Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 7 Gości przegląda ten wątek.

Autor Wątek: "Im lepszy uniwersytet, tym większe niebezpieczeństwo" Morris III członek CK  (Przeczytany 36000 razy)

Offline bartek212701

"To takie smutne" że ta sekta jeszcze istnieje ::)


Offline NiepokornaHadra

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 078
  • Polubień: 2333
  • "Zabierz ze sobą tylko dobre wspomnienia" (GD)
Zapomniał o inżynierach i projektantach, elektrykach...

Na poważnie, skoro tak pchają w budowlankę i hydraulikę, to dlaczego nie potworzą szkół i sami nie zaczną uczyć, w końcu kto jak nie oni wiedza najlepiej jak będzie wyglądać ziemia po armagedonie. Więc będą set lat do przodu. Każą uczyć się w szatańskich szkołach, gdzie świadek to rzadkość i jest wiecznie narażony na niebezpieczeństwo zarażenia się światowym myśleniem.

To powoduje że to co mówi braciszek, brzmi przekomicznie. Idźcie szkolić się do świata, ale pamiętajcie żeby się nie osmolić, odejście od 'prawdy' może być na każdym szczeblu edukacji, z tych samych powodów (a że studia dobrowolne to już mamy winowajcę). Do tego płonącego budynku można przyrównać każda szkołę (poza kiedyś TSSK, a teraz to już chrześcijańskie życie i służba), pracę (nie każdy ma przywilej pracować tylko wśród świadków), rodzinę (a nawet jeśli to nie wszystkie gałęzie drzewa genealogicznego), w służbie, zainteresowani... Mogę tak wymieniać, każda napotkana osoba w naszym życiu zmusza nasz do myślenia, zastanowienia się nad czymś (nie ważne co to i dlaczego).

Zapomniał o najważniejszym w tym przykładne, osmolone ubranie zawsze można wyprać. Chyba że wujcio nigdy nie był na ognisku, czy grillu, to może nie wiedzieć.
"Bardziej niż w kwiaty, które więdną, możemy wdać się w chwasty. A te stale rosną i trudno się ich pozbyć" <T.O.P>

"...niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie..." <Immanuel Kant>


Offline Cielec Kierowniczy

Po latach widać efekty słuchania takich rad.
Ludzie w zborach którzy kończą na zawodówkach albo kiepskim średnim, później maja tylko pod górkę.
Często praca za niewielkie pieniądze (sprzątanie lub podobne temu).
Prywatny biznes (budowlanka lub podobne temu).
Koło 50-tki, gdy zdrowie zaczyna szwankować, gdy brak pieniędzy na to by zadbać o siebie, wtedy jest zderzenie się ze ścianą rzeczywistości.
Najlepsze lata życia są już nie do odzyskania.
Wtedy też często widać, że WTS już nie potrzebuje zmęczonych życiem ludzi, którzy w młodości im zawierzyli.
Teraz czas mieszać w głowach kolejnemu pokoleniu młodych i mamić ich świecidełkiem.
Organizacja to energetyczny wampir, który wysysa ze swoich ofiar to co najlepsze.
Smutne, że tysiące młodych ludzi da się złapać na te steki bzdur o szkodliwości wyższego wykształcenia.
Tyle złamanych żyć, niewykorzystanych szans, wszystko po to aby grupka ludzi opływała w luksusy.
Wstyd wam faryzeusze!!! >:(


Offline lupus

  • Zainteresowany
  • Wiadomości: 5
  • Polubień: 19
  • Nic nie jest takie proste, na jakie wygląda.
Oczywiście nagonka na wyższe wykształcenie trwa w najlepsze. Ale mniej to się chyba ma do samego wykształcenia, ile do możliwości zaniku "więzi" ze zborem. Rodzice wyślą chłopaka/dziewczynę na studia. Opuści jedno zebranie, opuści drugie. Pranie mózgu nieuchronnie zostaje przerwane (bo wiedza WTS to niestety nie wiedza akademicka, nie da się jej wkuć w 5 lat, trzeba studiować całe życie). Ja osobiście zacząłem się wybudzać nie dlatego, że jakiś "elokwentny wykładowca" (jak to ładnie ujął Morris) zaczął mi niszczyć światopogląd WTS, ale dlatego iż miałem dużo czasu z dala od tej całej propagandy i w zasadzie nieograniczony dostęp do różnego rodzaju źródeł. Człowiek nabiera pewnej perspektywy. Oni się tego najbardziej boją. Że człowiek zacznie myśleć po swojemu. A wyższe wykształcenie tylko to ułatwia. I o zgrozo, zazwyczaj człowiek z jakimś sensowym magistrem może liczyć na lepsze zatrudnienie i warunki płacowe, przez co świat Szatana przestaje już być taki straszny. A przecież takich myśli by CK u swoich wyznawców nie chciało...prawda ? :P

Cóż, poza tym "nad ciemnotą łatwiej zapanować". Dobrze wiemy że chcą, by wierni byli jak najbardziej zależni, większość tych "zaleceń" i "nauk" w taki sposób się zazębia.
Zniechęcanie do studiów to tylko jeden z wielu elementów, niestety... >:(


KaiserSoze

  • Gość
Jak ja się cieszę, że skończyłem studia i trochę w korpo popracowałem!


Offline PoProstuJa

Jest w Łodzi jeden brat znany chyba w większej części Polski, podróżujący, okręgowy - nie wiem- w każdym razie wszyscy pokładali ogromne nadzieje, że jego syn pójdzie w ślady ojca, będzie przykładnym pionierem, a tu takie zasko bo pojechał na studia do Warszawy na filozofię (headshot xD ) i jak kiedyś pojawił się na zebraniu u nas i w odpowiedzi do Strażnicy zaczął opowiadać o "Istocie" zamiast o Bogu, o ewolucji i jakichś homoglobinach to nie wiedzieliśmy jak szczęki z ziemi zbierać :P

A akurat takie wymądrzanie się to mnie zawsze wkurzało u niektórych studentów.
 Kiedyś podczas wakacji byłam na campusie studenckim i tam był taki jeden przemądrzałek, co się szczycił tym, że jest na prawie. I gadał tylko o tym i się podniecał tym bardzo. Ja się zastanawiałam na którym on jest roku, że zdążył już wszystkie rozumy pozjadać..? A się okazało, że on się dopiero dostał na te studia i zaczyna od października!  ;D

Myślę, że ludziom w zborze typowy student kojarzy się właśnie z takim intelektualistą, który używa niezrozumiałych, naukowych słów. Owszem, są też i tacy, ale ja spotykałam na swojej drodze zazwyczaj ludzi normalnych, którzy nie potrzebowali leczyć swoich kompleksów poprzez wywyższanie się nad innymi.

Za to w zborze mam starszego o niespełnionych ambicjach profesorskich  ;D Wiekowo jest młodszy ode mnie i chyba skończył liceum. Ale jak został nadzorcą szkoły teokratycznej, to bardzo wczuł się w nową rolę. Każdego uczestnika szkoły szczegółowo przepytywał z lekcji nad którą miał pracować. Pytał o ćwiczenie do lekcji oraz chciał, aby mu zacytować wersety, które były w tym ćwiczeniu. Czepiał się każdego szczególiku.
No i pewnego dnia ja miałam punkt w szkole i oblałam u niego "zaliczenie" lekcji. Ale jak się później okazało tego dnia to był pogrom, bo żaden uczestnik szkoły zaliczenia lekcji nie otrzymał.
Zatem wcale nie trzeba iść na studia żeby zgrywać ważniaka!   :P


Gorszyciel

  • Gość
Ktoś, kto skończył studia i ma dyplom, a zachowuje się jak piszesz, nie jest naprawdę człowiekiem wykształconym.


Offline gerontas

Moje zdanie jest takie. Nie każdy chce iść na studia. Są ludzie, którzy zwyczanie nie mają takiego pragnienia, nie chce im się lub są świadomi braku predyspozycji. Co nie znaczy, że nie są to ludzie ambitni, inteligętni, pracownici, itd. Dla wielu z nich to nie jest problem nie mieć wyższego wykształcenia. Natomiast grupa tych ambitnych, inteligętnych, ma to pragnienie by się kształcić w jakiejś szczególnej dziedzinie.
Dlaczego o tym wspominam? Ciało kierownicze namiętnie potępia zdobywanie wyższego wykształcenia, to wiemy doskonale. Dlaczego przyjęli taką politykę? Bo ludzie myślący, ambitni, inteligętni są dla nich zagrożeniem. Po pierwsze, nie są całkowicie i ślepo podporządkowani wskazówkom niewolnika, nie zgadzają się ze wszystkimi jego naukami. To są potencjalni "odstępcy". Zatem jak pójdzie na studia, to niech ma wyrzuty sumienia, że robi coś złego. Otoczenie w jakim się znajduje niech wciąż mu to powtarza: starsi, znajomi w zborze, rodzina. Jak będzie miał poczucie winy no to już jest nasz.
Gdy pod wpływem tej presji zdecyduje się nie pójść na studia to też jest nasz. Wyrzuty sumienia, że w ogóle myślał o studiach i że dalej ma takie pragnienia są dobrym objawem dla CK. No i co równie ważne to poczucie niższości (spowodowane brakiem wyższego wykształcenia), to też dobra cecha dla świadka Jehowy.
Widzimy więc, że polityka organizacji w związku ze zdobywaniem wyższego wykształcenia doskonale wpisuje się w całościową politykę manipulacji, kontroli wszystkich członków organizacji.
« Ostatnia zmiana: 16 Sierpień, 2016, 06:47 wysłana przez gerontas »


Offline Dietrich


Za to w zborze mam starszego o niespełnionych ambicjach profesorskich  ;D Wiekowo jest młodszy ode mnie i chyba skończył liceum. Ale jak został nadzorcą szkoły teokratycznej, to bardzo wczuł się w nową rolę. Każdego uczestnika szkoły szczegółowo przepytywał z lekcji nad którą miał pracować. Pytał o ćwiczenie do lekcji oraz chciał, aby mu zacytować wersety, które były w tym ćwiczeniu. Czepiał się każdego szczególiku.
No i pewnego dnia ja miałam punkt w szkole i oblałam u niego "zaliczenie" lekcji. Ale jak się później okazało tego dnia to był pogrom, bo żaden uczestnik szkoły zaliczenia lekcji nie otrzymał.
Zatem wcale nie trzeba iść na studia żeby zgrywać ważniaka!   :P

W moim zborze był podobny problem z surowym nadzorcą szkoły. Co ciekawe on sam wcale jakimś wybitnym mówcą nie był. Natomiast innych, w tym osoby starsze wiekiem traktował jak nastolatków i tak samo od nich wymagał. W efekcie po roku karania głosicieli wówczas jeszcze bordowym poradnikiem TSSK, z uczestników szkoły została może 1/3. Reszta podziekowała za takie 'lekcje'


Offline PoProstuJa

Dlaczego przyjęli taką politykę? Bo ludzie myślący, ambitni, inteligętni są dla nich zagrożeniem. Po pierwsze, nie są całkowicie i ślepo podporządkowani wskazówkom niewolnika, nie zgadzają się ze wszystkimi jego naukami. To są potencjalni "odstępcy". Zatem jak pójdzie na studia, to niech ma wyrzuty sumienia, że robi coś złego. Otoczenie w jakim się znajduje niech wciąż mu to powtarza: starsi, znajomi w zborze, rodzina. Jak będzie miał poczucie winy no to już jest nasz.

Dokładnie o to im chodzi - o wyrzuty sumienia i poczucie winy.

Mi ta polityka organizacji ŚJ dotyczącej wyższego wykształcenia dodatkowo kłóciła się z osobowością Boga!

Bóg jest miłością i pragnie szczęścia dla ludzi. Dla mnie uczenie się na wymarzonym kierunku było czymś, co przyczynia się do mojego szczęścia.
Ale organizacja mówiła, że studia są złe i fuj! Na co ja sama sobie musiałam tłumaczyć - mając poczucie winy z tyłu głowy - że przecież Bóg chce mojego szczęścia i chyba cieszy go to, że ja robię to co lubię.

Myślę, że podobnie jest z innymi aspektami życia. Chcesz grać na instrumentach, uprawiać sport, rozwijać talent, a organizacja mówi, że to zło i marnotrawienie czasu. I ten kto wierzy, że przez organizację przemawia sam Bóg, nagle zaczyna się zastanawiać dlaczego to jest taki zły Bóg.

Świadkowie Jehowy zamiast rozsławiać imię i osobowość Boga, to w rzeczywistości swoją chorą polityką kalają Jego imię!


Offline rychtar

Dokładnie o to im chodzi - o wyrzuty sumienia i poczucie winy.

Mi ta polityka organizacji ŚJ dotyczącej wyższego wykształcenia dodatkowo kłóciła się z osobowością Boga!

Bóg jest miłością i pragnie szczęścia dla ludzi. Dla mnie uczenie się na wymarzonym kierunku było czymś, co przyczynia się do mojego szczęścia.
Ale organizacja mówiła, że studia są złe i fuj! Na co ja sama sobie musiałam tłumaczyć - mając poczucie winy z tyłu głowy - że przecież Bóg chce mojego szczęścia i chyba cieszy go to, że ja robię to co lubię.

Myślę, że podobnie jest z innymi aspektami życia. Chcesz grać na instrumentach, uprawiać sport, rozwijać talent, a organizacja mówi, że to zło i marnotrawienie czasu. I ten kto wierzy, że przez organizację przemawia sam Bóg, nagle zaczyna się zastanawiać dlaczego to jest taki zły Bóg.

Świadkowie Jehowy zamiast rozsławiać imię i osobowość Boga, to w rzeczywistości swoją chorą polityką kalają Jego imię!

W Strażnicy 2006r 1.8 32 jest ciekawy artykuł o włosiennicy, z którego wynika, że Bóg nie wymaga od swoich sług umartwiania się. Jednak Świadkowie Jehowy swoimi zakazami, nakazami, sugestiami itd. powodują, że niejeden członek zboru zaczyna się wpędzać w poczucie winy z powodu np. studiów, z powodu swojego hobby. Niektórzy bardziej rozsądni mają w nosie to wpędzanie w poczucie winy, ale nierzadko są też osoby, które nie potrafią sobie z tą presją otoczenia poradzić w konsekwencji czego rezygnują ze studiów, rezygnują ze swoich zainteresowań. W efekcie coraz więcej ludzi jest szarych, pozbawionych swojej indywidualności, pozbawionych radości życia tak jak w filmie "Equilibrium".
A najwięcej do powiedzenia o studiach wyższych mają ludzie, którzy nie mają matury.

A tutaj ten artykuł o włosiennicy:
Cytuj
NOSIŁ ją francuski król Ludwik IX. Dzięki niej Tomasz Morus, gdy w młodości studiował prawo, przez kilka miesięcy obywał się bez snu po 19—20 godzin na dobę. Podobno rzadko kiedy się z nią rozstawał. A gdy został zamordowany Tomasz Becket, arcybiskup Canterbury, okazało się, że miał ją pod ubraniem. Co łączy te postacie historyczne? Ludzie ci umartwiali swe ciała za pomocą włosiennicy.

Była to szorstka szata z koziej sierści, którą zakładano na gołe ciało, by nieprzyjemnie podrażniała skórę. Łatwo zagnieżdżały się w niej wszy. Tomasz Becket ponoć tak długo nosił włosianą koszulę oraz kalesony z tego samego materiału, aż „roiło się od robactwa”. Po XVI wieku kozią sierść zaczęto niekiedy zastępować pasami z cieniutkiego drutu, zwróconego kolcami w stronę ciała, co było jeszcze bardziej nieprzyjemne.

Według pewnego dzieła noszenie włosiennicy i inne sposoby umartwiania się miały na celu „poskromienie krnąbrnego ciała i tym samym rozwijanie pobożności”. Szaty takie wkładali nie tylko ascetyczni duchowni, ale także ludzie świeccy, w tym również zajmujący wysokie stanowiska. Pewne zakony stosują tę praktykę po dziś dzień.

Czy noszenie włosiennicy lub inne formy umartwiania ciała sprawiają, że człowiek staje się bardziej uduchowiony? Bynajmniej, gdyż prawdziwa pobożność nie zależy od takich praktyk. Apostoł Paweł wypowiedział się negatywnie o „surowym traktowaniu ciała” (Kolosan 2:23). Prawdziwa duchowość jest wynikiem zdobywania wiedzy o Bogu przez pilne studium Jego Słowa oraz rezultatem stosowania tej wiedzy w życiu.

[Przypis]

Więcej informacji na ten temat zawiera artykuł „Biblijny punkt widzenia: Czy asceza jest kluczem do mądrości?”, opublikowany w Przebudźcie się! z 8 października 1997 roku.
Du...Du hast...Du hast mich...Du hast mich...Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt
Du hast mich gefragt und ich hab' nichts gesagt


Gorszyciel

  • Gość
A myślicie, że kiedyś "Im lepszy uniwersytet, tym większe niebezpieczeństwo" będzie hasłem rocznym albo chociaż hasłem zgromadzenia/kongresu?:P


Offline Roszada

A myślicie, że kiedyś "Im lepszy uniwersytet, tym większe niebezpieczeństwo" będzie hasłem rocznym albo chociaż hasłem zgromadzenia/kongresu?:P
Ja tym znawcom uniwerków nie wierzę, ich poprzednicy w 1972 r. kłamali:

Wszelkim świeckim karierom wkrótce będzie położony kres. Po co więc nasza młodzież miałaby dzisiaj interesować się ‘wyższymi studiami’ i przygotowywać się do przyszłości, która się wcale nie urzeczywistni? Wyższe uczelnie i tak już stoją na krawędzi chaosu. Najważniejsze wiadomości potrzebne w życiu można zdobyć pilną nauką w szkole średniej, a ponadto Jehowa przez swoją organizację udostępnia nam najwyższe wykształcenie, przygotowujące do radosnego pełnienia pełnoczasowej służby Bożej, która będzie trwała bez końca. (...) Młodzi, a także starsi – unikajcie lektur, programów telewizyjnych i filmów propagujących świecki tryb życia.” (Strażnica Rok XCIII [1972] Nr 19 s. 11).


Gorszyciel

  • Gość
:D

A ja osobiście lubię ten cytat:
Seks, przyjemności, bogactwo oraz wyższe wykształcenie są dziś dla wielu ludzi przedmiotem bałwochwalczej czci, równej uwielbieniu, jakim starożytni mieszkańcy Efezu otaczali Artemidę (Mat. 6:24; Efez. 5:3-5; Filip. 3:19). Jednakże ci, którzy rozwijają w sobie pobożność, idą lepszą drogą życiową. „Przypatruję się dziewczętom i chłopcom, z którymi się zadawałam, zanim zaczęłam studiować Biblię”, opowiada pewna 24-letnia chrześcijanka. „Połowa z nich jest w więzieniu, większość zażywa narkotyki, a sporo dziewcząt ma nieślubne dzieci. Dostali się w bagno. Niektórzy nawet już nie żyją. Niezmiernie się cieszę, że gdy pomyślę o moim życiu, mam się czym poszczycić”. Inni młodzi chrześcijanie całkowicie się z tym zgadzają.
(Strażnica 86/8 s. 12, ak. 12)
« Ostatnia zmiana: 16 Sierpień, 2016, 23:22 wysłana przez Gorszyciel »


Offline PoProstuJa

Tak mi jeszcze przyszła do głowy jedna sprawa...

Im LEPSZY Uniwersytet, tym gorzej...
A skąd starsi mają wiedzieć który uniwersytet jest dobry a który zły? Może do Betel przychodzą co roku tajne listy z rankingiem dobrych uczelni na świecie?!  ;D

I taki starszy... zagląda na listę... szuka, szuka... patrzy... Uniwersytet Jagielloński... na pozycji 400 wśród wszystkich uczelni na świecie... I już wiadomo, że polski student będzie miał dużo lżejsze przewinienie od studenta z Oxfordu (10 miejsce na świecie)  ;D ;D ;D