Chciałam coś napisać, potem się wycofałam, ale to we mnie siedzi, więc jednak napiszę ;[
Po latach przeczytałam w Paście, że ofiara gwałtu ma opowiedzieć wszystko ze szczegółami i udowodnić, że się broniła i że tego nie chciała.
Paście, czy tam Zważajcie, już nie pamiętam, czytałam z babskiej ciekawości. Wtedy nie miałam żadnych myśli o odejściu, o tym, że może być coś złego w wts. Jednak ten fragment utkwił w mojej głowie na długo i to tak mocno, że to on stał się początkiem mojego końca.
Drugim gwoździem do trumny wts było traktowanie niedoszłych samobójców.
Jak już pisałam kilka razy na forum, każdy ma swój punkt, swoją "aferę pedofilską". Na jednych działa zmienność nauk, na innych odczłowieczenie nauk.
Z natury nie życzę nikomu źle, ale takim "Sławomirom" naprawdę przydałby się "incydent", w którym mogliby czekać na Pana... z psem.
Tak, oni są bardzo ,,dociekliwi w słusznej sprawie". Teraz wyobraźmy sobie taką ofiarę jak musi im opowiedzieć z detalami, a oni orzekną jak było naprawdę. Tylko jaka to będzie prawda, cała prawda czy.....prawda? To chyba zależy od ich widzimisię....nie od wiedzy, wykształcenia, doświadczenia, lat praktyki ale jak im się będzie widziało....
Zimna, ślepa Temida ma więcej taktu, ponieważ osoby takich tragedii są przesłuchiwane przez osoby do tego przygotowane, nie pociskają na siłę. A jeśli nawet zadają pytania, są one tak dobrane, że ofiara nie czuje się bombardowana.
Już gdzieś wspominałam o znajomej która urodziła dziecko osiem miesięcy po ślubie. Dziecko było wcześniakiem, ale da nich to nieważne, urodziło się i już, to było problemem.
Rodzice martwili się o maleństwo, a oni przychodzili jak bezduszne maszyny i dopytywali jak, co i kiedy. Pewnego dnia kobieta nie wytrzymała i na pytanie po raz enty...jak do tego doszło? Odpowiedziała....jak to jak, rozłożyłam nogi i tyle, nie wiecie jak się to robi. Otworzyła drzwi i kazała im wyjść.