Ponieważ moja prośba wszczęła jak widzę długą dyskusję,to pragnę powiedzieć,że jestem odpowiedziami usatysfakcjonowana. Co do saabeka,to jak napisał mądrze Abba,każdy wnioski wyciągnie sobie sam. Dla mnie jest niezrozumiałe sięganie po muzykę która tak silnie działa na emocje. Jest to zupełnie niepotrzebne,nawet gdyby płyta była krystaliczna. Jezus nie działał na emocjach. A bratanie się ze światem szatana ,żeby wzbudzić w słuchaczach emocjonalne uzależnienie pokazuje,że zdrowa nauka ze słowa już nie wystarcza. Trzeba ludzi związać ,uzależnić. Po kongresie zadzwoniła siostra mocno myśląca z płaczem,żebym jednak nie ryzykowała oddalenia od org,bo zginę w Armagedonie.
Ta muzyka i cały przekaz działa. Pytałam inną dziewczynę,też myślącą, czy jej się kongres podobał. Zapewniła,że bardzo. Pytałam o różne szczegóły z filmów,np ten nieszczęsny nieodebrany telefon. Nie wiedział o czym mówię. Moje wnioski. Ludzie nie patrzą,nie słuchają,nie analizują. Ale muzyka na nich działa. To gdzieś zostaje .Muzyka to siła. Dlatego musi być bez zarzutu.
My wychowywaliśmy dzieci bez telewizji.Dobieraliśmy muzykę,rozrywkę. Teraz patrzymy ze zdziwieniem na te nowe standardy. My już z boku,bo nie chcemy się upaprać. I to może zamknie dyskusję.