To ja się na pisanie kwot na sprawozdaniu nie załapałam, ale przypomniałam sobie inną akcję sprzed kilku lat.
Otóż rok w rok w naszym zborze podawano informację, że nasza Sala Królestwa została wybudowana z pożyczonych od Towarzystwa pieniędzy i że ten dług wypadałoby oddać. Miało to być spłacone w 10 lat, ale się nie udało, bo dług dalej był dość spory. Wtedy więc poproszono każdego głosiciela żeby wpisał na kartce kwotę, którą będzie w stanie wrzucać do skrzynki miesiąc w miesiąc, właśnie na spłatę Sali. Dzięki tej deklaracji starsi mogli przekazać informację do centrali ile uciułają kasy na ten cel w ciągu roku.
Te kartki z deklaracjami finansowymi wypełnialiśmy chyba ze dwa razy, w odstępie 2-3 lat. Nie pamiętam tylko jednego - czy to było imienne czy anonimowe?!
Ale chyba anonimowe...
Problem spłaty rozwiązał się niedawno, gdy się okazało, że już nie trzeba spłacać sali, bo nie jest nasza.
Przy czym nigdy dokładnie nie omawiano tego zagadnienia w żadnych przemówieniach, więc myślę, że nawet połowa braci dalej może nie wiedzieć, że pozbyli się sali. I pewnie nadal się cieszą, że dług zniknął w tajemniczy sposób
Widać więc, że rządzącym w WTS zawsze zależało na tym, aby ustalić ile stałej gotówki będzie do nich dopływać. I to raczej się nie zmieniło
Gdybym miała budować firmę, to posłużyłabym się wzorem zborów, bo jest to firma doskonała. Pracownicy - wolontariusze - nie dość, że dostarczają swoje usługi (budowy sal, dbanie o obiekty, udział w remontach itd.), to jeszcze sami wszystko finansują. CK ma tylko za zadanie cały czas motywować do wytężonej pracy tę darmową siłę roboczą. Genialne!