Co do rozrywki (więc też muzyki) ŚJ piszą w AKTUALNIE polecanej do drugiego etapu studium biblijnego książce pt. „Trwajcie w miłości Bożej”:
Poza tym mądrze jest zostawić pewien margines bezpieczeństwa. Jak to rozumieć? Wróćmy do przykładu owocu. Jeśli nie chcesz przez nieuwagę zjeść niczego zgniłego, wykrawasz nie tylko zepsuty kawałek, ale też trochę wokoło. Zostawienie takiego marginesu przydaje się także przy wyborze rozrywki. Rozsądny chrześcijanin nie stroni wyłącznie od rzeczy wyraźnie sprzecznych z zasadami biblijnymi, lecz również od takich, które mogą budzić wątpliwości albo zdają się zawierać elementy szkodliwe dla naszego duchowego zdrowia (Przysłów 4:25-27). Bardzo pomaga w tym ścisłe trzymanie się Słowa Bożego.
(ss. 69-70, ak. 15)
Dzięki za ten cytat. Wszystko jest jasne i oczywiste.
Zastanawia mnie jedna rzecz. Wszyscy dobrze wiemy i z czystym sumieniem możemy potwierdzić,
no dobra, może będę mówił za siebie - mogę potwierdzić, że wielu z moich znajomych
SJ, którzy nie są, jak my to nazywamy, "wybudzeni", reaguje zaskoczeniem
na fakt o którym dyskutujemy. Widać to również na forach niepolskich.
Jeden widzi w tym podwójne standardy, inny nie. I teraz z tego tematu zrobiły się z igły widły.
To tak, jakby sądzić człowieka za oszustwo, a ława przysięgłych skupiłaby się na fakcie,
że oskarżony był nieporządny, bo rano nie spuścił po sobie wody w toalecie, chociaż
się chwalił że jest najporządniejszy. Czy przez to, że ktoś zrobi z tego powodu offtopicową
sprawę sądową, zmieni jego winę oszustwa? Po cóż siedzieć na sali sądowej
przez tydzień i dywagować o jego nieporządnym zachowaniu. Co to ma zmienić?
Może jedyni ukazać go w gorszym jeszcze świetle, ale na pewno nie wybieli większego ciężaru
jego winy.
Napiszmy więc może, że WTS wspaniale postąpiło wybierając płytę
światowej wytwórni Audiomachine, a wszyscy, którzy się tym niesmaczą, są słabi duchowo.Zadowolony? Tak, podejrzewam że osoby ciągnące takie jałowe dyskusje będą zadowolone,
bo mają zbyt mało intelektualnej mocy, żeby dostrzec jak politowania godne jest ich napuszone EGO,
które nie umie pokazać, że przegrywa i zawsze musi mieć ostanie, choćby jeszcze głupsze słowo.
Takie EGO się nie wstydzi, że się ośmiesza, bo nie dopuszcza do siebie takiej możliwości, ani jej nie dostrzega.
Król jest nagi!
Jeśli więc sabekk czy ktokolwiek inny ciągnie taki temat, do absurdu depcząc każdy argument
jakby był kompletnie nieistotny, to czy w ten sposób chce wybielić organizację, albo sprawi że
ona będzie lepsza, czemu to ma służyć. Żenujący mnie bezambicjonalny i bezwstydny sposób
odwracania i rozmydlania wszystkiego, byle dalej brnąć, by brnąć, by smrodzić i gmatwać,
a na konieć i próba wyjścia z twarzą męczennika - to wszystko nasuwa mi wniosek, że służy jedynie pompowaniu własnego ego.
Dla mnie to jest żałosne. Ja uważam, że na pewnym etapie zaczyna się zbliżać granica zdrowego rozsądku,
który nakazuje zakończyć jałową już dyskusję. Dzieci czasem tak się kłócą:
- jesteś głupi
- nie, to ty jesteś głupi!!!!
- nie, bo ty!
- właśnie że ty
- ty
- ty
- ty
- ty
- ty, ty, ty, ty, ty, ty, ty, ty
- ty, ty, ty, ty, ty, ty, ty, ty, ty
- ty ty ty ty ty ty ty ty
- ty ty ty ty ty ty ty
CHWILA CISZY
- a twoja matka jest głupia
- chyba twoja
- chyba twoja
- twoja
- twoja
- twoja
- twoja - twoja
- twoja - twoja........
-la la la la la la
-tra la la la tralalala
Więc skoro ktoś nie ma wstydu odpuścić, to po cóż mówić cokolwiek?
I cóż to zmienia w sekciarskich praktykach organizacji, jej manipulowaniu faktami,
uprawianiu niematerialnego bałwochwalstwa, polegającego na całkowitym uzależnieniu od
drugiego człowieka i jego w wielu miejscach nieodpowiedzialnej fałszywej koncepcji;
cóż ta jałowa chyba już dysputa ma naprawić w winach organizacji, w jej braku
odpowiedzialności za ludzi pozbawionych życia, ze zniszczonymi emocjami,
oszukanych i niejednokrotnie wyplutych przez org za swoją niewinną szczerość?
A ktoś taki tu przyjdzie, dobrze zdając sobie sprawę, że wielu z nas tu piszących jest po prostu,
po ludzku rozgoryczonych, za zdeptanie przez organizację ich sumienia brutalnymi podeszwami
intelektualnej przemocy, pozbawiającej rodziny, mienia, opinii, a nieraz wiary we wszystko
- i co, będzie się satysfakcjonował, gdy tacy poranieni ludzie napiszą mu w końcu coś emocjonalnego?
Dlaczego mam dalej mu szkodzić, dając pożywkę na wyuzdane pompowanie nicości, sztukę dla sztuki,
spieranie o słowa? Moim zdaniem, w tym temacie powiedziane zostało wystarczająco,
by inni sami wyrobili sobie opinię.
A taki pompuj pompujowski, ma w d... to co my czujemy, przeżyliśmy, nasze historie.
Niech więc się cieszy swoją sztuką dla sztuki, ale nie kosztem naszego czasu i energii.
Piszę to wszystko, ponieważ widzę ilu z Was naprawdę stara się takim przemówić do rozsądku,
a osoby pokroju ignorantów czerpią radochę, że my się tu pocimy.
Oni, jak napisałem w przykładzie, usiłują bronić człowieka który będzie sądzony za oszustwo,
kierując uwagę na drobiazg, że nic złego nie zrobił, że wody nie spuścił
i cieszy się chyba z tego, że zabiera czas i taaaaaaki jest wielki przez to co robi.
Jak on to pisze, jeszcze "ma karty, których nie wykłada na stół". Ludzie, jaka w tym pycha...
Był kiedyś taki film "Mania Wielkości". Trochę to śmieszne, ale i przykre.
Miejcie szacunek do samych siebie i przestańcie go wreszcie karmić. Przepraszam,
może nie wszyscy mają zdanie jak ja, ale ja tak to widzę.
Może ignoranci rzeczywistości kiedyś się zreflektują,
ale na razie pokazują tu swoim zachowaniem że tasiemcowymi wątkami tylko im tylko szkodzimy,
dając pożywkę dla ich sztuki dla sztuki klejenia tonącego Titanica,
by jak najwięcej osób nie dostrzegło że on tonie. Boże mój, jak mi naprawdę żal takich
osób. Piszę szczerze, że naprawdę mi ich żal.
To już ostatni mój post w tym wątku. Sabekk, ja naprawdę chciałbym kiedyś,
byśmy mogli śmiać się z tego wszystkiego i być w jednej, obiektywnej prawdzie.
Wierzę, że kiedyś tak będzie. Ale nie uratujesz PR-u WTS, mnóstwo SJ w duchu
dostrzega, że coraz bardziej coś jest nie tak, nie zatrzymasz już tego.
Może się okazać, że to Ty walczysz z Bogiem, tynkując walącą się ścianę
i tylko narażasz innych. Ja wiem, że możesz z mojego postu zrobić litanię ripost,
a potrafisz inaczej? Ciężko, prawda? Wow! wszyscy się patrzą, a ten Abba tak mi tu
będzie wypisywał!
Umiesz? Dasz radę? Dasz radę!. Zastanów się nad wszystkim,
miej szacunek do naszych przeżyć i daj nam spokój. Ty nam nie pomożesz,
a ja uważam, że my dając się podpuszczać na Twoje pseudoargumentacje, tylko Ci szkodzimy.
A jeśli jesteś taki prawy, to dlaczego wchodzisz na to forum?A jeśli chcesz prawdy bronić, to dlaczego nie piszesz tak gorliwie w innych wątkach, gdzie
tylu znękanych ludzi pisze o swoich problemach? Dlaczego nie napiszesz im krótkiego ciepłego
słowa? Niektórzy są ateistami! Skoro tak bronisz prawdy, to dlaczego nie wysilasz się w wątkach,
które mogłyby obudzić ich wiarę, jeśli wierzysz, że istnieje Bóg?
Bo nie interesuje Cię prawda ani drugi człowiek. Ty nie jesteś miłosiernym samarytaninem,
ty jesteś kapłanem i lewitą, ale przechodzącym drugą stroną, przekonanym o swoich racjach,
zupełnie niczym wielka korporacja WTS. Ranni dla ciebie nie istnieją.
Ja nie chcę byś to odebrał, że Cię osądzam, piszę
w takiej formie, by Cię pobudzić do myślenia i Ci pomóc. Inaczej nie potrafię
Z różnorakich forum Cię wyrzucają - jak sam piszesz -
(a
M Ci mądrze coś podpowiedział w tym względzie!) bo manipulujesz
informacją, ciągniesz, ciągniesz, ciągniesz jałowe dyskusje itp, itd.
Oj sabekk, sabekk.
Tak jak napisałem, tym może przynudnym już i, przepraszam, że tak długim postem -
ja definitywnie rozstaję się z tym wątkiem.
Naprawdę życzę Ci obiektywizmu i byśmy kiedyś mogli podać sobie rękę prawdy.
Przyszłość będzie weryfikować fakty.
Nie chcę Cię ignorować, dlatego już tu pisał nie będę.
Mimo wszystko, wszystkiego dobrego, sabekk - szczerze Ci życzę.