Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?  (Przeczytany 4610 razy)

Offline Weteran

Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« dnia: 02 Lipiec, 2016, 13:31 »
Dziś rano zadzwonili do mnie dwaj „głosiciele”, próbując od progu zareklamować baaaaardzo ważne wydarzenie, tj. kongres letni. Zachęta ze strony mojej małżonki  do przeczytania „Kryzysu sumienia” oraz do czytania Biblii była ostatnim tekstem, jaki udało się im przekazać. Nastąpiło samonakręcenie się „głosiciela”, który nie dając już dojść do głosu ani połowicy, ani mnie, zaczął wrzaskliwy monolog o odstępcach, przyznając przy okazji, że Biblię to on czyta, ale raz na tydzień, a innych książek przecież nie unika, bo czyta publikacje (!). W końcu musiałem odłożyć słuchawkę domofonu, ponieważ mojej prośby o to, aby choć przez chwilę zechciał posłuchać, zamiast tylko gadać, nawet nie usłyszał. Gdzie tu Biblia? Gdzie Ewangelia? Poprzednią wizytę miałem parę dni przed Pamiątką. „Głosiciele” w innym celu (poza agitacją na spotkania korporacji) najwyraźniej nie chodzą.
Muszę przyznać, że brak kultury tego „ewangelizatora”, jego ton i całe zachowanie bardzo mnie wkurzyło, choć nie powinno. Najwyraźniej moje przeżycia w organizacji, a w szczególności kontakt z takimi zakutymi łbami, wycisnął piętno, którego trudno się pozbyć. Nawet mi nie żal takiego „głosiciela”. Nie stać mnie na to. Po 10, 20 albo 30 latach może się zorientuje, że jest robiony w bambuko, a może nie. Gdybym mógł mu rzucić choć jedno zdanie, do którego mnie nie dopuścił, może zaoszczędziłby parę lat życia. A tak – niech dalej chodzi i agituje.
Dla mnie cała ta sytuacja to kolejne potwierdzenie totalnej degrengolady tej sekty.
Weteran

Ignoruję posty: accurate, Ebed, Efektmotyla, Efezjan, Kamil. Przebudzony, sabekk, tomek_s, ZAMOS


Offline Roszada

Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #1 dnia: 02 Lipiec, 2016, 14:31 »
No ŚJ poucza się, że to oni mają nauczać, a nie ich.
Owszem wspomina się, że trzeba dać 'coś' powiedzieć słuchaczowi, ale pewnie najlepiej by zadał pytanie, a nie stwierdzenie. ;D
Jak już słuchacz zaczyna pouczać, co oni powinni raczej robić, to wyczerpuje się arsenał wytycznych.
Dlatego ŚJ tak bardzo lubią stać przy stojakach, bo tam ludzie przychodzą pytać na ogół. ;)
Przy drzwiach zaś ludzie najchętniej jeśli już to mówią, a nie pytają. :)


Offline PoProstuJa

Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #2 dnia: 02 Lipiec, 2016, 15:08 »
Moim zdaniem historia zatoczyła koło. Kiedyś głosiciele chodzili z gramofonami - by nie musieli sami gadać. A teraz chodzą z tabletami - również by nie było potrzeby rozmowy.

Zadanie pytania przez głosiciela nie służy temu, by poznał on opinię domownika. Celem tego pytania jest tylko to, żeby mógł ładnie nawiązać do tabletu i strony JW.ORG.

Obecnie szkoła teokratyczna zmieniła całkowicie swoją formułę. Kiedyś podczas szkoły uczestnicy uczyli się wyjaśniać zagadnienia biblijne. Dziś uczą się tylko jak powiedzieć wstęp zanim odpalą tablet.
A skutki tego są takie, że głosiciele nie potrafią już rozmawiać z ludźmi na terenie. I nie wiedzą, że rozmowa to dialog, a nie monolog. Głosiciele mają zwykle kilka sekund (może minutę) na przedstawienie domownikom swoich wierzeń, a więc starają się powiedzieć najwięcej jak tylko potrafią. Na wysłuchanie odpowiedzi nie mają już czasu.

Ja się zastanawiam czy można nazwać głoszeniem ciągłe roznoszenie traktatów i zaproszeń na zgromadzenie. Bo mało się wtedy mówi, jeśli w ogóle. Ale widocznie jest to głoszenie, skoro w okresie tych kampanii robią w zborach więcej zbiórek i zachęcają do bycia pionierem...


Offline Moyses

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 2 076
  • Polubień: 6229
  • Nie próbuj, rób albo nie rób, nie ma próbowania.
Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #3 dnia: 02 Lipiec, 2016, 15:46 »
Uwstecznianie nabiera tempa!


Offline Cielec Kierowniczy

Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #4 dnia: 02 Lipiec, 2016, 16:06 »
Tak jest, że głoszenie z Biblią w ręku i umiejętność prowadzenia rozmowy już niedługo będą poza zasięgiem większości głosicieli.


Offline Roszada

Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #5 dnia: 02 Lipiec, 2016, 17:56 »
Moim zdaniem historia zatoczyła koło. Kiedyś głosiciele chodzili z gramofonami - by nie musieli sami gadać. A teraz chodzą z tabletami - również by nie było potrzeby rozmowy.
Tylko, że kiedyś gramofon robił wrażenie, bo mało kto go miał.
Dziś tablety maja 5 latkowie. ;D
Szpan nie wypali. ;)


Offline Roszada

Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #6 dnia: 02 Lipiec, 2016, 17:58 »
Tak jest, że głoszenie z Biblią w ręku i umiejętność prowadzenia rozmowy już niedługo będą poza zasięgiem większości głosicieli.
Bo właściwie nie ma co głosić.
Bo co, że Królestwo od 100 lat jest w niebie?
Jakie to robi wrażenie? :)
Kto to widział?

W moim Kościele jest w niebie to Królestwo od 33 r. i co? I nico. ;)


Offline Technolog

Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #7 dnia: 02 Lipiec, 2016, 19:36 »
Dziś rano zadzwonili do mnie dwaj „głosiciele”, próbując od progu zareklamować baaaaardzo ważne wydarzenie, tj. kongres letni. (...) Poprzednią wizytę miałem parę dni przed Pamiątką. „Głosiciele” w innym celu (poza agitacją na spotkania korporacji) najwyraźniej nie chodzą.
Bo to jest tak, że jak jest akcja ulotkowa to trzeba w 3 tygodnie opracować cały teren, wracać na zamknięte i dopiero w ostatni tydzień przed wrzucać do skrzynek. Wtedy się łatwo "głosi", za dużo nie trzeba mówić, więcej osób bierze udział.
A przy normalnym głoszeniu to jest różnie. Nawet nadzorcy grup nie bardzo wiedzą kiedy jaki był teren opracowywany.


KaiserSoze

  • Gość
Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #8 dnia: 02 Lipiec, 2016, 19:58 »
etam, w zborach od razu się wrzuca zaproszenia, jeżeli zamknięte... po co wracać


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #9 dnia: 02 Lipiec, 2016, 20:30 »
  Nie wiem czy ludzie teraz nie chcą w ogóle słuchać, czy oni lecą po łebkach. Kiedyś jak zrobili na lot to pół dnia siedzieli na mojej ulicy, a teraz godzina - półtorej  i się zbierają
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline PoProstuJa

Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #10 dnia: 02 Lipiec, 2016, 21:49 »
  Nie wiem czy ludzie teraz nie chcą w ogóle słuchać, czy oni lecą po łebkach. Kiedyś jak zrobili na lot to pół dnia siedzieli na mojej ulicy, a teraz godzina - półtorej  i się zbierają

To jest bardzo proste. Jak jest kampania rozdawania zaproszeń na zgromadzenie czy Pamiątkę, to głosiciele wręcz nie mogą wejść w dyskusję z domownikiem! Nie mają na to czasu, bo muszą obskoczyć innych sąsiadów z zaproszeniami.
Śmiechem jest to, że gdyby ktoś z terenu rzeczywiście chciał pogadać, to głosiciel wręcz musi powiedzieć, że on dziś nie może rozmawiać i przyjdzie innym razem! Zatem celem kampanii nie jest głoszenie, ale rozdawanie ulotek.

A jak to pięknie później w statystykach wygląda... teren opracowany 5 razy w ciągu roku! A jako "opracowanie" rozumie się obskoczenie go właśnie z zaproszeniami.

Kiedyś takie kampanie to była rzadkość - raz na parę lat, później raz na rok. A teraz jest kampanii od groma! Minimum dwie w roku (zaproszenie na zgromadzenie i na Pamiątkę), a czasami i więcej. Niedługo wymyślą kampanie co miesiąc i wtedy już nikt się od Świadków nie opędzi. Jak nie wpuszczą ich drzwiami, to będą wrzucali ulotki przez okna albo z dachu przez komin!  ;D ;D ;D


Offline Weteran

Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #11 dnia: 02 Lipiec, 2016, 23:28 »
Bo to jest tak, że jak jest akcja ulotkowa to trzeba w 3 tygodnie opracować cały teren, wracać na zamknięte i dopiero w ostatni tydzień przed wrzucać do skrzynek. Wtedy się łatwo "głosi", za dużo nie trzeba mówić, więcej osób bierze udział.
A przy normalnym głoszeniu to jest różnie. Nawet nadzorcy grup nie bardzo wiedzą kiedy jaki był teren opracowywany.

No właśnie, to jest ten ostatni tydzień i głosiciel/agitator/korpoholik chciał wrzucić mi to zaproszenie do skrzynki. Ale po „rozmowie” zrezygnował i bardzo dobrze, bo mam wystarczająco dużo śmieci do utylizacji :D
« Ostatnia zmiana: 03 Lipiec, 2016, 01:20 wysłana przez Weteran »
Weteran

Ignoruję posty: accurate, Ebed, Efektmotyla, Efezjan, Kamil. Przebudzony, sabekk, tomek_s, ZAMOS


Offline wrzesien

Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #12 dnia: 02 Lipiec, 2016, 23:33 »
Jak nie wpuszczą ich drzwiami, to będą wrzucali ulotki przez okna albo z dachu przez komin!  ;D ;D ;D

... do pieca.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12349
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #13 dnia: 03 Lipiec, 2016, 08:44 »

Kiedyś takie kampanie to była rzadkość - raz na parę lat, później raz na rok. A teraz jest kampanii od groma! Minimum dwie w roku (zaproszenie na zgromadzenie i na Pamiątkę), a czasami i więcej. Niedługo wymyślą kampanie co miesiąc i wtedy już nikt się od Świadków nie opędzi. Jak nie wpuszczą ich drzwiami, to będą wrzucali ulotki przez okna albo z dachu przez komin!  ;D ;D ;D


  Kiedyś dwóch takich zapraszało mnie na pamiątkę, ale się poddali. Jak usłyszałam wino i chlebek mówię o ja lubię winko, bardzo chętnie, na co oni że nie...że to symbol. Łeee to co to za święto bez winka, jak nie można się napić to ja nie idę. A już byli pewni że mnie zwerbowali. :D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline todd

Odp: Czy to jeszcze można nazwać głoszeniem?
« Odpowiedź #14 dnia: 03 Lipiec, 2016, 08:51 »
Jak nie wpuszczą ich drzwiami, to będą wrzucali ulotki przez okna albo z dachu przez komin!  ;D ;D ;D
Lub będą dostarczać dronami te ulotki.
Rozwiązania problemów są proste, droga do nich jest trudna.