Jakiś czas temu napisał do mnie Pan z centralnej Polski. Na początku pisał o sobie tyle, że też jest byłym świadkiem, bardziej mnie wypytywał o moje przejścia, doznania, wnioski, patrzenie na org i świat oczami odstępcy. Zwracał się do mnie..moje dziecko..to świadczyło o tym, że jest słusznego wieku.
Po pewnym czasie zaczął się otwierać i więcej pisać o sobie. Był śJ ponad 50 lat, jego żona także wychowana w org, podczas służby doznała udaru. Przez trzy lata była jak roślina, cała opieka spadła na jego barki. Nikt ze zboru się nimi nie interesował. Córka, tak samo, jak matka była pionierką, gdy ta zachorowała, a ojciec nie miał czasu, siły, ani ochoty na głoszenie, zaczęła działać za całą rodzinę.
Długo czekał na pomoc ze strony córki, dzwonił coś przygadywał, że jest potrzebna, że nie ma sił, jednak ona była głucha.
Pewnego dnia, u kresu wytrzymałości, zadzwonił i powiedział wprost, że jest potrzebna im, rodzicom.
Wtedy usłyszał do swojego dziecka..no wiesz tato, ja nie mam czasu. Ty zapomniałeś o swoich obowiązkach, mama się do niczego nie nadaje, wszystko spoczywa na mnie. Ja nie mam czasu na drobiazgi. Wtedy do niego dotarło, że wychowali potwora, jego córka nie była fanatykiem, ale potworem bez uczuć. Nie robił jej wyrzutów, czuł się winny, to oni jej wpoili te chore zasady, które się teraz obróciły przeciwko nim.
Gdy zmarła żona, świadkowie zrobili ,,fetę'' zjechali i ,,płakali'' nad swoją siostrą. Nie rozpaczał nad grobem, od dłuższego czasu prosił Boga po swojemu, nie po organizacyjnemu. Prosił, aby zabrał żonę, aby dłużej nie cierpiała. I gdy to nastąpiło, poczuł ulgę.
Po pogrzebie przyszedł czas na rozmyślania, ile znaczyli dla swoich ,,wspaniałych'' braci? Nic miał najlepszych wniosków, zrozumiał, że byli dla nich niczym. To go skłoniło do odejścia.
I dopiero wtedy sobie o nim przypomnieli. Zaczęli wydzwaniać, raz odebrał i powiedział, że nie życzy sobie żadnych wizyt, odchodzi i prosi o uszanowanie jego decyzji. Jednak to nie docierało, zaczęli go nachodzić. Otwierał, ale nie wpuszczał ich do środka. Kilka zdań i żegnał swoich nieproszonych gości.
Wtedy do ataku przystąpiła córka, zarzuciła go pretensjami, słowami pełnymi goryczy i tym, co najbardziej Go zabolało..żałuję, że się urodziłam w tej rodzinie.
Nie odpłacił jej tym samym, pokazał ręką drzwi i powiedział..nikt cię tu na siłę nie trzyma. Ja też żałuję, że nie umieliśmy cię wychować na przyzwoitego człowieka, ale na amerykańskiego cyborga.
Wyszła trzaskając drzwiami, od tamtej pory nie miał z nią, wnukami ani zięciem żadnego kontaktu.
Ta rozmowa bardzo go zdołowała, codziennie po kilka godzin siedział na cmentarzu i ,,rozmawiał '' z żoną.
Po jakimś czasie zaczepił go na cmentarzu jakiś mężczyzna. Okazało się, że obserwuje go od jakiegoś czasu i zaprasza do pobliskiego baru na pierogi. Tak wywiązała się nowa znajomość, która przerodziła się w wielką przyjaźń i szerokie kręgi nowych znajomych. To całkiem obcy ludzie, wyciągnęli go z dołka, pokazali jak się cieszyć życiem, jak być naprawdę dobrym i pomocnym dla innych.
Gdy pewnego dnia nie zjawił się na umówionym spotkaniu i nie odbierał telefonu, przyjechali do niego.
Pukali, dzwonili do drzwi, nie otwierał, ale gdy dzwonili na jego komórkę, słychać ją było w mieszkaniu.
Bez zastanowienia nim przyjechała policja, weszli razem z drzwiami i tym uratowali my życie.
Leżał w szpitalu cztery tygodnie, znajomi w tajemnicy przed nim poszli do córki i poinformowali o zaistniałej sytuacji. Nie zrobiło to na niej wrażenia, skwitowała sprawę krótko..zgrzeszył i dla mnie nie istnieje. Jednak nie został sam, znajomi odwiedzali go codziennie, tak samo zaopiekowali się nim po wyjściu ze szpitala.
Dziś nadal nie ma kontaktu z córką, nawet jak się przypadkiem spotkają udaje, że go nie widzi. Gdy spotkał się z wnuczką, podbiegła do niego, przytulił się, porozmawiali. Na koniec prosiła, aby nikomu nie mówił o tym spotkaniu, bo matka ją zabije. Obiecał jej to, ale poprosił też, aby się zastanowiła kogo się ma bać, Boga czy ludzi? Od tamtej pory wnuczka odwiedza go dość często i to ona jest jego całym światem, rekompensatą za wszystkie przykrości ze strony córki. Ostatnio mu obiecała, że jak tylko skończy osiemnaście lat, wprowadza się do dziadka, co go bardzo ucieszyło.