Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Jak się kiedyś unikało wojska  (Przeczytany 5820 razy)

Offline Hippopotamus

Jak się kiedyś unikało wojska
« dnia: 17 Lipiec, 2016, 10:48 »
Wprawdzie ostatni pobór do armii był w 2008 roku, ale na pewno znacie wiele historii SJ, którzy nagle stali się "gorliwi", by uniknąć pójścia w kamasze. Zapraszam do dzielenia się wspomnieniami.
W moim zborze był taki ochrzczony delikwent, który mieszkał z matką i czasem z nią przychodził na zebrania, ale bez entuzjazmu. Jednak kwalifikacja wojskowa zbliżała się nieuchronnie. Chłopak był okazem zdrowia, więc nie mógł liczyć na kat. D. Za to nagle zanotował potężny wzrost aktywności duchowej, podejmując służbę pionierską. Gdzie tu jest haczyk ?
Ano tu, że dorastający młodzieniec, który zakończył edukację na szkole zasadniczej i nie pracuje, musi skądś brać kasę na swoje wydatki. Więc świeżo upieczony pionier był od dawna znany "z widzenia" mieszkańcom dzielnicy, w nieco mniej chwalebnym charakterze. Z dwukołowym wózkiem penetrował okoliczne śmietniki w poszukiwaniu surowców wtórnych i rozmaitych przedmiotów, które można spieniężyć na targu.
Miejscowe "światusy" musieli mieć niezłe deja vu, kiedy do południa pukał do ich mieszkań z Biblią w ręku, a wieczorami opróżniał ich śmietniki. Ktoś go w końcu nawet zapytał, dlaczego Twoi bracia Ci nie pomogą, żebyś nie grzebał w dziadostwie. Ale on na śmieciarstwie całkiem nieźle zarabiał i stało się to jego stylem życia. Do dziś można go spotkać na "rejonie", choć od lat ma stałą pracę. Pionierem już nie jest. Założonego celu nie osiągnął, teokracja nie uchroniła go przed armią. Jego nietypowe hobby było solą w oku grona starszych, a że chłopak miał słabą wolę i lubił sobie po zebraniu wypić piwko na murku przed blokiem...raz, dwa go zauważyli i pozamiatane. Od biegania po poligonie uchronił go jednak rząd Donalda Tuska.


Offline M

Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #1 dnia: 17 Lipiec, 2016, 12:02 »
Ja akurat byłem sługą pomocniczym jak nadszedł wiek poboru. Dostałem kategorię A, ale przeniesiony od razu do rezerwy z uwagi na fakt że byłem "duchownym" ;).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #2 dnia: 17 Lipiec, 2016, 12:02 »
 U nas w zborze była matka z dwoma synami, jeden poszedł do wojska, a młodszy bardziej smykowaty jak słyszał o tym co się w armii dzieje z młodymi zapragnął zostać świadkiem jak mamusia.
Też nagły przypływ wiary doprowadził go do symbolu, a później zamiast w kamasze na szmatę do szpitala.
Tam trafił na oddziałową która znała świadków nie z tej oficjalnej strony. Najpierw pokazała chłopakowi ( każąc  mu robić) ciemną stronę pracy w szpitalu, a później gdy go znalazła płaczącego w kącie nawtykała mu się.
Jak młody zdrowy człowiek może tak postępować, być takim tchórzem, a do tego ta obłuda z religią.

Po miesiącu dał sobie spokój, poszedł do wojska, został wykluczony, a komitet poszedł w mundurze.
Dziś jest oficerem WP i bardzo często wspomina ową kobietę dzięki której wyszedł na ludzi.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #3 dnia: 17 Lipiec, 2016, 12:03 »
Ja akurat byłem sługą pomocniczym jak nadszedł wiek poboru. Dostałem kategorię A, ale przeniesiony od razu do rezerwy z uwagi na fakt że byłem "duchownym" ;).

 A na komisję poszedłeś w " koloratce" dla zrobienia wrażenia :D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Roszada

Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #4 dnia: 17 Lipiec, 2016, 12:07 »
Takie wspomnienie moje z zastępczej służby wojskowej.

 Był to okres junty Jaruzelskiego. Nie wiem czemu również w tym czasie Towarzystwo sprzeciwiało się służbie zastępczej w szpitalu.

W tym samym czasie służył ze mną jeden ŚJ (wykluczyli go za przyjęcie tej służby, bo nie chciał pójść do więzienia za jej odmowę) oraz jeden chrześcijanin sobotni, który w WKU powiedział, że odmawia służby wojskowej, ale chętnie przyjmie służbę zastępczą i umożliwili mu ją, choć miał kategorię A.

Ten ŚJ został po odbyciu służby i rocznym okresie 'napiętnowania' przyjęty do zboru. W trakcie służby starsi go odwiedzali w domu i namawiali do porzucenia tej służby. To by się wiązało z pójściem do więzienia. A on pracował normalnie jako salowy na okulistyce i nie miał przez 2 lata żadnego szkolenia wojskowego. Po 2 latach napisali mu w dowodzie i książeczce wojskowej: służba rozpoczęta i służba zakończona i daty. :-\

Co ciekawe, ten chrześcijanin sobotni miał na nazwisko Major, co się bardzo spodobało wojskowym w WKU. :-D


Offline Dietrich

Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #5 dnia: 17 Lipiec, 2016, 12:07 »
Ja akurat byłem sługą pomocniczym jak nadszedł wiek poboru. Dostałem kategorię A, ale przeniesiony od razu do rezerwy z uwagi na fakt że byłem "duchownym" ;).

Ja na przeniesienie do rezerwy czekałem parę miesięcy, też byłem wtedy sługą. Ale jeszcze wcześniej, będąc zainteresowanym, oraz pewien okres po chrzcie, wiele razy dochodziły do mnie plotki, żeby na mnie uważano czy aby nie chcę się wykręcić od woja.


Offline Agalloch

Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #6 dnia: 17 Lipiec, 2016, 12:58 »
Nie wiem czemu również w tym czasie Towarzystwo sprzeciwiało się służbie zastępczej w szpitalu.

Raymond Franz w Kryzysie Sumienia bardzo ciekawie opisuje, przytaczając konkretne listy, jak wielu podobnie "nie wiedzących" rekrutowało się z samych ŚJ, w tym nawet "szych" z poszczególnych Biur Oddziałów.
Jednak pomimo większości w CK opowiadającej się za reformami, przez wiele lat brakowało potrzebnej w tym przypadku większości 2/3. Większość tę udało się uzyskać dopiero w 1996 r. Wreszcie w Strażnicy z 1 maja 1996 r. mogło zaświecić światło - wtedy chyba jeszcze "nowe", a nie tak jak dziś "jaśniejsze" :) Po ok. 50 latach, Bóg uznał cywilną służbę zastępczą jednak za dozwoloną.

Natomiast 3 lata później, w strażnicowym artykule do studium ci, którzy z ww. powodów odsiedzieli swoje, dowiedzieli się, że "nie cierpieli niepotrzebnie", bo w pierdlu wylądowali ze względu na WŁASNE sumienie, w związku z czym absolutnie nie mają poczucia, że zostali zrobieni w ch. Przeciwnie, szczerze się cieszą.

*** w98 15.8 s. 17 ak. 6-7 Umacniajmy zaufanie do prawości Boga ***
W przeszłości niektórzy Świadkowie cierpieli z powodu odmowy udziału w jakiejś działalności, na którą obecnie sumienie by im pozwoliło. Na przykład przed laty brat mógł powziąć taką decyzję w związku z jakimś rodzajem służby cywilnej. Dziś może uważać, że odbycie jej nie pogwałciłoby jego chrześcijańskiej neutralności wobec tego systemu rzeczy.
7 Czy Jehowa okazał się nieprawy, pozwalając mu cierpieć za odmowę służby, której teraz mógłby się podjąć bez przykrych konsekwencji? Większość osób mających za sobą tego rodzaju przeżycie wcale tak nie myśli. Cieszą się raczej, że mogły wyraźnie publicznie dowieść, iż zajmują zdecydowane stanowisko w kwestii spornej co do zwierzchnictwa nad wszechświatem (porównaj Hioba 27:5). Dlaczego ktoś miałby żałować, że śmiało obstając po stronie Jehowy, pokierował się swym sumieniem?  (pogrubienie moje)

 


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #7 dnia: 17 Lipiec, 2016, 16:44 »
Kiedy o mnie armia się zapytała, nie bylem jeszcze śJ, a nawet nie wiedziałem wtedy że kiedykolwiek nim będę. Po szkole średniej chciałem iść do podchorążówki do Piły i powiązać moje życie z armią, jednak... kiedy poszedłem na WKU i w starym zielonym książeczkowym dowodzie oficer zobaczył wpis że mam dziecko wrzasną na mnie że nie mam mowy o żadnej Pile, wojsko nie będzie płaciło na dziecko i przyszłą żonę. Znajomy major przewidziawszy taka sytuacje nauczył mnie co mam mówić, że zgodnie z jakimś tam (już nie pamiętam) artykułem, paragrafem, ustępem... "wojsko ma obowiązek zapewnić mi służbę w formacji jaką sobie wybiorę, jeżeli tego nie zrobi to odmawiam podjęcia służby wojskowej i jakiejkolwiek innej służby zastępczej." Nastąpiła konsternacja wśród wojskowych w pokoju, a ja na koniec odpowiedziałem, że nie uchylam się przed wojskiem, ale wiążę z nim przyszłość. No i... odroczyli mnie na czas nieokreślony. Nigdy więcej się do mnie nie odezwali.
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Dietrich

Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #8 dnia: 17 Lipiec, 2016, 17:26 »
Raymond Franz w Kryzysie Sumienia bardzo ciekawie opisuje, przytaczając konkretne listy, jak wielu podobnie "nie wiedzących" rekrutowało się z samych ŚJ, w tym nawet "szych" z poszczególnych Biur Oddziałów.
Jednak pomimo większości w CK opowiadającej się za reformami, przez wiele lat brakowało potrzebnej w tym przypadku większości 2/3. Większość tę udało się uzyskać dopiero w 1996 r. Wreszcie w Strażnicy z 1 maja 1996 r. mogło zaświecić światło - wtedy chyba jeszcze "nowe", a nie tak jak dziś "jaśniejsze" :) Po ok. 50 latach, Bóg uznał cywilną służbę zastępczą jednak za dozwoloną.

Natomiast 3 lata później, w strażnicowym artykule do studium ci, którzy z ww. powodów odsiedzieli swoje, dowiedzieli się, że "nie cierpieli niepotrzebnie", bo w pierdlu wylądowali ze względu na WŁASNE sumienie, w związku z czym absolutnie nie mają poczucia, że zostali zrobieni w ch. Przeciwnie, szczerze się cieszą.

*** w98 15.8 s. 17 ak. 6-7 Umacniajmy zaufanie do prawości Boga ***
W przeszłości niektórzy Świadkowie cierpieli z powodu odmowy udziału w jakiejś działalności, na którą obecnie sumienie by im pozwoliło. Na przykład przed laty brat mógł powziąć taką decyzję w związku z jakimś rodzajem służby cywilnej. Dziś może uważać, że odbycie jej nie pogwałciłoby jego chrześcijańskiej neutralności wobec tego systemu rzeczy.
7 Czy Jehowa okazał się nieprawy, pozwalając mu cierpieć za odmowę służby, której teraz mógłby się podjąć bez przykrych konsekwencji? Większość osób mających za sobą tego rodzaju przeżycie wcale tak nie myśli. Cieszą się raczej, że mogły wyraźnie publicznie dowieść, iż zajmują zdecydowane stanowisko w kwestii spornej co do zwierzchnictwa nad wszechświatem (porównaj Hioba 27:5). Dlaczego ktoś miałby żałować, że śmiało obstając po stronie Jehowy, pokierował się swym sumieniem?  (pogrubienie moje)


Tyle że pisząc o sumieniu "zapomniano" dodać, że wówczas gdyby brat podyktowany owym sumieniem zgodziłby się na pewien rodzaj służby nieakceptowanej przez władze Strażnicy, zostałby wykluczony. Bo ich choć ich własne sumienie, pozwalało i choć nie umieli zrozumieć pokrętnych wyjaśnień ze Strażnicy,  to o wszystkim zadecydował strach przed wykluczeniem. 
Czytam teraz drugą książkę Franza, w której opisuje on szereg sytuacji dokładnie tego dotyczących.

Hipokryzja i obłuda tej organizacji próbującej każdą swoją błędną naukę obrócić w sukces, ba,  w błogosławieństwo od Jehowy!  jest porażająca.
« Ostatnia zmiana: 17 Lipiec, 2016, 18:19 wysłana przez Dietrich »


Offline Tadeusz

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 1 348
  • Polubień: 2703
  • Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane...
Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #9 dnia: 21 Lipiec, 2016, 11:16 »
*** w98 15.8 s. 17 ak. 6-7 Umacniajmy zaufanie do prawości Boga ***
W przeszłości niektórzy Świadkowie cierpieli z powodu odmowy udziału w jakiejś działalności, na którą obecnie sumienie by im pozwoliło. Na przykład przed laty brat mógł powziąć taką decyzję w związku z jakimś rodzajem służby cywilnej. Dziś może uważać, że odbycie jej nie pogwałciłoby jego chrześcijańskiej neutralności wobec tego systemu rzeczy.
7 Czy Jehowa okazał się nieprawy, pozwalając mu cierpieć za odmowę służby, której teraz mógłby się podjąć bez przykrych konsekwencji? Większość osób mających za sobą tego rodzaju przeżycie wcale tak nie myśli. Cieszą się raczej, że mogły wyraźnie publicznie dowieść, iż zajmują zdecydowane stanowisko w kwestii spornej co do zwierzchnictwa nad wszechświatem (porównaj Hioba 27:5). Dlaczego ktoś miałby żałować, że śmiało obstając po stronie Jehowy, pokierował się swym sumieniem?  (pogrubienie moje)

Powinno być:
"W przeszłości niektórzy Świadkowie cierpieli z powodu odmowy udziału w jakiejś działalności, na którą obecnie sumienie by MY byśmy im pozwolili.
7 Czy Jehowa okazał się nieprawy, pozwalając mu cierpieć za odmowę służby, której teraz mógłby się podjąć bez przykrych konsekwencji? Większość osób mających za sobą tego rodzaju przeżycie wcale tak nie myśli. Cieszą się raczej, że mogły wyraźnie publicznie dowieść, iż zajmują zdecydowane stanowisko w kwestii spornej co do zwierzchnictwa nad wszechświatem (porównaj Hioba 27:5) wierności każdemu zaleceniu organizacji. Dlaczego ktoś miałby żałować, że śmiało obstając po stronie Jehowy organizacji, pokierował się swym sumieniem naszymi wytycznymi?
Ktokolwiek bowiem ma, temu będzie dane i będzie miał w nadmiarze; ktokolwiek zaś nie ma, temu również to, co ma, zostanie odebrane.


Offline Roszada

Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #10 dnia: 27 Lipiec, 2016, 13:37 »
jakie formy ominięcia wojska istniały w PRLu?

praca w kopalni
praca w pogotowiu ratunkowym

Czy jeszcze coś?
Czy ŚJ z tego korzystali?


Offline Panter

Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #11 dnia: 27 Lipiec, 2016, 18:13 »
jakie formy ominięcia wojska istniały w PRLu?

praca w kopalni
praca w pogotowiu ratunkowym

Czy jeszcze coś?
Czy ŚJ z tego korzystali?

Pod koniec 1988 r. WKU dawało do wyboru zatrudnienie się na normalnych zasadach (samodzielne) w zakładach pracy użyteczności publicznej np: piekarnie, mleczarnie, masarnie itp (przynajmniej mnie takie opcje przedstawiono). To dawało im podstawy do automatycznego odraczania od służby wojskowej.
Potem nastał maj 89, legalizacja i z dniem 01.01.1990 r. mam wpis o przeniesieniu do do rezerwy.  ;)


Offline Roszada

Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #12 dnia: 27 Lipiec, 2016, 18:15 »
Cytuj
To dawało im podstawy do automatycznego odraczania od służby wojskowej.
Odraczania czy odfajkowania?


Offline Panter

Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #13 dnia: 27 Lipiec, 2016, 18:27 »
W założeniach było odroczenie, aż minie ci czas poborowy (lub sami tak zadecydują).

Ale był to czas, kiedy sprawa rozwiązania kwestii służby zastępczej i docelowej rejestracji wyznania, był tez znany w jakimś stopniu w wojsku.

Też miałem już bilet z powołaniem, i odmową jego przyjęcia, a zatem spodziewałem się, że niebawem podzielę losy innych i mnie zapuszkują za odmowę.

Kiedy byłem ponownie wezwany na WKU, byłem pewien, że tak się sprawy potoczą. A tu niespodzianka, poinformowano mnie, iż dostali info z góry, aby nas nie zamykać i przedstawili taką alternatywę na służbę zastępczą, na warunkach, które wg mnie były do przyjęcia (zresztą w z borze nie miałem z tym żadnych problemów).


Offline Roszada

Odp: Jak się kiedyś unikało wojska
« Odpowiedź #14 dnia: 27 Lipiec, 2016, 18:32 »
W tych latach powoływano aż do skończenia 28 lat i jeszcze do końca tego roku kalendarzowego, czyli prawie do 29 lat.
Więc długo trzeba by pracować w tych branżach.
Mnie powołali do zastępczej służby w wieku 24 lat, miałem kategorię "D" - "zdolny do służby w formacjach samoobrony".
Jaruzelski wymyślił to w 1983 r., by tych z D powołać do pracy. Ja w szpitalu 2 lata.
Byłem pierwszym takim rocznikiem. Był też następny, chyba w 1985. Dalej nie wiem.
Tylko kategoria E miała całkowity spokój