Dlatego kiedyś ważniejsze było określenie biskup Rzymu.
Tu mi się takie słowa przypominają:
„Nie z tej przyczyny powstały herezje i zrodziły się schizmy, jak właśnie z tej, że brakło posłuszeństwa kapłanowi Boga, że nie myślano, że w Kościele jest tylko jeden kapłan i sędzia, który w danym czasie jest zastępcą Chrystusa. Gdyby stosownie do nakazu bożego wszyscy wierni go słuchali, wówczas nikt by czegoś podobnego nie podejmował przeciw kolegium kapłanów, nikt by po wydaniu boskiego orzeczenia, po głosowaniu ludu, po wyrażeniu zgody przez współbiskupów nie czynił się sędzią już nie biskupów, ale samego Boga. Nikt by nie rozrywał niezgodą jedności Kościoła, nikt by w swym samolubstwie i pysze nie tworzył poza Kościołem nowej herezji” (List 59:5);
„Po tym wszystkim ustanowiwszy sobie przez heretyków pseudobiskupa, odważają się jeszcze popłynąć i do stolicy Piotra i do Kościoła zajmującego pierwsze miejsce, źródła jedności kapłańskiej, i tu wiozą listy schizmatyków i bezbożników, nie myśląc o tym, że zwracają się do Rzymian, których wiarę wychwala Apostoł i do których wiarołomstwo nie może mieć dostępu. I jaki był powód ich przybycia i oświadczenia, że wybrali pseudobiskupa przeciw biskupom?” (List 59:14).