyć opinią człowieka podejmującego decyzje zgodne z Biblią?
Takie nadszarpnięcie reputacji z pewnością postawiłoby pod znakiem zapytania jego przydatność do usługiwania w zborze i piastowania szczególnych przywilejów służby. Oczywiście nie musi to dotyczyć sytuacji, gdy ktoś z nieświadomości poddał się zabiegowi ubezpłodnienia (1 Tymoteusza 3:7)."
Sposób, w jaki napisano oba przytoczone przez mnie fragmenty to typowy dla WTS-u propagandowy bełkot, z którego jak zwykle wynika, że czyjeś wewnętrzne odczucia, potrzeba szczęścia i spokoju stawiane są na marginesie i nijak się mają do "świętej służby". Przecież cierpienie dla słusznej sprawy jest takie szlachetne...
A przyrównanie sterylizacji do "dobrowolnej" metody regulacji urodzin jest delikatnie mówiąc - grandą.