Kochani Forumowicze
Przyszło mi dziś do głowy pytanie z kategorii proroczych
Otóż wszyscy znamy relację z księgi Daniela, o trzech bogobojnych mężczyznach (Szadrach, Meszach, Abed-Nego), którzy nie pokłonili się przed złotym posągiem króla Nebukadneccara. To była dla nich ogromna próba wiary, bo za nieposłuszeństwo królowi i brak pokłonu mieli zostać wrzuceni do gorącego pieca. Ale Bóg ich wyratował.
Przekładając to na dzisiejsze czasy. Jesteśmy sobie w zborze ukrytymi "odstępcami" (znającymi prawdę o "prawdzie") i możemy tak funkcjonować latami, bo nikt się nas nie czepia o nic. ALE...
Ale może przyjść taki dzień, w którym będziemy musieli jednoznacznie określić czy jesteśmy lojalni wobec organizacji WTS czy nie.
Ciało kierownicze może na przykład wymyślić, że każdy Świadek Jehowy powinien dostać na piśmie "akt wiary" i złożyć na nim swój PODPIS... po czym przekazać ten dokument do sekretarza zboru i do Betel.
Może to być też jakaś inna próba, podczas której będziemy musieli publicznie zadeklarować, że popieramy jakieś postępowanie CK. Tak jak król wymyślił swój złoty posąg i to żeby mu się PUBLICZNIE pokłonić, tak samo WTS - widząc szerzące się po zborach odstępstwo - może chcieć od nas wyegzekwować publiczny - ustny lub pisemny - "pokłon" w stronę ich zarządzenia.
I co wtedy zrobisz? Czy pokłonisz się (np. podpiszesz dokument, że CK jest na równi z Bogiem), czy też powiesz NIE, ryzykując, że natychmiast wrzucą Cię do "pieca" jako wykluczonego"?
Może jeszcze tydzień temu moje pytanie byłoby z kategorii science-fiction... ale właśnie w poprzednim tygodniu zborach odczytano list o tym, że każdy Świadek ma oddać sekretarzowi zboru podpisany przez siebie nowy dokument "Dyspozycje" co do krwi. Nic nie mówili czy będą jakieś kary za nieoddanie dokumentu i pewnie za brak podpisu nikogo nie wykluczą. Ale co będzie za rok czy dwa? Może już te Dyspozycje będą bezwzględnie wymagane pod rygorem wykluczenia ze zboru za brak podpisu?!
Ja sobie postanowiłam, że Dyspozycji nie wypełnię i nie oddam sekretarzowi. I będę unikać tematu jak długo się da... ale jak mnie dopadną, to będę zmuszona napisać list o odłączeniu ze zboru.
Może dziś jestem jakąś prorokinią (?
) ale myślę, że my szlachetni "odstępcy"
musimy przygotować się na takie próby wiary i próby lojalności i W KOŃCU OFICJALNIE WYBRAĆ: BÓG CZY ORGANIZACJA....
Jak myślicie? Czy WTS buduje już dla nas swój złoty posąg?