Kiedyś sobie rozrysowałam drzewo genealogiczne od Adama
do Jakuba. Sporo dni na to poświęciłem. Na kartkach papieru
sporo zajmowały różne odgałęzienia na boczne postacie, żony
rody równoległe, itd.
Patrząc na to wszystko naszła mnie taka konkluzja:
Ponieważ wśród postaci w genealogi Chrystusa znajdują się m.in.
Adam, Noe, Mojżesz, Dawid, prorocy, królowie Judy;
W takim razie - od którego miejsca należy widzieć granicę między
postaciami alegorycznymi a rzeczywistymi.
Czy od synów Adama, czy od Abrahama, czy od Mojżesza, czy może Dawida, itp?.
Najprościej ludziom przyjąć coś za poukładany fakt, czyli całą relację o pokoleniach.
W innym wypadku, wszystko się komplikuje.
Zaznaczam, że nie mam takiej pewności, ale mam wrażenie, że wypadku
Kościoła Katolickiego, gdy byłem chłopcem pamiętam że powszechna opinia
raczej skłaniała się do literalnego zrozumienia opisu stwórczego (Adam - postać realna).
W latach późniejszych, być może szukano kompromisu między teorią ewolucji, opisem
biblijnym i udziałem Boga w procesie - właśnie wtedy sprawa zaczęła się zacierać.
Być może się mylę. Nie wiem, jaka jest oficjalna doktryna KK w tym względzie.
Z tego co pisze Roszada, rozumiem, że nie ma dogmatu w tej sprawie