Witaj, gościu! Zaloguj się lub Zarejestruj się.

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Autor Wątek: Z życia wzięte .....  (Przeczytany 345715 razy)

Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1245 dnia: 18 Marzec, 2019, 21:37 »
                                                              Pan myślał, że jest doskonały
                                                          Wciskał ludziom swoje morały
                                                          Wydawało mu się, że każdy go słucha
                                                          Tak na prawdę jego słowa przelatywały koło ucha
                                                          Nikt nie brał go na poważnie
                                                          Bo to co mówił nie było aż tak ważne.


   Drodzy Panowie, skończcie te kogucie zapasy. Załóżcie  wątek o tym jak to ...karlus na przodku fedrował i piszcie sobie do woli.

A szanowną Administrację proszę o sprzątnięcie głębinowych treści, za co z góry dziękuję.  :)
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Nemo

  • El Kapitan
  • Wiadomości: 5 553
  • Polubień: 14441
  • Często pod wiatr. Ale zawsze własnym kursem.
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1246 dnia: 18 Marzec, 2019, 22:08 »
Posty zaśmiecające wątek i będące pyskówką pomiędzy ludźmi różnych profesji, usunąłem. Ponownie proszę o niezaśmiecanie tego wątku. Z góry dziękuję za zastosowanie się do mojej prośby.
« Ostatnia zmiana: 18 Marzec, 2019, 22:17 wysłana przez Nemo »
Niemądrym jest być zbyt pewnym własnej wiedzy. Zdrowo jest pamiętać, że najsilniejszy może osłabnąć, a najmądrzejszy się mylić.
Mahatma Gandhi


Offline Nadaszyniak

  • Pionier specjalny
  • Wiadomości: 6 218
  • Polubień: 8691
  • Psychomanipulacja owieczek # wielkiej wieży(Ww)
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1247 dnia: 18 Marzec, 2019, 22:09 »
Posty zaśmiecające wątek i będące pyskówka pomiędzy ludźmi różnych profesji, usunąłem. Ponownie proszę o niezaśmiecanie tego wątku. Z góry dziękuję za zastosowanie się do mojej prośby.
I dobrze czyść głupoty!!!!!????


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1248 dnia: 23 Kwiecień, 2019, 13:07 »

    I by­wa, że obłuda przy­ras­ta do twarzy.



         Łukasz,  wychowany w organizacji, od dziecka izolowany od świata swoich znajomych miał tylko z zborze. I choć nie był zbyt gorliwy, to jednak udzielał się ponieważ to była jego jedyna rozrywka i kontakt z młodymi ludźmi. Jego rodzeństwo było mniej ''gorliwe'', ojciec lubiący wypić i wiecznie narzekająca matka, w czasie zebrań zmieniali się w idealną rodzinę.

Taką ( jak dziś mówi) żywcem wyciętą ze szablonu strażnicy. Czym miał więcej lat, tym więcej widział dwulicowości w zborze i pozorów. Jego starszy brat , gdy podejmował z nim dyskusje na ten temat kwitował to krótko....mam to w d..ważne by mi starzy nie truli. Zaś siostra o wdzięcznym imieniu Esterka była obdarzoną przez naturę młodą panną z  wianuszkiem adoratorów i to jej bardzo pasowało. Co chwilę z innym szła w służbę i wracała zakochana.

I choć uważał się za letniego świadka, to jednak wierzył w Jehowę i jego nauki.
Pierwszy raz się mocniej zastanowił gdy po zdanym kursie na prawo jazdy, wychowawca w szkole gratulował mu dobrze zdanego egzaminu. Wtedy jeszcze z dziecięcą naiwnością powiedział, że to dzięki Jehowie, to samo usłyszał w domu i zborze.
Wtedy nauczyciel wziął go na bok i pokazując na całą klasę zapytał..a twoi koledzy też wierzą w Jehowę? Zaprzeczył. Na co wykładowca..a więc dzięki komu oni zdali?
Nie wiedział co powiedzieć. Mężczyzna się uśmiechnął i dodał...zdałeś bo się nauczyłeś, gdybyś nic nie umiał, nawet pięciu Jehowów by ci nie pomogło.
Ta rozmowa bardzo długo go prześladowała i była ( dziś to wie) początkiem jego końca.

Skończył szkołę, dostał dobrą pracę, a cała reszta była po staremu. I pewnie długo by tak jeszcze obracał się w zborowym towarzystwie gdyby nie wesele kolegi z pracy. Został zaproszony, a że był ( i nadal jest) bardzo fajnym facetem, pan młody postanowił go zeswatać ze swoją siostrą. Wesele było udane, dziewczyna bardzo fajna, wybawili się do samego rana, w niedzielę poprawili i choć trochę żałował, że Magda nie jest świadkiem to w zabawie mu to nie przeszkadzało.

Był niedzielny, ciepły wieczór gdy wracał do domu z poprawin. Szedł, gwizdał sobie jakąś weselną muzykę i kopał jabłko, gdy jak spod ziemi wyrósł przed nim mieszkający w sąsiednim bloku starszy. Był z psem na spacerze i bardzo mu się nie podobało, wesołe zachowanie chłopaka. Łukasz był w tak dobrym humorze, że nawet umoralnianie mu go nie zepsuło.

Znał dobrze mężczyznę, często bywał w ich domu i z ojcem sobie popijali, a więc traktował go prawie jak domownika, starszego brata. Był niewiele od niego starszy, ale z racji funkcji ''kolegował'' się tylko z ludźmi starszymi od siebie. I pewnie by zapomniał o całym spotkaniu, gdyby nie niedzielne zebranie. Gdzie starszy grzmiał z mównicy o demoralizacji i łyżce dziegciu. Niby nie rzucał nazwiskami, ale co rusz pokazywał na chłopaka i mówił takie rzeczy, że każdy mógł się domyślić o kogo chodzi. Matka płakała, ojciec siedział ze spuszczoną głową, a On miał wrażenie, że to wszystko dzieje się obok niego, że to jakaś kiepska komedia.
Do dziś nie wie, skąd wziął  w sobie tyle odwagi? Wstał, podszedł do mównicy...
« Ostatnia zmiana: 23 Kwiecień, 2019, 13:29 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Trinity

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1249 dnia: 23 Kwiecień, 2019, 16:17 »
wincyj


Offline Adam_73

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1250 dnia: 23 Kwiecień, 2019, 17:23 »
dajesz dalej, nie napinaj sluchaczy :)
jesteśmy wszyscy zwierzętami.. no ok, skrzyżowaniem zwierzęcia z aniołem Bożym ...


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1251 dnia: 25 Kwiecień, 2019, 18:29 »

       I by­wa, że obłuda przy­ras­ta do twarzy cd..



              Wstał, podszedł do mównicy, wyjął mu Biblię z ręki, zdjął okulary i walną w pysk. Na sali powstało zamieszanie,  wyszedł i wrócił do domu. Po godzinie wróciła rodzina, ojciec zaraz się napił, a matka lamentowała, że co z nimi będzie, teraz na pewno go wykluczą, Jehowa nie będzie im błogosławił. Tylko brat wszedł do pokoju i pokazał, że było super.

 Całą noc nie spał, chciał to wszystko rzucić w diabły, tylko nachodziło go pytanie...a co jeśli to prawdziwa religia i Jehowa go pokarze? Po kilku cichych dniach w domu, spakował się i oznajmił wszystkim, że się wyprowadza, to nie miało sensu. Nie chciał się z  nimi, a może bardziej ze sobą szarpać i mówić wprost co czuje. Wiedział, że jego słowa najbardziej by dotknęły jego rodzinę. Pewnie by to potraktowali jako swoją życiową klęskę, zaś on tą decyzję odbierał jako swój sukces, że go było stać, że się zdobył i chce się  uwolnić. Może nie był dumny z tego co zrobił, zawsze brzydził się przemocą, ale stało się.

Gdy wychodził z domu z małym plecakiem i czarnym foliowym workiem, matka zapytała...idziesz sobie, a co z wizytą? Przecież jutro mają przyjść bracia na rozmowę w twojej sprawie. Odpowiedział, że jemu rozmowa nie jest potrzebna, a więc sami niech sobie pogadają.

Początkowo pomieszkiwał w szatni swojego zakładu pracy, gdy go przyłapał na tym szef, myślał, że wyleci na zbitą twarz. A tu miłe zaskoczenie, dał mu klucz od jakiegoś pomieszczenia, nie był to może hotel marzeń, ale było łóżko, jakaś szafa, krzesło i łazienka na korytarzu. Po miesiącu ten sam człowiek zapytał go czy byłby gotów wyjechać stąd? Jakaś firma otwierała nową linię produkcyjną, jego kolega szuka dobrych fachowców.
Zgodził się bez wahania, na miejscu czekał na niego pokój w hotelu, pracował ciężko, ale szybko został doceniony i awansował. Poszedł na studia i to on został jednym z zarządzających na  nowej produkcji.

Z Magdą  spotykał się jakiś czas, ale ich podejście do życia było bardzo odmienne. On myślał do przodu, ona aby tylko dziś mieć za co kupić chleb, resztę można przepuścić, co będzie jutro to jutro się będziemy martwić. Łukasz lubił wiedzieć na czym stoi i takie lekkie podejście do życia go męczyło. Swoją żonę poznał w pracy, była samotną matką wychowującą syna. Po kilku latach urodziła im się córka.  To tak w skrócie o życiu Bohatera.

Mija kilkanaście lat i historia zatacza koło.
Łukasz dostaje propozycję objęcia kierowniczego stanowiska w nowej firmie, jakieś 30 km od jego rodzinnego miasta. Po krótkiej naradzie z rodziną, jadą. Lepsza praca, lepsze warunki, lepsze perspektywy dla dzieci, nie było się nad czym zastanawiać.

W nowej pracy nadszedł dzień rozmów z kandydatami do pracy.
Siedzieli w trójkę, przeglądali CV i samych chętnych, nagle usłyszał jak kolega wypowiada bardzo znane mu imię i nazwisko Artur.....spojrzał w kierunku drzwi. Wchodziła znajoma mu postać, choć już lekko posiwiał to był ten sam starszy, który  zarobił między oczy.
Łukasz mało myśląc zsunął się lekko z krzesła i przesunął siedzisko dla kandydata, aby usiadł na wprost niego. Kolega spojrzał na niego zdziwiony, na co mężczyzna się tylko lekko uśmiechnął i przyłożył palce do ust, aby o nic nie pytał.

Gdy usiadł i zobaczył kogo ma po drugiej stronie, mocno się zdziwił. Łukasz nic nie mówił, tylko mu się przyglądał, tak śmiało, wręcz na beszczela. To  koledzy zadawali pytania.
Widać było że ten wzrok onieśmiela Artura i sam nie wie gdzie ma patrzeć  i w ogóle wyglądał jakby mu się odechciało tej pracy. Na koniec Łukasz szeroko się uśmiechnął i powiedział...odezwiemy się, tamten zaś  warknął pod nosem yhy i wyszedł...


Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Adam_73

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1252 dnia: 25 Kwiecień, 2019, 19:00 »
oj Ty masz te opowiesci.. z dreszczykiem :)
jesteśmy wszyscy zwierzętami.. no ok, skrzyżowaniem zwierzęcia z aniołem Bożym ...


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1253 dnia: 25 Kwiecień, 2019, 19:01 »

  To nie ja, to ludzie. Jestem tylko wykonawcą, gdy ktoś chce się podzielić, a czasem wręcz z siebie wyrzucić.
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline Adam_73

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1254 dnia: 25 Kwiecień, 2019, 19:04 »
ludzie ludziami,.. ale chyba troche podkoloryzujesz coby lepiej szlo?  8-)
jesteśmy wszyscy zwierzętami.. no ok, skrzyżowaniem zwierzęcia z aniołem Bożym ...


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1255 dnia: 25 Kwiecień, 2019, 19:12 »
  Wiesz, można napisać...odszedł z sekty, rodzina  i przyjaciele z nim nie rozmawiali.

A można napisać...gdy poznał prawdziwą twarz swojej tak naprawdę fałszywej religii, powiedział dość. Wtedy rodzina zerwała z nim wszelkie kontakty, przyjaciele nie poznawali na ulicy dla nich zwyczajnie nie istniał.

Niby to samo, ale.... w szkole pani mówiła...mów całym zdaniem, rozbuduj zdanie, zdanie to nie tylko podmiot i orzeczenie .:D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline dziewiatka

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1256 dnia: 26 Kwiecień, 2019, 12:17 »
Rewelacja i przykład że trzeba myśleć że pewne wypowiedzi zwłaszcza te potępiające zostaną zapamiętane i kiedyś przyjdzie się z nimi zmierzyć.Może z perspektywy czasu i po odejściu widzimy to zło.Będąc w organizacji na każdą taką okazję miałem stosowny werset,tu by pasował z psalmu siedemdziesiąt któregoś o nie zazdroszczeniu niegodziwym,czyli z punktu widzenia organizacji -poradził sobie no i co z tego,zdechnie w armagedonie z pełnym brzuchem i opływając w dobra,które nie dadzą mu uznania Jehowy ,które tak naprawdę ubogaca i daje rzeczywiste życie .


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1257 dnia: 29 Kwiecień, 2019, 10:28 »
    Masz rację, świadkowie mają werset na każdą okazję, a nawet jak nie mają to znajdą taki, który da się odpowiednio naciągnąć.

Pasuje tu doskonale maksyma...że człowiekiem się jest,a śj, odstępcą, ateistą...itd się bywa.
I jakim tym człowiekiem jesteśmy zależy od nas i tylko od nas. Jeśli będziemy ....to żadna religia, pogląd tego nie zmieni, zawsze będziemy. Nawet Biblia nas nie wybieli.

Gdy widzę tę ludzką zapalczywość, skakanie sobie do oczu, obrzucanie się błotem ludzi którzy byli dla siebie kiedyś mili/przyjacielscy (może tylko udawali?), czegoś nie ogarniam.
Czy to był ten rodzaj świadków, który w czasie głoszenia byli gotowi odgryźć komuś klamkę przy drzwiach, byle ich było na wierzchu? :o ;D

Jak śpiewa pewien Pan...

Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść,niepokonanym, wśród tandety lśniąc jak diament
Być zagadką, której nikt ,nie zdąży zgadnąć nim minie czas
« Ostatnia zmiana: 29 Kwiecień, 2019, 10:36 wysłana przez Tazła »
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).


Offline abece

Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1258 dnia: 29 Kwiecień, 2019, 10:36 »
Może też potrzeba czasu, by z tego chcącego odgryzc klamkę stał się człowiek, czy coś się zmieni od każdego z osobna to zależy.

Sprawa poważna, a mnie to odgryzc klamkę rozsmieszylo w tym sensie, że takie porównanie, a jednak b.  celne.


Offline Tazła

  • Mistrzyni Ciętej Riposty
  • Wiadomości: 3 356
  • Polubień: 12350
  • Nigdy nie marzyłam o sukcesie. Pracowałam na niego
Odp: Z życia wzięte .....
« Odpowiedź #1259 dnia: 08 Maj, 2019, 16:53 »

         I by­wa, że obłuda przy­ras­ta do twarzy cd..


      Artur, nie był zbyt dobrym kandydatem na oferowane stanowiska, koledzy Łukasza odrzucili jego CV zaraz na początku. Jednak on miał inne zdanie na temat jego zatrudnienia. Może nie jest  zbyt dobry, ale przyjmujemy go...powiedział stanowczo. Na pytania...dlaczego akurat jego, są lepsi i ich odrzucamy, a temu jeszcze daje taką wygórowaną pensję? Uśmiechnął się szelmowsko i nie wdając się zbytnio w dyskusję powiedział...osobiste porachunki.

Jeszcze bardziej niż kompani Łukasza, zaskoczony był sam kandydat. Nasz bohater się tylko zastanawiał, czy stawka jaką mu zaoferował jest dość dobra, aby go skusić do pracy z odstępcą? Artur był pewien, że dawny znajomy go odrzuci w akcie zemsty.Gdy wszyscy kandydaci spotkani się pierwszego dnia w sali odpraw, Artur zaszył się na samym końcu, gdzie go było mało widać. Łukasz robiąc wprowadzenie, początkowo krążył po sali, jednak później stanął sobie na końcu prawie zaraz za swoim  znajomym. Mówił spokojnie i na temat, choć nie było żadnych wycieczek personalnych, mężczyzna wiercił się na krześle jakby go posadzono na mrowisku. Trochę go to bawiło, ale nie miał zamiaru ułatwiać mu życia.

Cały czas był pod jego kierownictwem, to Łukasz decydował co i gdzie będzie robił, mimo że kiedyś byli po imieniu, teraz zwracał się do niego na pan.
Artur raz zwrócił się po imieniu, ale ten nie zareagował, dalej był konsekwentny.
Ani razu nie dał mu odczuć, że ma żal, że chce się zemścić, albo uprzykrzać życie, wręcz przeciwnie był bardzo miły, a zarazem obojętny na wszelkie zagadywania.
Gdy nawet Artur próbował nawiązać coś do dawnych czasów, Łukasz był głuchy, nie podejmował tematu.


Pewnego dnia, Artur wszedł do jego pokoju i powiedział zdecydowanie...daj mi w mordę i będziemy kwita, bo już mi się chce rzygać od tej twojej dobroci. Na co usłyszał...nie, nie dam ci w mordę, bo wtedy byłoby dwa do zera. I znów się słodko uśmiechnął.
Następnego dnia mężczyzna dał propozycję, o przeniesienie go na inny dział, na co nie dostał zgody, a więc złożył wypowiedzenie, którego Łukasz się spodziewał.
Wiedział, że wolałby aby go dręczył, uprzykrzał mu życie, a ten mógł mówić jak to cierpi w imię Jehowy i jacy to odstępcy są podli.

Gdy rozmawialiśmy o całej tej historii, zapytał mnie...ale powiedz, dlaczego nie chciał robić, przecież naprawdę nie miał źle? Zaczęłam się śmiać...oj Łukasz, Łukasz, a to ty nie wiesz, że kota na śmierć można zagłaskać?  :D
Prawda jest taka, że  zdecydowanie lepiej im gdy mogą się uważać za męczenników, przecież Jezus im to przepowiedział ( dyżurny tekst). A gdy ktoś nie ma się czego przyczepić, podwija kitę i ucieka.

Nikt się nie dowiedział, że Artur pracował z Łukaszem, nie wiadomo bał się przyznać do pracy u odstępcy, czy szkoda mu było kasy jaką tam miał?
Jedno jest pewne, Łukasz możesz być z siebie dumny, jesteś gość.  Choć nie ukrywam, że trochę upierdliwy.  ;D
Szukam osób wątpiących w słuszność organizacji z okolic Wyszkowa ( mazowieckie).